DZIAŁALNOŚĆ ZAWIESZONA

[Nowe analizy co drugą niedzielę]
[teoretycznie]

[bardzo teoretycznie, bowiem
BLOG ZAWIESZONY DO ODWOŁANIA]

[i przepraszamy za niezaktualizowane Archiwum, aleśmy leniwe pipy]

3/16/2013


Analiza XXIV. Ślepota, schizofrenia i hiszpanka, czyli traumatyczne konsultacje z francuskiego.

 Nota przedanalizowa:
Raaarghhhhhh. RAAAAAARGHH. GADZINA BYĆ RRRRAAAAAARGGHHGHGHGH.
To było straszne. Absolutnie. Długo czekaliście, jak sądzimy. {Hahahahahaah, czekali?} /Wiesz, jaki masz traffic na weekendach? Jakieś czterdzieści osób wchodziło, szukając tego, więc chyba jeszcze ktoś czeka./ {Naplawdęę...? ;___;}
Ale już po wszystkim, już zakończyliśmy terapię, wróciliśmy i wzięliśmy się do roboty. Stąd możecie teraz poczytać sobie wszystko o wampirkach przed telewizorem, traumatycznych przygodach Belli i Edwarda i o tym, jak niesamowicie ciężkie jest życie dwubiegunowej idiotki z tendencją do tantrum. Jak zawsze w opkach o "Zmierzchu", główni bohaterowie są niesamowicie wręcz kanoniczni, a my - jak przy jakichkolwiek opkach - powoli tracący zmysły na rzecz nieprzebytych otchłani szaleństwa. Wygrzejcie nam miejsca w wariatkowie, kochani, w tym tempie zobaczymy się tam ponownie. Niebawem.

Info ogólne:
AŁtorka: Guziczek {pornmind}
Adres: http://bolesne-wspomnienia-bella-edward.blog.onet.pl (to brzmi tak dramatycznie ;~;)
Źródło: Internet, obviously :D

Analizują: Shiro Okami, Ithildin, Iustitia Luna, VomitoErgoSumAnonim Anomalia
Gościnnie występuje: Tak


[Rozdział] 5. Wieczorek filmowy
{od autorki}
Nie dodałam notki na czas, bo niestety miałam małą awarię internetu... Chciałabym prosić żeby osoby czytające mojego bloga skomentowały również moje wcześniejsze notki, bo nie mając żadnego wsparcia od wszej strony nie będę miała pisać. To na razie tyle... Miłego czytania.
Słyszałam już określenie "z dupy strony", ale wsza to pewna nowość.
Nie mając wsparcia nie będzie jej "miało" pisać?
Yy, nie rozumiĘ.
{/od autorki}

Kiedy przyjechałyśmy do domu, od razu poszłam do swojego pokoju. Chwile posiedziałam, ale kiedy zaczęło świtać stwierdziłam, że nie usiedzę //tak to jest, jak się ma wszy od dupy strony//, szykowałam się do skoku z okna
No, załatw to raz a porządnie!
JUMP! JUMP! JUMP!
Do a backflip!

Aż brak mi słów. Emocje rosną.

miałam już wyznaczony cel podróży,może chłopak ma w zwyczaju chodzić na polankę i dzisiaj też będzie...Niespodziewanie drzwi otworzyły się.
-Nie idź tam, nie ma go -Alice, czyli już wiedziała...
Wierz kto to, znasz go?
Wierzę w Edwarda wszechbłyszczącego...
...Wampirze Edwardzie, stróżu mój, rusz tyłek swój i zawsze przy mnie stój...



-Dowiesz się w swoim czasie,mogę ci tylko powiedzieć, że długo nie będziesz musiała czekać-Uśmiechnęła sięi wyszła. Był już ranek. Miałam cały dzień dla siebie, tylko tak na prawdę nie wiedziałam co robić!Chciałabym teraz móc zasnąć...
Jej tak zwane bogactwo wewnętrzne i zainteresowania są doprawdy fascynujące.
Nie doceniasz podniece... ekscytacji, która może strasznie okaleczyć psychikę.

W końcu Zdecydowałam się naoglądanie TV
Bardzo twórcze.
I co, naoglądałaś się?

Zeszłam na dół i włączyłam lokalne wiadomości.
-... w tym mieście zabito już dwóch mężczyzn. Policja twierdzi, że sprawcą było zwierze, ponieważ ciało zostało rozszarpane na strzępy...-
-ALICE!?- krzyknęłam, zaraz znalazła się przy mnie.
Została jej kamerdynerem?
Aż mi się przypomniał cytat z pewnego filmu:
Pan: Kurwa mać!
Kamerdyner: Pan wzywał?...
Chcę to przetestować! Khem, khem... "SHIRO~!?"
Czy to pani zamawiała tortury?

-To nasze miasto?
Nie, kuźwa, wioska Smerfów.
Mamy nadzieję na Gargamela...

-Tak, słuchaj.
-...Policja miasta Forks jest bezsilna i ...- wyłączyłam.
Po jednym zdaniu? To się dziewczyna nasłuchała...


Dlaczego nic nie widziałam?- To był jeden z niewielu momentów, w którym mała chochliczka nie prezentowała ślicznych ząbków ze szczęścia.
Zazwyczaj prezentowała je, kiedy pani Bella sypała jej karmę do miski. I merdała ogonkiem, jak na prawdziwego pupilka przystało.

"Co to jest chochliczka?" - pytanie, które będzie mnie teraz nurtowało do końca tego... czegoś.
Taka mała chochelka.


-Może to wilkołak? My przecież nie rozszarpujemy ciał...
My je połykamy w całości. :D
Wstrząśnięte niemieszane proszę.

no tak. To tłumaczy dlaczego nic nie widziałam.
Dlaczego w każdym opku Bella jest tak piramidalną idiotką? Moda jakaś, czy co?
Nie, to jedyny fandom, w którym autorki podążają za kanonem.

-Może zadzwonimy do Cullenów?
-Nie, napisałam do nich już,później się tym zajmiemy, a wieczorek filmowy i tak się odbędzie
Się przejęła...
Jakbym za każdym razem, gdy w Warszawie coś się dzieje złego, urządzała histerię, to mało zostałoby mi czasu na cokolwiek innego.
Bo ty mieszkasz w złej dzielni. 
Swoją drogą, czy te wampiry pilnują porządku w mieście? Zajeżdża mi trochę Gotham City, skoro mowa o nietoperzach...
Ojej, powinnyśmy się przerazić, w końcu ktoś morduje ludzi... Ale nie, w sumie to nie my. W takim razie miejmy to w dupie.


-Alice, czy to rozsądne...?
-Oczywiście, chodź, zobaczymy czy mamy jakieś horrory o wampirach.
Jeden właśnie przerabiamy. Chyba, że chodzi im o te prawdziwe wampiry.
To opko to jeden wielki horror. O wszystkim.

Czemu nikt jeszcze nie zrobił filmu o powolnej, agonalnej śmierci poprawnej polszczyzny?

***
Kiedy zbliżał się wieczór miałyśmy już wybrane filmy,byłyśmy
 ubrane i gotowe do wyjścia.
Poczekaj. Wychodzą czy zostają na wieczorku filmowym, o co tu chodzi?!
Może będą je oglądać gdzie indziej? W lesie?

Nie podobała mi się ta akcja w naszym miasteczku. Czyżby wachta zaczęła polować?
 http://portalwiedzy.onet.pl/26,,,,wachta,haslo.html - a to parszywe morskie wilkołaki!
Yo ho and a bottle of rum~
Śpiewali szanty o północy pod twoim domem? Też by mi się nie podobało. Nie lubię szantów.
Polowali na wieloryby, często można je pomylić z ludźmi, szczególnie w Ameryce...


A może to „turysta” Chyba będzie trzeba złożyć wizytę moim starym znajomym z La Push..., ale to jutro. Wzięłam jeszcze notatki, które obierałam //sic! ja rozumiem literówkę, ale gdzie "c" a gdzie "r" na klawiaturze?... autorka ma Parkinsona, czy jak?// (digi-digi-digi-dig) pożyczyć Carlisle’owi i wyszłyśmy.
Po jakimś czasie byłyśmy już w połowie drogi do posiadłości Cullenów. Wielki dom pod lasem *znaczy, taki wybudowany pod warstwą leśnej ściółki?* rzucał się w oczy nawet śmiertelnika /źdźbło w oku bliźniego widzisz, a domu w swoim nie dostrzegasz/, więc nie miałyśmy większych problemów ze znalezieniem go. U progu drzwi stał już doktor.
Psychiatra już na nie czekał.
Na psychiatrę za późno, tutaj już tylko dr Bruce Banner.

-Dobry wieczór dziewczyny. Morderstwami zajmiemy się jutro
A ćwiartowanie zwłok zostawimy sobie na wieczór.
Doktor Jeckyll & Hyde?

Hulk SMASH :D
"Dobry wieczór, dziewczyny. Klienci już czekają."

i jak obiecałem notatkami też.
Co tu się, kurwa, dzieje!?
Najpierw zajmą się klientami, a potem notatkami. Proste. (I twarde.)
The hard truth.

 Wejdźcie.- przepuścił nas w drzwiach i przeprosił na chwilkę, jak zawsze oficjalny. Dom był przepiękny, nowoczesny z nutką XIX wieku.
Z gramofonu sączyła się symfonia Beethovena.

Dużo kwiatów, obrazów...
Ja pierdolę. Czemu ja... To jest tak straszne, że... no nie mogę.

Esme jest cudowną projektantką. Cała rodzina siedziała już przed telewizorem.
Ślinili pilota ze zniecierpliwienia.
Omnomnomnomnomnomnomnom.

-Macie jakieś filmy? Wszystkie z naszej kolekcji już widziałem- Zapytał Emm, który siedział przy DVD. Alice potwierdziła.
-Mamy filmy o wampirach, można się pośmiać.
Przy większości horrorów ja też się zazwyczaj śmieję.
...HAHAHHAHAHAHAHAHAHAH! Ta.

–Po chwili znalazł się przy niej Jasper.
-Jaka ty jesteś piękna-westchną jaj *ajajaj!* do ucha,
Przeczytałam w pierwszej chwili "wepchnął jej do ucha" //pornmind//

nie zważając na temat rozmowy. Emm się zaśmiał, a Rozalie skrzywiła usta. 
-Dlaczego ty mi nigdy nie sprawiasz komplementów?- Zwróciła się do osiłka oburzona blondynka.
I zapewne wyglądała wtedy tak:













Jak to nigdy? A w nocy...? – zaczął się do niej przybliżać,by zaraz skoczyć na nią i zacząć całować.
Każda para tak robi podczas rodzinnych obiadków.


Carline odchrząknął.
Pewnie mu stanął w gardle. Obiad, rzecz jasna.
Z ciekawej strony zaczynają to wysysanie.


-Zostawcie to na jutro, dzisiaj spędzamy wieczór całą rodziną, a właśnie, ktoś ma jakieś wieści od Edwarda?- Zapytał przytulając żonę.
Jak seks grupowy, to grupowy. Rodzinnie.
Naprawdę, brakuje mi słów na to, co tu jest napisane.

- Ja widziałam, że będzie tu za dwie godziny, nie ma sensu na niego czekać- Poinformowała nas Alice,
Ona widzi przyszłość.

po czym włączyła jedną z naszykowanych płyt i zgasiła światło. Film był dość nowy, ale tak samo omylny jak wszystkie inne opowiadające o naszym gatunku.
Bo najlepsze filmy o człekokształtnych ogląda się na biologii.
{pisk} Owadzie pornoooo~! XDDD

Co chwila wszyscy chichotali reagując tak na sceny o czosnku, krzyżach i wodzie święconej... żenada.
No tak, błyszczenie się w słońcu i plucie pierzem z rozrywanych poduszek ma więcej godności.
Sparkling~!... jak Prius jednego brzuchomówcy.
"...and you make a living with dolls, you're gay! *click*"

Kiedy pokazali jak pewien bohater pali się na słońcu Emmet zaczął śmiać się tak głośno, że zagłuszał telewizor.
Bo przecież błyszczenie się skóry w słońcu jest poważniejsze... Spalił się na słońcu? To nie był prawdziwy wampir, prawdziwy wampir świeci niczym dupsko Lampyris noctiluca.

W którymś momencie słychać było samochód podjeżdżający na podjazd.
- Edi przyjechał- stwierdził Emm










nie odrywając wzroku od TV. Potem otworzyły się drzwi.
Chciałam zobaczyć chłopaka, którego tak dużo czasu nie miałam przyjemności poznać.
-Hej – Usłyszałam piękny baryton.
Baryyyyytoooon?
Oooh, sexy.
//nie może przestać się śmiać//
Tak szczerze, to opowiadanie powoduje u mnie gazy. Nie, nie gazy. Wzdęcia. Z gazami mogłabym przynajmniej coś zrobić.

Zaraz potem ,kiedy poczułam ten przepiękny , słodki zapach odwróciłam się i zobaczyłam długie nogi miedziano-brązową czuprynę wystające z czterech bukietów przepięknie pachnących róż.
{FACEPALM}
To ja już wolę, jak się świeci...
Miedziano-brązowa czupryna... długie nogi... wystające z 4 bukietów... ;-;
Zrobił duży (roz)krok w jej stronę.


- To dla moich dam i jednej nieznajomej, ale pewnie równie przepięknej, za moje ogromne spóźnienie- Odezwał się ten sam aksamitny głos. Esme zachichotała.
Na wycieraczce zamiast "WELCOME" napisane mieli "Brzydkim wstęp wzbroniony".
Więc zasłonił się kwiatami.

Info.
Chciałabym poinformować, że dopóki nie zaczniecie komentować nie będzie następnej notki... Po prostu nie widzę sensu dodawania notek, jeśli nikt ich nie czyta :( 
Art. 191 § 1. kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

[Rozdział] 6. Wspaniała chwila
{od autorki}
No to jest ;) Wiem, że nie było mnie miesiąc i za to przepraszam. Dziękuję osobom spierającym, {ale spierały się z nią czy między sobą?} które przypomniały mi, że piszę przede wszystkim dla siebie ;*
Czy tylko ja widzę błąd logiczny, gdy inne osoby przypominają nam, że piszemy dla siebie?
Te całe jej wypociny to jest jeden wielki błąd...


Co do ostrych momentów to będą, ale dopiero w 12 rozdziale,
Takie rzucanie nożami na przykład.

 ale mogę obiecać że od tego momentu będzie ich coraz więcej ;P
O Borze, NIE.
Niech ona się, kurna, zdecyduje? Rozumiem, że ona będzie pisała coraz więcej ostrych momentów, aż do kiedy pierwszy ostry moment się pojawi w 12. rozdziale? Sure.

Postaram się wrócić do cotygodniowego dodawania notek, ale jest to bardzo trudne, dlatego mogą być obsunięcia.
...spodni.

 Pozdrawiam i życzę miłej lektury ;)
Wciąż czekam na tę miłą lekturę...
{/od autorki} 

Chłopak odsłaniał się powoli najpierw dając największy z bukietów mamie, potem przeszedł Rozalie *siostrę podeptał?!* /Może miało być przeleciał, co jest jeszcze gorsze./ i Alice podarowując kwiaty.
On tak po nich chodził i je rozrzucał na boki?

 Kiedy podszedł do mnie nie wiedziałam jak się zachować. Serce zaczęło „bić” tak jak wtedy na polance.
Bo serce tak naprawdę nie "bije", tylko... Zaraz, jej serce NAPRAWDĘ nie bije oO
I jemu NAPRAWDĘ nie "staje"...
Dziewczyny, czy wy właśnie znalazłyście coś logicznego w tym "opowiadaniu"?
Yyyy.... "nie".
Nie bądźmy tacy "dosłowni".

Chłopak odsunął bukiet w dół, by mi
...pokazać bestię, która się za nimi chowa.
{parodiuje z patosem} "Teraz widzisz, jakim jestem... potworem."

 je dać, ale kiedy spojrzał na moją twarz od razu ją rozpoznał. Ogarniał zdumionymi oczami całą buzię, włosy i nie ogarnął kiedy przystaną na oczach, spojrzał w nie tak głęboko //może mózgu szukał?//, że prawie wywróciło mi się w głowie.
Ups, nie znalazł.
Tobie się już dawno w głowie poprzewracało. I nie tylko tam.
Mi się wywraca w żołądku...

Chciałam, żeby ta chwila trwała wieczność. Ja też mu się przyjrzałam, z bliska wyglądał sto razy lepiej, a przecież wtedy wydawało się to niemożliwe. Niemożliwe, że coś może być tak piękne...
Poza tą bestią ze spodni.
Jak widać, kobiety też mogą traktować facetów przedmiotowo.
Nie mów, że jesteś zaskoczona...

-Dziewczyna z polanki – przerwał cudowną chwilę zdziwiony przystojniak.
Bella w wersji Pocahontas...
Dziewczyna z polanki,
plotła wianki,

pokazywała cudawianki.
To za moment.

Myślę, że powiedział to niecelowo lub do siebie.
- Zaraz, zaraz- wtrącił Emmet – Chcesz powiedzieć, że dziewczyna z polanki, o której godzinami opowiadałeś mi i Jasperowi to Bella?
Opowiadał o niej godzinami, a oni jej nie rozpoznali?
Bo jej wyperfekcjonizowany obraz ni chu-chu nie pasował do rzeczywistości. Edzio ma schizofrenię i tyle.

- Mhm- Przytaknął miedzianowłosy nie odrywając ode mnie wzroku.
- Ten piękny anioł, Dziewczyna, której żadna nie dorówna urodą?- ciągną dalej Em.
Tak, Emmett, ja też bym była w szoku. A potem bym się dłuuuugo śmiała. 
I kupiła Edziowi okulary.
/krztusi się mlekiem/ O gustach się nie dyskutuje.
Masz coś, Tak?
...Nie.

-Tak- stwierdził Edward,
Co znowu?

jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Zachichotałam. Ja, aniołem? To było co najmniej złe porównanie...
Bardziej przypominała katoblepasa.

Chłopak w końcu wręczył mi bukiet.
- Dziękuję za kwiaty i za miłe słowa, nawet jeśli nie wprost do mnie i jeśli mijają się z prawdą...
I to bardzo.

– Powiedziałam z uśmiechem na ustach, dalej wpatrując mu się w oczy. Carlisle odchrząknął.
- Ten film już się skończył, ma ktoś jakieś pomysły?
Wreszcie ktoś powiedział coś mądrego.
Myśleć? Zdecydowanie za dużo od nich oczekuje.

-Ja więcej nie dam rady obejrzeć. Powinniśmy się rozejść, każdy w swoją stronę.- Zasugerowała Alice.
I bez żadnych gwałtownych ruchów!
Gwałtowych też unikajcie.

- My jesteśmy za! – Krzyknęli Em z Rozalie. Doktor popatrzył na nas.
-Za- odpowiedzieliśmy zgodnym chórem.
- Przeciw! - krzyknęła Iustitia Luna i się załamała.

Popatrzył na Esme, która w ułamku sekundy znalazła się przy nim szepcząc coś do ucha. Najstarszy członek rodziny //pornmind// uśmiechnął się, by potem poważnieć na chwile.
A potem znowu rechotać, a potem znowu spoważnieć, a potem znów się roześmiać i spoważnieć na kolejną chwilę.
Now you see me, now my throat.

-Widzimy się jutro na naradzie rodzinnej w związku z atakami w miasteczku, a na razie, miłej zabawy. I już nikogo nie było. Przez chwile nie wiedziałam jak się zachować, ale chłopak szybko rozwiązał ten problem.
-Może się przejdziemy na polankę?
- Z przyjemnością- wstałam i pobiegłam obok Edwarda...
Najpierw Esme teleportująca się do Doktora. Potem "już" i nikogo nie ma. Ale Bella jest jak widać zbyt słaba, żeby móc w sekundę znaleźć się koło Edzia.
Zbyt ciężka. Powietrze jej nie unosi.

Nie biegliśmy szybko, ~biegliśmy wolno~ oboje chcieliśmy spędzić ze sobą jak najwięcej czasu.
Dylatacja czasu, słonko. Im bardziej zbliżasz się do prędkości światła, tym wolniej czas dla ciebie płynie.
Ona o tym nie wie, jej pusta czaszka nie może owinąć się wokół tak abstrakcyjnych pojęć.

Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, zawsze powtarzałam, że jeśli coś przytrafia nam się nagle to znaczy, że będą z tego same kłopoty. Kto wie, może i przez naszą znajomość stanie się coś strasznego?
Jaki filozof z niej. Szacun.
Tak, na pewno rozpoczniecie Apokalipsę. A pierwszym jej znakiem będzie to, że pół świata oniemieje z zachwytu nad waszym chorym związkiem.

W końcu przebywając z nim narażam całą rodzinę Cullenów na wielkie niebezpieczeństwo...
-O czym myślisz?- zapytał znienacka towarzysz.
-Nie możesz odczytać moich myśli?- zapytałam z lekką satysfakcją.
- Nie i wierz mi, to jest naprawdę denerwujące. - Jesteś tarczą?












- Tak. Skąd wiedziałeś?
Tak, bo każdy chciałby wiedzieć, o czym myśli ta druga osoba, przynajmniej nie trzeba by wtedy ze sobą rozmawiać. Edwarda to do jakichś służb specjalnych zaangażować.
Znam inne powody, przez które nie można odczytać myśli Belli.

Tak, ale najzabawniejsze jest to, że byłam tarczą jeszcze przed przemianą.
-Jako człowiek?- kiwnęłam głową – Dziwne – uśmiechnęłam się, by zaraz banan mógł zniknąć z mojej twarzy.
Och, wracamy do owocomanii. Fantastycznie.
"Banan zniknął z mojej twarzy, by znaleźć się w spodniach Edwarda."
Teraz przynajmniej COŚ tam jest.

-Jak zostałaś przemieniona? Em mówił, że to drażliwy temat, więc nie musimy o tym rozmawiać...
Ale jak mi nie powiesz, to ci chętnie przypierdolę.

-Opowiem ci kiedyś, ale musisz dać mi trochę czasu.
-Dobrze, powiesz jak będziesz gotowa...- Widać było, ż chciał powiedzieć coś jeszcze.
Może "byle szybko"?

- Chcesz o coś zapytać? – Chłopak był wyraźnie zmieszany.
-To nic ważnego – Zaczęło mnie męczyć wolne tępo. 
To zacznijcie biec szybko.
Nie da się ukryć, żeś tępa, Bello.
Albo się na tę polankę przelecieć mogą.
Albo na niej.

Nie fizycznie, ja po prostu byłam niecierpliwa.
Ja też szybko tracę cierpliwość do głupich ludzi.
W takim razie jak ona ze sobą wytrzymuje?

Uśmiechnęłam się do siebie, to następna rzecz, która została mi z poprzedniego życia.
Zdolność do skurczu mięśnia unosiciela wargi to rzecz gatunkowa? WTF?

- Co cię tak rozśmieszyło?- Mój uśmiech nie uszedł uwadze towarzysza.
Bo pewnie rżałaś niczym Jola Rutowicz.

-Przypomniałam sobie jaka byłam niecierpliwa jako człowiek.
-Zazdroszczę ci, ja nie pamiętam nic. Znam tylko część swojej historii od Carlisle’a, ale to tylko ta część kiedy ja i moja prawdziwa mama umieraliśmy na hiszpankę.
Kiedy to powiedział przekroczyliśmy ścianę drzew i weszliśmy na polankę.
Przeleźli przez ścianę. Z drzewa, więc drewnianą. Seems obvious...
Nie wiedziałam, że wampiry mogły przechodzić przez ściany.
Mogą, ale muszą się bardzo rozpędzić...
Coming throouuuugh!
"Jak straciłaś dziewictwo?"















- Pamiętasz ją? – Zapytałam niepewna czy mogę poruszyć ten temat.
Już ci, pizdo, powiedział, że nic nie pamięta ze swojego starego życia, czy ty jesteś głupia? No tak. Jesteś.
Płakała z bólu, pluła krwią...

 Usiadłam przy strumyku a on koło mnie.
Czyli już nie przy strumyku, ten nagle się kończył? Nie mogłaś napisać "usiedliśmy"?
Może on usiadł W strumyku?

-mamę? Nie, ale mam obrazek od Carlisle’a przedstawiający ją i ojca. Miała podobno charakterystyczne miedziane włosy i zielone oczy przed przemianą.
-kto doszedł później patrząc na zdjęcie? Ty czy Carlisle?
Na pewno nie ja.
Masz się czym chwalić.

-Esme była od początku. Potem Jasper i Rozalie. Byli rodzeństwem w swoim poprzednim życiu. Chodzili sami przez parę lat, żywili się ludźmi, bo nie wiedzieli, że można inaczej.
Takie z nich były dzikusy. Lecz potem przybył Edzio ze swym gorącym mieczem i zrozumieli swój błąd.

Pewnego dnia przyszli przypadkiem do domu ojca. Nie wiedzieli, że wampir może mieć złote oczy, więc myśleli, że stojąca w drzwiach Esme jest człowiekiem.
A więc myśleli, że człowiek może mieć złote oczy? Mówiłam, dzikusy. W ciemności dżungli nie rozpoznaje się kolorów.

Rozalie zdążyła tylko szepnąć przepraszam i rzuciła się na nią.
Zdolność do samokontroli też tracicie przy przemianie? Albo Esme zacięła się przy goleniu...

Carlisle powstrzymał ich //Złapał za kołnierze i wypieprzył za drzwi.// /Dobrze, że nie za drzwiami./ i wytłumaczył, że można żyć inaczej. Ostatnio dołączył do nas Emmet, wyciągnęliśmy go ze szponów Volturii . Nagrabił sobie chłopak...
Liści chyba.

-Co?- Byłam zszokowana.
-Co cię tak zdziwiło? Aro był nieźle wkurzony, jak weszliśmy do sali głównej Emm krzyczał coś jak : Nie dostaniecie jej skórwysyny, prędzej ja przebije wasze serca kołkiem niż ona znów będzie należała do was. Wierz może o kogo mu chodziło?
"Skórwysyny?" xDD (Nie, nie mam ambitniejszego komentarza.)
No bo oni nie byli z kurew, tylko ze skór. (Na to nie da się mieć ambitniejszego komentarza.)
Psie krwie. /pornmind/

-Macie jakąkolwiek styczność z Volturii?
-Tak, Carlisle należał kiedyś do nich. Chcieli mnie zgarnąć, żebym został ich marionetką, ale się nie zgodziłem.
Ach, jakież to seksowne.
Puppet Master! Mam nadzieję, że planowali użyć rękawiczki.
Albo mogli chcieć zrobić z niego Vampire... on a Stick!

- CHOLERA! Mogą was obserwować ? – zapytałam rozglądając się na wszystkie strony.
Podrzyj mordę jeszcze trochę, to na pewno zaczną.

- Wątpię w to, a możesz wyjaśnić nagłą zmianę nastroju?
-Później, muszę zobaczyć się z twoim tatą...
Tak jej w głowie namieszał, że poczuła silną potrzebę rozmowy z psychiatrą.
Ździebko za późno.

7. Prawda.
-Carlisle- Krzyknęłam szybko przekraczając próg domu i zatrzymując sięw salonie.
Szybko krzyknęłaś czy szybko się zatrzymałaś?

Nikt nie odpowiedział, ale usłyszałam zapinany rozporek i zrozumiałam,że przerwałam im ważne... konsultacje.
O mój Borze, pójście na konsultacje na uczelni już nigdy nie będzie takie samo...
Esme podciągała się z francuskiego, a ty tu zaraz...
Podciągała czy... obciągała? o_o

Carlisle posuwał ją ku szerszym zdolnościom językowym.

W tym momencie dogonił mnie Edward i stanął koło mnie.
Szybki jest, nie ma co... Pewnie po tatusiu.

- Co się dzieje?! Bello !- Krzyczał zdezorientowany chłopak , ale ja chwilowo go ignorowałam.
Twój tato przechodzi ciężki czas, Edziu, oto co się dzieje.

- Carlisle! Przepraszam, ale to ważne! – krzyknęłam , już trochę ciszej.
- Co się stało?- Zapytał zdziwiony doktor, nagle znajdując się przede mną.
"Lepiej, żeby to było coś ważnego. Byłem właśnie w trakcie badania."

- Chodzi o Volturii, bo ja... – W pokoju znaleźli się Alice i Jasper. Dziewczyna posłała mi współczujące spojrzenie.
Ogarnęli się po konsultacjach z przybranym tatusiem?
Orgia pełną gębą.
Albo pełnym gardłem.

-Tak? – zachęcił mnie najstarszy wampir.
Ty jej już Carlisle do niczego nie zachęcaj lepiej. Albo będziesz miał na głowie Edzia i jego gorący miecz. Albo W głowie. Albo w czym innym.

- Czy jest możliwość, że Volturii obserwują nas lub skądś wiedzą , że u was jestem?
- Oczywiście, ale raczej nie powinno cię to niepokoić.
- Muszę wyjechać – Spojrzałam na każdego z osobna. Na wszystkich twarzach zauważyłam jedno pytanie, które za chwile zadał Edward.
- Przyłączysz się do naszych konsultacji?

-Dlaczego? – wypowiedział to słowo z niedowierzaniem i taką delikatnością, jakby wypowiedzenie tych słów miało mnie zabić...
Kanoniczna Bella. Zawieje zefirek i idzie na OIOM z podejrzeniem złamania kręgosłupa.
Które zazwyczaj zalicza.

Ach, te kobiety w ciąży.

- Alice!- Kiwnęła głową. Chwile później Edward skamieniał,jak posąg, który już nigdy miał się nie poruszyć.
- Synu? – Doktor zaniepokoił się. Chłopak powoli przeniósł wzrok na mnie wzrok.
A potem zrobił krok ku mnie krok.

- dlaczego? – zapytał ponownie, ale nie chodziło mu już o to samo.
-przepraszam – spuściłam głowę. – Nie było kiedy, poza tym nie miałam pojęcia, że macie jakąś styczność z tymi potworami...!
-O czym wy do cholery mówicie ?!- Carlisle stracił cierpliwość, bo przerwano mu bardzo ważne konsultacje.

- Bella była jedną z Volturii, jej wujem jest Aro. Uciekła stamtąd ok. dwadzieścia lat temu.
Ok, okej.

- Tylko tyle mu pokazałaś?- Zwróciłam się do chochliczki.
- miałam nigdy...
-zrób to! – przerwałam jej, po czym oparłam się o najbliższą ścianę i zsunęłam się na podłogę. Skuliłam się i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam rękę na ramieniu, były za durze jak na Alice... Edward.
Co tam robi Durza z Eragona?
Durza na Alice, a potem Edward. ~pornmind~

Albo się dziołcha zadurzyła i jej palce są zajęte czym innym niź ortografią.

-Przepraszam...- Otworzyłam oczy.
-To ja przepraszam, powinnam była wszystko powiedzieć, ale to było zbyt trudne- Zauważyłam, że siostra kończyła opowiadać o wszystkim reszcie, a kiedy było już po, ogarnęły mnie współczujące spojrzenia, tylko u doktora widać było ostrożność i ... gotowość.
Stanął mu?... Borze, ja nie mogę tego analizować xDD
Wszyscy współczuli Belli spotkania z doktorem na konsultacjach.

Nagle przez próg domu przeszli Rozalie i Emmet, z którym chyba miałam do wyjaśnienia parę spraw...
- TY. CHOLERNY. DUPKU!!!- Krzyknęłam i rzuciłam się naniego.
Dostrzegam przejawy dwubiegunowości...
Bardziej czterobiegunowości.

- Bells, o co ci chodzi!? – Zapytał unikając moich ataków.
Jingle bells, angry Bells...
Wypuśćcie ją na te zielone świnki, niech się wyżyje.

-Idioto!
I kto to mówi?
Skończona idiotka? To różnica.
Skończona to ona dopiero będzie. Niedługo, miejmy nadzieję.
I will end you!

Dlaczego tam polazłeś? Teraz znowu będą mnie ścigać! – Niespodziewanie złapał mnie i unieruchomił. Cała rodzina patrzyła na nas zdezorientowana.
{skanduje z cicha} Zgwałć ją, zgwałć ją, zgwałć ją...

- Bella przepraszam, ale oni musieli choć w części oberwać za to co ci zrobili.Kochanie, nie złość się proszę, ja naprawdę tego nie planowałem! –
Wysoki Sądzie, być może wymyśliłem motyw i miałem dużo czasu na myślenie nad tym, co robię, gdy szedłem na tę wyprawę, ale to naprawdę była zbrodnia w afekcie!
I OBJECT!!
"No, honey. *hug* You person."

 Uspokoiłam się. Emm rozluźnił uścisk i przytulił mnie.
- przepraszam, nie powinnam się na ciebie złościć, co nie znaczy ,że dobrze zrobiłeś idąc tam i nie mówiąc mi tego!- popatrzyłam na niego spokojnie acz zaborczo.
Jak zmiękła z miejsca... ;o
Oboje zmiękli. Albo i nie...
To ja już się nie dziwię, że Rozalie jej nie lubi. Jakby ktoś patrzył zaborczo na mojego faceta, a on zwracałby się do tej osoby per "kochanie"...
A bez tego byś ją lubiła? o__O

- Musimy opracować strategie, może zabójstwa w miasteczku to ich sprawka. Musimy... – zaczął doktor.
- Nie! – przerwałam mu.
Autorytet doktorka poszedł w... pizdu.
W pizdy i nie tylko szły różne rzeczy już jakiś czas temu.
To się teraz autorytet nazywa?
"Nie, nie, nie, nie! NIE! NIE! NIE! *tantrum*"

- Co nie? Myślisz, że te dwie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego...? Jeśli tak, to będziemy musieli walczyć na dwa fronty...
Ach, nie martw się, Alice i Esme są już w tym... wyrobione.

- Nie, nie, nie! ~Mówiłam.~ Nie będziecie się do cholery w to mieszać! Ja wyjeżdżam. Po tym jak wyjadę zabójstwa powinny ustąpić //Jak dla mnie to to brzmi jak przyznanie się do ich popełnienia.//,wtedy możecie wracać do normalnego życia, jak nie to będziecie mieli dodatkową rozrywkę. Alice i Emm zostają z wami.- Widząc zaprzeczające głowy dodałam tylko – koniec. Kropka.
- Nie pozwolę ci... – szepnął Edward. – Ty nie możesz...
...mi rozkazywać, to ja tu powinienem mieć jaja!
Jeszcze cię nawet nie przeleciałem!
Nie możesz zrywać naszego związku tak nagle!
"Nie, nie, nie, NIE! NIE! NIE! *tantrum*"

0 ...:

:a   :b   :c   :d   :e   :f   :g   :h   :i   :j   :k   :l   :m   :n   :o   :p   :q   :r   :s   :t

Prześlij komentarz