toopowiadanietohorrorasjkaglfjagfhagkfsfjgrrrr
Info ogólne:
AŁtorka: PannaHermiona
Adres: http://pannahermiona.blog.interia.pl
Pairing: Snape x Hermiona
Źródło: Vomito na zlecenie Shiro
Analizują: Shiro Okami, Ithildin, Iustitia Luna vel Maszyna Rzucająca Porównaniami, VomitoErgosum, Pirania Źmijowata.
Gościnnie występuje: Dziobak.
Rozdział XXI - Rozkosz (!)
Raczej nie dla nas, niestetyż.
Nazajutrz, po nieprzespanej nocy, Snape wszedł do sypialni niosąc tacę ze śniadaniem oraz z moczopodobnym eliksirem, który miała wypijać co dwanaście godzin.
Snape - twoja prywatna pokojówka. Zamów już teraz.
Moczopodobny eliksir, snapodobna pokojówka... to jakie było śniadanie? oO
Są ludzie, którzy uważają, że urynoterapia jest wysoce skuteczna... Może on też?
Hermiona, trochę rozbita emocjonalnie, postanowiła nie zostawiać tego co się stało w nocy, bez komentarza.
Przecinek panience przeskoczył.
On się zgubił w tej pokrętnej autoreczkowej logice.
Jakiej logice, przepraszam?
- Proszę, zjedz i wypij eliksir.
Kisiel!
Moczopodobny eliksir o konsystencji kisielu - znaczy, ktoś miał mocno chore nerki?
Ja muszę w końcu zając się badaniem twojej skóry, bo jeśli będę pracował tym tempem to nic nie osiągniemy do Bożego Narodzenia. - Snape, zachowywał się jakby nigdy nic,
Podaje jej mocze do picia i cholera wie co do jedzenia, a teraz udaje, że nie wie, o co chodzi.
Nauczyciel eliksirów, potem obrony przed czarną magią, potem dyrektor Hogwartu, w międzyczasie jeszcze Książę Pół-Krwi, a teraz do tego - dermatolog. Severus zmiennym jest.
Prawdziwy człowiek renesansu.
A ten zając to tam po co?
ale mówiąc to, jego wzrok błądził gdzieś po ścianach, za wszelką cenę unikając Hermiony. - Nie wychodź z łóżka, jeśli to nie jest konieczne, musisz dużo spać, rany szybciej się wtedy zregenerują.
"Fuck, a chciałam się wymknąć na moją lekcję samby".
"Jego wzrok, mówiąc to"? Fantastycznie, mówiących wzroków nam tu tylko brakuje, naprawdę.
Podszedł do regału z książkami, szukając jakiegoś tytułu. Hermiona niewiele myśląc, wstała.
Widać, że niewiele myślała nad tym, co robi.
Bo Hermiona to zawsze był taki mało myślący i chętnie improwizujący typ.
Kanon delikatnie podśpiewuje: "Briiing me tooo life~!"
Nie, ona zobaczyła książki i wstała. Wiecie, ma odruchy. Jak psy Pawłowa.
"Wstań! Powiedz, nie jesteś sam..."
Syknęła cicho z bólu, bo świeże rany dały o sobie znać.
{facepalm}
Ona znowu słyszy głosy...
Bosa podeszła, do odwróconego plecami Mistrza Eliksirów.
Pójdę boso, pójdę boso...
Skoro już jesteśmy tacy muzykalni... "Bosa do mnie przyjdź i od progu bezwstydnie powiedz mi, czego chcesz..."
Nie rozumiem, po co jej tam przecinek.
Te przecinki to autoreczce skaczą jak pchły na grzebieniu.
- Panie profesorze... - powiedziała cicho.
- Mówiłem ci Granger, żebyś nie wychodziła z łóżka! - powiedział poirytowany Snape,
Chyba że to będzie konieczne. Najwyraźniej ona uznała, że zawracanie mu dupy jest koniecznością niecierpiącą zwłoki.
Nie umiała mówić w pozycji leżącej widocznie.
Jak dla mnie jego wypowiedź zabrzmiała dwuznacznie, jakby miał swoje plany...
Może jemu się lepiej myśli, jak ona leży w łóżku :D
odwracając się gwałtownie, ponieważ tak nagłe pojawienie się Hermiony przy jego plecach, wywołało u niego dreszcz.
Dreszcz obrzydzenia chyba, biorąc pod uwagę, że wcześniej nie chciał na nią nawet patrzeć. Musi mieć uroczą chorobę skóry.
Po co tam przecinek?
A bo ja wiem, jej zapytaj.
To był zamierzony zabieg literacki, mający na celu urozmaicenie treści! Ech, no wy prości ludzie, sztuki nie zrozumiecie...
Dziewczyna bez zastanowienia, chwyciła czarnowłosego mężczyznę, za szatę na jego torsie.
Za kudły i do jaskini.
Nie może, wyślizgiwałby jej się z rąk.
Te przecinki się autoreczce mnożą jak chomiki na wiosnę, tak by the way.
i w ułamku sekundy przyciągnęła go do siebie zatapiając usta w jego ustach.
A on przyssał się do niej jak glonojad.
Całus na jamochłona.
Omnomnomnom...
Ten Snape jest zmienny jak prąd w gniazdku elektrycznym. Pokojówka, dermatolog, glonojad - multitasking. Ciekawe, czy ma też funkcję zamiany w kuchenkę mikrofalową i czy odbiera HBO.
Snape szarpnął się, ale dłonie Hermiony, były mocno zaciśnięte na jego ubraniu.
Oczywiście, bo Hermiona była strongwoman, a szata była tak naprawdę zbroją, która nie mogła się przecież podrzeć... ta.
Dziewczyno, co ty robisz tym biednym przecinkom?!
Może ona ma nerwicę natręctw?
Chyba raczej Parkinsona...
Poddał się. Objął brązowowłosą, całując ją nieprzytomnie.
Jak ktoś jest nieprzytomny, to chyba raczej nie całuje.
Czekajcie, mnie wciąż rozbraja wizja Snape'a szamoczącego się w daremnych próbach uwolnienia się z umięśnionych ramion Hermiony.
Snape-pokojówka, Snape-dermatolog, Snape-ofiara, Snape-glonojad, Snape-pedofil... Snape-agentka-o-stu-twarzach...
Może on ma po prostu polibiegunowość osobowości? A wy się zaraz nabijacie...
Hermiona poczuła ból otwartych ran, po mocnych objęciach Mistrza Eliksirów,
Bo on jest jak Nożycoręki.
Ale nie tak przystojny.
On po prostu jest wielkim fanem sadomaso.
To widać, niestety.
ale zignorowała je, zatracając się bez pamięci w tym pocałunku.
On nieprzytomny, ona bez pamięci... Co tu się dzieje w ogóle?
To się może źle skończyć! On nie będzie świadom, co zaszło, a ona nic nie zapamięta... A idźcie z tymi romansami!
Jego ręce, gładziły jej plecy, schodziły trochę niżej. Zatrzymał rękę i zatopił palce w miękkim ciele na jej boku, tuż nad biodrem.
Rozumiem, że tam była jedna z ran.
Albo Hermiona, jak w wielu opkach, nabrała przez wakacje bardziej obłych kształtów ;)
Znów mi się przypomina: "I dopóki nie włożę ręki mojej do boku jego, nie uwierzę".
A i on macał, macał i nie wierzył... XD
Brązowowłosa poczuła, jak napinają mu się wszystkie mięśnie.
Znowu?! Ludzie, w waszym ciele są takie mięśnie, o których nie macie i nawet nie chcecie mieć pojęcia!
Taki na przykład mięsień kłowy. I mięsień dźwigacz jądra.
Albo unosiciel nosa i wargi górnej. Względnie cofacz gałki ocznej... Znamy za dużo durnych mięśni, Ith.
Jak ona takie mięśnie czuje, to ja wolę nie wiedzieć, gdzie wsadza łapy.
Jesteście straszne.
Sama, była owładnięta jego zapachem.
Severus przestał ją całować, spojrzał w kamerę i powiedział "Siedzę na koniu".
Jego usta, tak miękkie i delikatne, jakby były wypełnione wodą, całowały ją w taki sposób, że nie mogło to być tylko pożądanie.
Chyba ktoś mu kiepski botoks zrobił.
Meduza zamiast ust, mrr.
CHEŁBIA MODRA~! :D
...Przepraszam.
Magikarp też tak wdzięcznie ruszał ustkami...
Po paru pięknych minutach,
O w mordę. Nowożeńcy na weselach mają problemy wytrzymać, jak im goście liczą do dziesięciu sekund. A sto dwadzieścia? Przynajmniej?!
Podobno szczęśliwi czasu nie liczą...
jego objęcia zelżały i odsunęli się od siebie. Snape, wyglądał jakby bił się z myślami, jego twarz stężała,
Coś mi się wydaje, że nie tylko twarz...
"W sumie to jest szlamą i mi się w ogóle nie podoba... No, ale darmowy seks piechotą nie chodzi".
jakby przed chwilą dokonał jakiejś ciężkiej zbrodni.
Też mam ochotę dokonać jakiejś ciężkiej zbrodni, gdy to czytam.
Bo Snape był zawsze taki wylewny, jeśli chodzi o okazywanie uczuć.
- Co ty sobie wyobrażasz Granger? - zapytał. Mówił cicho, ale sposób w jaki to powiedział przyprawiał o dreszcze.
- A co pan sobie wyobrażał wczoraj? - odpowiedziała również cicho Hermiona.
Nie powinno się zadawać pytań, na które nie chce się znać odpowiedzi... Ja bym chyba nie chciała wiedzieć, co wyobrażał sobie Snape ;]
Mistrz Eliksirów, nie odpowiedział od razu. Wpatrywał się w nią, z jakimiś dziwnymi iskierkami w oczach.
Bzzzyt-bzzzt!
- Cóż, dorosły mężczyzna, ma pewne... potrzeby. - odpowiedział cicho i powoli, ale w jego głosie dało się wyczuć pewną dozę złośliwości. A jego wyraz twarzy, nagle się zmienił. Hermionie zapaliła się czerwona lampka.
Ding!
- Co pan chcę przez to powiedzieć? - zapytała, robiąc wielkie oczy po tym, co usłyszała i bojąc się tego, co za chwilę usłyszy.
- Myślisz, że owładnęły mną jakieś uczucia do ciebie? - Uśmiechnął się. Jak ona dobrze znała ten uśmiech. Snape, obdarowywał nim wszystkich uczniów, przez siedem lat nauki w Hogwarcie. Uśmiech, złośliwy, wredny, pełen pogardy. Hermionie wszystkie wnętrzności opadły do kostek.
Chlup.
Pożądanie to też uczucie, ale co ja tam wiem... A wizja wnętrzności w kostkach Hermiony jest wyborna :D
No to nabawiła się dziewczyna porządnej przepukliny.
To się nazywa hermia abdominis albo abdominalis {kiwa z przekonaniem głową}
Rozczarowanie jakie poczuła, było nie do zniesienia.
- Muszę przyznać, że pociągasz mnie //ta, chyba za koszulę// - kontynuował, po chwili pauzy.
"...ale jednak ciągniesz za słabo..."
Napięcie rośnie ^^
Żeby tylko napięcie...
Złośliwy uśmiech, nie znikał z jego twarzy. - Ale jeśli wyobrażasz sobie, że nasze kontakty, zakończą się happy endem rodem z bajek
Przysięgam, jeszcze jeden przecinek ponad normę i zacznę nimi w nią rzucać.
Biorąc pod uwagę, że Snape w bajce byłby raczej tym złym, to prawdopodobnie spadłby ze skały i został pożarty przez hieny albo coś równie wesołego. Happy end jak się patrzy.
o księżniczce i rycerzu, to muszę cię rozczarować. Moje uczucia do ciebie, nie różnią się od uczuć, jakie czułem do wszystkich, tanich panienek jakie posiadałem w swoim życiu. Zwykłe pożądanie ot co.
Takie tam pożądanie... Właściwie to małe pożądanie. Takie... pożądanko.
Aha, bo on jest tak seksowną bestią, że miał setki, tysiące panienek, gotowych przylecieć na każde skinienie...
No, ewentualnie po prostu nie stać go na drogi burdel.
"Uczucia, jakie czułem" - rozumiem, że Snape to nie tylko Mistrz Eliksirów, ale również Mistrz Poetyki i Poprawnej Polszczyzny?
Hermiona poczuła się tak, jakby jej ktoś wbił nóż prosto w serce. (tak, mianowicie Snape, przecinkiem) Ale trzymała się dzielnie.
Zaiste, wsławiła się prawdziwym aktem heroizmu.
Heroizm to jest z naszej strony, że to czytamy.
Jaka z niej dzielna dziewczynka! Powinna dostać lizaka... ;D
Nie chciała dać Snape'owi satysfakcji, że zabolały ją jego słowa.
- Ciekawe, czy wszystkim PANIENKOM wysyłał pan prezenty, podając się za "cichego wielbiciela".
Zaraz moment, mam rozumieć, że gdzieś we wcześniejszych rozdziałach Snape jako profesor eliksirów w renomowanej brytyjskiej szkole magii i czarodziejstwa wysyła jakiejś siksie prezenty?
To to pół biedy. On się do tego podaje za "cichego wielbiciela"...
Pewnie jeszcze chichocze do siebie: "Hihihi, nigdy się nie domyśli~!"
Taki Snape, a taki casanova, kto by pomyślał...
No właśnie - nikt.
Z pośród
O kurwa mać. {zawał}
Shiruś? o.O
No co, z zaskoczenia mnie wzięła...
Z pośród tych wszystkich PANIENEK, ja chyba jestem najdroższa... Opłaca się to panu? Złota Magnolia jest bezcenna, a nawet mnie pan nie przeleciał. Na Nokturnie są chyba tańsze PANIENKI, czemu pan nie skorzystał? - Odparła atak.
Specjalistka od prostytucji?
Nie, to jest PANIENKA. I do tego droga.
To by pasowało...
Nie miała zamiaru już dłużej pozwalać mu się tak ranić.
Więc wyjęła własną żyletkę i zaczęła ranić się sama.
Nie godziła się na ból. Była gotowa na zmiany. Czas na nowy związek!
Snape, nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Zrobił wielkie oczy.
Snape-sowa? Kolejne wcielenie? Kurka kfak, że też ten facet nie ma jeszcze schizofrenii...
Jego szczęka zaciskała się, jakby szukał dobrej riposty.
Potrzebujesz ciętej riposty? Zaciśnij szczękę!
{powstrzymuje się od wyłożenia wszystkim, dlaczego jednej szczęki nie da się zacisnąć}
Jak dla mnie zachowuje się po prostu jak wkurwiony amstaf i dostał szczękościsku, ale skoro autorka twierdzi inaczej...
Niestety wypomnienie przez Hermionę tych drogich prezentów, które jej wysyłał, było bardzo celne
Patrzcie, patrzcie, poprawne przecinki! {podnieta}
Sponsoring w Hogwarcie? Tego jeszcze nie było...
Severus się "Galerianek" naoglądał i teraz takie efekty.
i chyba po raz pierwszy w życiu, Mistrz Eliksirów nie wiedział co odpowiedzieć.
Iii... tyle było mojej podniety :<
Zacisnął szczękę i poczekał, ale, za przeproszeniem, gówno mu to dało.
- Wracaj do łóżka. - nakazał w końcu ostrym tonem a sam wyszedł trzaskając drzwiami.
I poszedł płakać w kącie, że po raz kolejny wycięto mu mózg i go wykastrowano z wszelkiego charakteru.
No wiesz, Snape od dłuższego czasu mieszka na pełny etat z napakowaną feromonami nastolatką. Podejrzewam, że stały odpływ krwi z mózgu utrudnia mu myślenie. Chodzenie pewnie też.
Szlama, Gryfonka... Hmm, coś w tym może być - taka młodsza wersja Lily Evans.
Tylko ruda nie jest. Ale to się da szybko zmienić >DD
Co wy gadacie, po gumki poszedł.
Brązowowłosa z braku innych możliwości, zrobiła co kazał. Odsunęła od siebie tace ze śniadaniem bo z nerwów i tak nic by nie przełknęła.
Oj, zaraz będziesz przełykać, jak wujek Snape wróci...
Wypiła tylko eliksir i położyła się, próbując się uspokoić.
A jak wypiła ten eliksir bez przełykania?
Może to nie był eliksir doustny?
Po chwili jednak, chwyciła różdżkę i wysłała patronusa do Ginny, która po piętnastu minutach zapukała do drzwi gabinetu Snape'a.
O matko, nie. Od kiedy patronusy robią za sowy i gołębie pocztowe? Chyba że Ginny była dementorem, to by wtedy miało więcej sensu.
Członkowie Zakonu Feniksa pod wodzą Dumbledore'a używali przecież patronusów jako posłańców poufnych wiadomości.
Ta, poufna wiadomość: "Chodź, bo ten chuj mnie wkurwia".
- Do ciebie - burknął profesor, otwierając drzwi sypialni i wpuszczając rudą do środka.
Ginny wbiegła do pokoju z wywieszonym językiem. Hermiona rzuciła jej ciasteczko za posłuszeństwo.
Oczywiście, bo Ginny na pewno z entuzjazmem przybiegłaby odwiedzić koleżankę w prywatnych kwaterach Snape'a. A on chętnie by ją tam wpuścił, nie mówiąc już o tym, że to nie skrzydło szpitalne, a w ogóle to szlaban za zakłócanie mu spokoju.
- Ginny! Jak dobrze cię widzieć!
- Heri, kochanie, co się stało? Wycierus daję ci popalić?
- A daj spokój, to wszystko jest takie nienormalnie - Hermiona westchnęła. Cieszyła się, że może porozmawiać z przyjaciółką, wyżalić się.
Z czego się wyżalić, na miłość boską? Facet od jakiegoś sporego czasu skacze wokół niej na paluszkach, ceruje jej skórę, przynosi jej śniadanka, wprowadza jej gości i Bór Dębowy raczy wiedzieć, co jeszcze...
Obecność Ginny ją uspokoiła. - Nie potrafię do niego dotrzeć. Jego zachowanie jest irracjonalne. Całuję mnie.
Ponieważ Snape zachowuje się dziwnie, ona sama jest zmuszona do całowania siebie?
Mam wrażenie, że oglądam jakąś wyjątkowo kiepską operę mydlaną...
"Całuje"? Snape i całowanie? BITCH, PLEASE.
I to w sposób, który ciężko pomylić ze zwykłym pożądaniem, a na drugi dzień mówi, że znaczę dla niego tyle co tania panienka. On ma chyba w genach zakodowane, by być tak podłym w stosunku do innych.
Ta to się szybko zorientowała... >>
Tak, zgryźliwość ma po babci... Nos ma po dziadku, włosy po wujku, penisa po mamusi, a zęby po listonoszu.
Ej, ale przecież u nich listonosze to sowy... o_______O
Może to był mugolski listonosz.
I dlatego jest Księciem Pół-Krwi? Tak, to by wiele tłumaczyło.
Nie rozumiem tego! Dał mi już tyle sygnałów, że moje uczucie nie jest bez wzajemności
Lepił jej z dymu serduszka i kwiatki.
ale wciąż uparcie twierdzi, że to wszystko nic nie znaczyło, że to tylko pożądanie... Drań!
- I nawet mnie jeszcze nie przeleciał! - jęknęła i pogrążyła się we łzach.
Hermionę ogarnęła frustracja. To było zbyt wiele dla niej. Ginny przytuliła przyjaciółkę.
- Nie przejmuj się nim kochana. Według mnie powinnaś, zrobić dokładnie to, co on robi. Zagraj jego własną bronią! Bądź bezczelna! Walcz!
Hermiona dalej już nie słuchała. Zawiesiła się, próbując wyobrazić sobie, jak można zagrać na różdżce.
I co rozumiemy tu pod pojęciem różdżki...
Brązowowłosa popatrzyła na Ginny.
- No i co ja bym miała niby zrobić? Mam mu wejść naga do łóżka?
- Heri, ty to zaraz o jednym tylko...
"Heri". Buahahahaha XD
Galerianki: Hogwarts Edition. "Przynieś mi śniadanie, to zrobię ci loda".
Bądź złośliwa i arogancka, tak jak on. Nie daj się! Co on ci może zrobić?
Dzieciaka, ot, na taki przykład.
Powiedziała panienka, która przez kilka lat mdlała przy swoim obiekcie westchnień...
Zaś Severus, który od początku podsłuchiwał rozmowę dziewcząt, zapłakał ponownie na samą myśl o nadchodzących "złośliwych i aroganckich" komentarzach Hermiony.
A czemu ona nie może po prostu stamtąd wyjść razem z Ginny?
A bo ja wiem, jej zapytaj.
Wasze relacje już dawno nie są takie, jak za czasów lekcji eliksirów w poprzednich latach.
No shit, Sherlock.
A Krzywołap w tle...
Niech sobie nie myśli, że on tutaj rządzi. Świat należy do kobiet, zapomniałaś o tym? - Ruda wyszczerzyła zęby.
I po chwili zaczęła drapać się za uchem.
Hermiona zaczęła się śmiać.
- Ty jesteś naprawdę nienormalna...
Też tak sądzę.
Prawdziwa szalona nastolatka...
Ciągnie swój do swego.
***
Kilka dni później, Hermiona mogła już wychodzić z łóżka.
{próbuje odsunąć od siebie wizję brązowowłosego nocnego trolla wyczołgującego się ze skrzyni pod łóżkiem na kształt dziewczynki z "Ringu"...}
A przedtem siusiała do nocnika i w ogóle?
Tak, a wychodziła z łóżka wbrew zaleceniom po to, żeby się przelizać z panem profesorem...
Rany prawie się już zagoiły a ona sama czuła się bardzo dobrze.
Zauważmy, że sama czuła się bardzo dobrze, a nie z kimś innym. Najwyraźniej Hermiona tutaj jest samowystarczalna również w tych kwestiach.
Podczas gdy Snape, musiał iść prowadzić zajęcia, ona ubrała się
A to wcześniej była naga? Fufufufufu...
Ciekawe...
i snuła po jego mieszkaniu, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić.
Kanonicznej Hermionie wystarczyłaby książka...
A tej tutaj wystarczyłby wibrator...
Ej, moment, skoro jej patronus potrafi zapierdalać po Hogwarcie i robić za wydrę pocztową, to dlaczego nie... Nieważne. Zapomnijcie.
Przejrzała notatki, które Mistrz Eliksirów robił, badając jej skórę ale niewiele rozumiała z jego zapisków.
Za mało przecinków było, żeby zrozumiała.
Autoreczka nie mogła już chyba wymyślić większego zamachu na Kanon niż zrobienie z Hermiony idiotki...
Popołudniu Snape wrócił do mieszkania i od razu zaczął przerzucać notatki, które Hermiona wcześniej oglądała.
- Grzebałaś mi tu - rzucił przez ramię.
Szkoda, że nie "grzebałaś mi tam".
- Rzuciłam tylko okiem. Mam chyba prawo wiedzieć, co pan robi z moimi tkankami.
Na pewno trzyma je w słoikach i masturbuje się do nich po nocach.
Snape nie odpowiedział. Po tamtej wymianie zdań, zrobił się bardzo milczący.
Nie ma się co dziwić, też na jego miejscu nie miałabym ochoty gadać z taką Hermioną.
Ale mimo wszystko nie wypuścił jej.
I oczywiście przecinek w złym miejscu, nie wiadomo skąd. To już chyba tradycja.
- Wciąż nie znalazłem przyczyny, dlaczego twoje tkanki, są nieco inne niż u zwykłych ludzi.
Dziecię drogie, dlaczego ty masz taką nieprzemożną potrzebę oddzielania podmiotu od reszty zdania? Mądrzy z nas ludzie, umiemy rozpoznać podmiot!
Bo ona podkreśla wyjątkowość tego podmiotu.
- powiedział tak, jakby ciągnął jakiś dialog.
Dialog zakłada udział dwóch osób, a nie gderanie jednej.
- Nie wiem jednak, czy do mutacji doszło na skutek kontaktu twojej krwi, ze śliną Demimoza, czy już wcześniej miały taką strukturę. Wciąż brakuję mi tego jednego ogniwa, żeby poznać prawdę.
Hermi-mutant? Fiu, fiu, proszek fiuu... co to się porobiło.
Teraz z niej będzie Hermioza. Hermiononukleoza. I takie tam XD
Rozmawiałem z dyrektorem. Do Trzeciego Zadania, musimy zakończyć badania.
Snape, nie ma spiny, są drugie terminy.
Ale on gustuje w prymuskach.
W Hermionę naglę trafił grom z jasnego nieba.
Szkoda, że tylko w przenośni.
Właśnie uświadomiła sobie, że jest dwudziesty pierwszy maj.
Hej, czy ta data ma jakieś znaczenie związane z faktem, że 21 maja to chilijski Dzień Marynarki Wojennej, a nasz Dzień Kadeta, czy to tak niechcący wyszło?
Może to chodziło o Światowy Dzień Różnorodności Kulturowej w Trosce o Dialog i Rozwój? To by wiele tłumaczyło...
Jezu, ale wy kombinujecie. Dziewczyna sobie dni do okresu liczy i pewnie wyszło jej, że powinna go była mieć trzy miesiące temu...
Za tydzień odbędzie się Trzecie Zadanie Turnieju Trójmagicznego, a ona od tygodnia nie uczęszcza na zajęcia i w ogóle nie przygotowuję się do zadania.
Mam cichą nadzieję, że autoreczka postanowiła wymyślić dobry powód, dla którego Turniej Trójmagiczny pojawia się dwa razy w jednym toku nauki Hermiony, bo jeśli podstawiła ją zamiast Harry'ego do tego Turnieju z "Czary Ognia", to znaczy to mniej więcej tyle, że Hermiona ma tutaj czternaście lat; więc wszystko, co tu się potem dzieje... jest chore. Ze Snape'em na czele.
Nogi zrobiły jej się wiotkie.
Nogi już miała wiotkie wcześniej, przecież wnętrzności jej wypadły.
Po raz kolejny, przez problemy sercowe, zaniedbuje swoje obowiązki.
Ja bym raczej powiedziała, że to przez jej stan zdrowia, ale dobra.
No wiesz, problemy sercowe tego typu podchodzą pod stan zdrowia... psychicznego.
No tak, Hermiona cały czas chodziła zakochana i z głową w chmurach.
- Co zatem zrobimy? - zapytała się.
- Przestańmy tracić czas i zabierzmy się do roboty.
Szatański plan. Jesteś hardkorem.
Machnął różdżka w stroną sterty papierów i książek
Kim jest Różdżka i co on tu do cholery robi?!
i przeniósł je na stolik kawowy przy sofie.
- Siadaj. Nakazał Hermionie, po czym sam usiadł i zaczął dokładnie studiować notatki.
Snape-narrator... Yaay.
Severus zawsze lubił jasne sytuacje i chciał nad wszystkim mieć kontrolę - wreszcie znalazł dobrą metodę :)
Hermiona zarobiła co kazał.
Hmm, Snape dorabia jako alfons? A Hermiona...? oO
- Przechodziłaś w dzieciństwie jakieś ciężkie choroby?
- Nie, rzadko chorowałam.
- Ugryzło cię kiedykolwiek jakieś zwierzę?
- Nie
Czyli Krzywołap był jednak całkiem spokojnym kotem? Ach, ta kłamczucha Rowling...
Nawet komary omijały ją z daleka i wolały zdechnąć z głodu niż się do niej zbliżyć.
Kurna, on ją przepytuje jak na wywiadzie lekarskim. O co chodzi? Pani Pomfrey im przeszła na emeryturę czy co?
- Posiadałaś kiedyś jakieś zwierzę?
- Tak, Krzywołapa. Kupiłam go w trzeciej klasie w sklepie ze zwierzętami na Pokątnej.
- Chorował kiedyś?
- Nie, nie zauważyłam nigdy by cokolwiek mu było.
- Gdzie on jest?
Brawo za inteligentne pytanie. Hermiona zaraz użyje swojego wewnętrznego oka jasnowidza...
- Nie wiem, pewnie chodzi gdzieś po drzewach na terenie zamku...
Ale równie dobrze mógł pójść na ksiuty do Hogsmeade.
A nie, już dawno przerobiony na kotlety.
- Przywołaj go.
Hermiona wedle rozkazu,
Pewnie Snape, jak wychodzi ze swych komnat, to unosi dłoń, a wszyscy poddani z zachwytem i ekscytacją gną się przed nim w ukłonach.
Snape lubi dominować.
Nad rozkojarzoną nastolatką każdy głupi umie dominować.
chwyciła różdżkę a w następnej chwili na jej kolanach wylądował rudy kot,
Niezłe zaklęcie, że wystarczy chwycić różdżkę. Ona jest dobra w chwytaniu różdżek, najwyraźniej.
Dużo trenuje.
wbijając jej pazury w nogi, wyrażając w ten sposób sprzeciw, tak nagłej zmianie otoczenia w którym się znalazł.
Te przecinki... ;_____;
Nadrobiła zaległe!
Snape chwycił kocura na grzbiet i przeniósł na stół do badań.
Snape z rudym kotem na plecach, którego przenosi w ten sposób na stół. Buahahahaha XD
Pewnie słyszał, że blizny są sexy.
Borze Dębowy, on ma nawet stół do badań w swoich kwaterach?! WTF, co on tam wyprawia?
//wylicza// Snape-weterynarz...
NIE.
Machnął różdżką i szamoczący się kot znieruchomiał.
- Co pan mu zrobił!? - Odezwała się Hermiona
- Nic mu nie będzie. Uśpiłem go.
A, to spoko.
Aha, fajnie.
Hermiona obserwowała Mistrza Eliksirów, który pobrał do badań próbki jego sierści i skóry z brzucha
Autorka oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że pobieranie próbek skóry polega na jej wycinaniu całymi kawałkami, prawda? W związku z czym jego poprzednie zapewnienie, że kotu nic nie będzie, właśnie stało się lekko nieaktualne?
I tak już go uśpił, gorzej być nie może.
Ależ nic mu nie będzie~!
Swoją drogą, czemu ta skóra musiała być akurat z brzucha? Jakby ją pobrał jak normalny człowiek z łapy, to zrobiłoby to jakąś różnicę?
To są pewnie jakieś magiczne procedury.
a następnie wrzucił je do jakiegoś eliksiru.
A może byś tak kota opatrzył najpierw?
A po co opatrywać trupa?
No to niech go chociaż z krwi obmyje, żeby go można było oddać rodzinie w jakimś względnie dobrym stanie.
Rodzina nawet nie protestowała, jak go usypiał, wątpię, żeby chcieli go z powrotem.
Substancja zawrzała i przybrała kolor jaskrawo pomarańczowy.
- Kot jest zdrowy. - Powiedział bardziej do siebie.
Jak dla mnie to kot jest martwy, ale co ja tam wiem, nie?
Może on jest teraz kotem Shroedingera?
Trochę zrezygnowany, usiadł na kanapie i znów pogrążył się w notatkach.
Spodziewane zakończenie tego zdania to "w myślach", ale widzę, że Snape'a ono nie dotyczy...
Snape, jak każda kobieta, jest nieprzewidywalny. Ee, zaraz...
Za pewnym kolegą Tomkiem: "bo mężczyzna zmienną jest.
Hermiona wzięła do ręki książkę lężącą na stoliku pod tytułem "Demimoz".
O rany! Hermiona znalazła książkę!
Teraz zagadka: czy to stolik nazywał się "Demimoz", czy ta książka leżała pod inną o tytule "Demimoz"?
Otworzyła na pierwszej lepszej stronie. Książka bardzo dokładnie analizowała anatomię Demimozów, oraz ich zwyczaje i występowanie. Od niechcenia kartkowała strony.
Kanoniczna Hermiona już dawno by się zaczytała i niech się Hogwart pali i wali... Ale to nie jest kanoniczna Hermiona. Ciągle zapominam.
A w ogóle otworzyła toto na przypadkowej stronie i od razu wiedziała dokładnie, o czym jest cała książka?
Może trafiła na spis treści?
W pewnym momencie, coś zwróciło jej uwagę. Na jednej ze stron książki, widniało duże zdjęcie rośliny, którą żywią się Demimozy.
A rośliną tą była mimoza.
Bo Demimozy, jak sama nazwa wskazuje, demimozowały babcine ogródki.
- Gdyby jakiś Demimoz, znalazł się przypadkiem w ogródku mojej babci
Przecinki, przecinki everywhere!
miałby wprost bożonarodzeniową ucztę... - mruknęła znudzona odwracając kartkę.
Kota zabili, nie miał kto mruczeć, to Hermionie się udzieliło XD
Snape podniósł głowę z nad notatek.
I znów zagadka! Miało być "podniósł głowęż nad notatek" czy "podniósł głowę z nadnotatek"?
- Co? - zapytał niezbyt przytomnie
Nie "co?", tylko "dlaczego?"! Tak uczyli mnie w domu...
Znów nieprzytomny? On ma katapleksję czy co?
- Nic, nic. - odpowiedziała Hermiona - mówiłam tylko, że w ogródku mojej babci rosło mnóstwo tych roślin i że Demimozy miałby by tam co jeść przez rok.
"One miałby by"? WHAT?!
- Których roślin? - zapytał Mistrz Eliksirów spoglądając na książkę.
Bez przecinka spoglądając.
Niby Mistrz, a taki niedomyślny.
- No tych. - Hermiona przerzuciła kartkę, pokazując zdjęcie. Snape zrobił minę, jakby zapaliło mu się w głowie światełko zrozumienia.
Oj nie, nie podążaj w stronę światła! Nawet jeśli to tylko światełko...
Szkoda, że nie zaczęła mu po głowie skakać kuleczka, jak w "Pomysłowym Dobromirze".
- Dotykałaś tych roślin? Robiłaś coś z nimi? - Zapytał podnieconym głosem.
Czyżby Severus cierpiał na jakąś odmianę dendrofilii?
Jeszcze trochę i wyhoduje własne, żeby te jego też podotykała.
Hermiona nie wiedziała do czego Snape zmierza.
Nie wiedziała bez przecinka, oczywiście. Gdyby nie wiedziała z przecinkiem, nie byłoby to takie dramatyczne.
Ja bym się raczej bała na jej miejscu.
- Oczywiście, że dotykałam. Bawiłam się tam codziennie. Zrywałam z nich kwiaty. A babcia wierzyła, że te rośliny mają jakieś dobre właściwości i robiła z nich jakieś napary...
- Robiła z nich napary? - Profesor był podekscytowany. - z czego dokładnie?
No jak to z czego, no. Z roślin!
To dlatego Hermiona była taka zdolna: jak się oparów z ziółek nawdychała, to musiało mieć jakieś dobroczynne skutki.
- Z młodych pąków kwiatów... Dawała mi to potem do picia, żebym nie chorowała.
Po tych słowach Snape poderwał się z kanapy.
- Muszę iść do łazienki - powiedział szybko, porwał chusteczkę i tyle go widziała.
-Tak! To jest to! To jest właśnie to brakujące ogniwo!
Bojku, jaka podnieta. Fap, fap, fap, fap.
Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałaś!? To dlatego twoje tkanki są zmienione. To napar z Chińskiej Funkii, który piłaś zmienił ich strukturę. Nie wpłynęło to na ciebie w żaden sposób, dopóki nie wprowadziłaś śliny Demimoza do swojej krwi! Oto rozwiązanie!
Misterny plan babci, żeby otruć swoją wnuczkę, powoli zaczynał działać.
Ciekawe, czy staruszka doczekała się, żeby to zobaczyć.
Hermiona poczuła, że wzbiera w niej radość. W końcu eksperymenty dobiegną końca.
Teraz już wiem, czemu eksperymentowanie na ludziach jest nielegalne. A nie, dalej nie wiem.
Harry Potter i złudne nadzieje panny Granger.
- Wstawaj! Musimy szybko zrobić wywar z Funkii. Napiję się go i wprowadzę ślinę Demimoza do mojego krwioobiegu i zobaczymy, czy na mnie też tak zadziała.
Też chciał zmienić się w Transformera.
Nie ma to jak poświęcenie w imię nauki...
Myślę, że mimo wszystko wolałby kontakt ze śliną Hermiony.
Brązowowłosa nigdy nie widziała Snape'a tak rozradowanego.
My też nie.
Skakał po pokoju i śpiewał "Bo ja tańczyć chcę".
Przypomniały mi się klimaty "Chrześcijanin tańczy, tańczy, tańczy..."
Posłusznie wstała i robiła co kazał.
Po godzinie, była zlana potem.
Uuu, kurna.
Ach, te kwiatki. {pornmind}
Ja naprawdę się zastanawiam, czy jak ona to czytała...
Nie wysilaj się, ona tego nie czytała.
Gorąco jakie biło od kociołka z wywarem z Funkii było niczym żar bijący z pieca hutniczego.
W piecu hutniczym temperatura dochodzi do 2 000 stopni. Jak on to osiągnął w kociołku?
Jak to jak? It's a kind of magic...
Och, jak żarliwie żałuję, że nie mogę poczuć woni z tego kociołka, żeby się nawdychać tego cudeńka...
Zwłaszcza przy wiszącym nad nami widmie zbliżającej się sesji poprawkowej... ;___;
Hermiona poodpinała niebezpiecznie dużo guziczków w swojej białej bluzeczce z rękawkami ¾ .
Emocje już trochę opadły
No chyba nie.
W sumie mogły opaść, ale to by trochę źle świadczyło o Hermionie.
Dajcie jej spokój, ona ma tylko czternaście lat...
i Snape w skupieniu wydawał jej polecenia,
A to nowość {ziew}
warząc skoncentrowany wywar z Funkii.
- Podaj mi szyszki chmielu - nakazał
Wywar z Funkii? Tak się teraz na to mówi?
Może to ichnia viagra? Wiecie, emocje opadły, to trzeba nawarzyć, żeby już nie opadały. To by tłumaczyło, dlaczego się tak podniecił.
Dlaczego?
"Porucham, porucham~!"
Oj, będzie się działo :)
<
- A gdzie są?
- Na górnej półce, w słoiku...
Hermiona podeszła do regału ale półka była za wysoko. Rozejrzała się za różdżką aby przywołać słoik, ale nigdzie jej nie było.
- Nie widział pan mojej różdżki?
*parsk*
Co?
Nic, te różdżki na mnie dziwnie działają. Zaraz pewnie będzie: "Nie, ale mogę pożyczyć ci moją..."
Nie pożyczyć, tylko oddać we władanie.
Nie sięgam tam...
- Jesteś kompletnie niezorganizowana Granger - rzucił niecierpliwie i wyczarował dla niej mały stołek.
Wszystkie przecinki postawiła wyżej, to i jej teraz zabrakło.
Zboczuch! Zamiast po prostu przywołać sobie ten słoik, on stawia jej stołek? Pewnie chce jej na tyłek popatrzeć. Albo ma nadzieję, że złamie sobie nogę i dalej będzie mógł ją "kurować".
Hermiona weszła na niego.
- Skoro już tam sięgasz, zdejmij proszę te stare butelki, które leżą na ostatniej półce. Będą mi potrzebne. - powiedział Mistrz Eliksirów.
O jejku, a on nie może tam sięgnąć? Byłoby szybciej...
On jest zajęty, wdycha opary.
Hokus-pokus, czary-mary, wciągaj se pan opary XD
Dziewczyna zaczęła sięgać na najwyższą półkę lecz wciąż nie dosięgała.
- Mogę prosić jakieś wyższe krzesło? Wciąż tam nie sięgam...
Nie prościej było od razu drabinę?
Może ona lubi to uczucie, gdy wiatr rozwiewa jej włosy, zanim pierdolnie w podłogę?
Snape wyglądał na coraz bardziej poirytowanego.
- Granger, robisz się denerwująca - podszedł do niej i niespodziewanie objął ją od tyłu za uda, samemu wchodząc na krzesło i podsadzając ją tak, że teraz mogła bez problemu pościągać wszystkie potrzebne rzeczy.
- Panie profesorze! - zawołała Hermiona, choć bardzo jej się podobało gdy poczuła jego policzek na biodrze
Nie, nie, nie, nie, nie, ja nie chcę, buhuhuuuuu... ;____;
Ja mam w głowie taki specyficzny ton do tego: "Panie profesorze, ojej~! <33"
A kto nie lubi czuć cudzych policzków na biodrze?
Ja. Wolę czuć je zgoła gdzie indziej...
- Niech mnie pan odstawi! Natychmiast!
Ta, już to widzę. A Severus taki nieprzywykły do słuchania rozkazów...
- Granger nie marudź! Nie chce mi się szukać wyższego podestu, mam ważniejsze sprawy na głowie!
Ty też różdżkę zgubiłeś? Nie rozumiem, jak on mógł wyczarować jeden stołek, ale drugiego miałby już szukać.
Może mu Chakry zabrakło.
"Potrzebuję many".
- Na przykład mnie? - powiedziała trochę zalotnym tonem. Poczuła, że jego ręce trochę mocniej zacisnęły się na jej udach.
A moje ręce wzięły i opadły.
"I chciałabym, i boję się..."
- Ściągaj to szybciej Granger! Nie jesteś okazem chudości!-
Czyli miałam rację. Zaokrągliła się w wakacje...
5 ...:
Buu mało, fajnie się was czyta ekipo, ale udało mi się wyłapać dwie wasze literówki ^_^
#1 "On się zguł w tej pokrętnej autoreczkowej logice" z początkowej wypowiedzi Dziobaka0
#2 "Dziecię drogie, dlaczego tym masz taką nieprzemożną potrzebę oddzielania podmiotu od reszty zdania?" Z wypowiedzi Shiro gdzieś w połowie tekstu.
Czekam na kolejne odsłony tym razem z "Wejściówką" brakuje mi jej :,(
Angamoth,
dzięki za wytykanie literówek, wszystko wina tego, że musiałam całą analizę razem z HTML-em wpisać ręcznie, bo Bloggerowy edytor tekstu udawał, że jakiś dwóch trzecich w ogóle nie było... I nie chcę mi się ich poprawiać, na pewno nie teraz xD
Błędy poprawione;)
O matko, Ith, kocham cię. Jeszcze trzeba by, wiesz, wpisać analizę do archiwum... :D
To już przekracza moje umiejętności, obawiam się;P
Prześlij komentarz