W dzisiejszym wydaniu same zimne kolory i zimna przestrzeń kosmiczna. Dowiemy się co nieco o myciu i konserwacji statków kosmicznych, ale też o działaniu droidów bojowych i fizjologii mistrzów Jedi. Spodziewajcie się zawoalowanych uczuć, seksualnej frustracji i podtekstów. Będzie również kilka pomysłów prosto z Cosmo, jak wykorzystać hologramy w igraszkach sypialnianych i w gej-porno. Przeniesiemy się w hiperprzestzeni do Naszej Matulki Rosji wraz z naszymi towarzyszami i odkryjemy różne zastosowania mięsa armatniego. (Spoiler alert: Opowiadanie tylko dla mocnych nerwów.)
Info ogólne:
AŁtorka: Anita
Adres: http://gwiezdne-wojny-opowiadania.blog.onet.pl/
Źródło: Jasna Strona Internetu. (Zbyt jasna. To parzy. Na to się nie powinno patrzeć, jak w słońce.)
Analizują: Shiro Okami, Iustitia Luna, VomitoErgoSum, Kandyzowana Lasagna, Starnonim Wojnomalia, Rucz
1. ,, Misja na Mandalore ,,
I oto, wszystkie przecinki, które powinny być dalej w opku, zostały zużyte na zjebanie tytułu.
GDZIE? Nie, to opowiadanie nie ma prawa bytu, kto to wymyślił, dziękuję, koniec, było szybko [kontynuuje jęczenie, zatapiając się w otchłani cierpienia]
Niepozorny statek zbliżał się do małej planety Mandalora. Jego kadłub lśnił od słońca.
A nie od spermy? To jest takie... naturalniejsze zakończenie tego zdania.
Odbijając promienie i mieniąc się jasnym światłem.
Ale co innego miał odbijać od słońca?
A bo ja wiem? Może ona ma na myśli, że jest tak wypolerowany, że odbija promienie lasera czy coś.
No patrzcie, wszyscy ciągle są zestrzeliwani przez te lasery i plazmy, a tu wystarczyło umyć...
Za sterami siedzieli dwaj mężczyźni. Mistrz Jedi i jego młody uczeń.
Jak młody? Jest już fuckable?
Zależy od preferencji.
Starszy z nich
Domyślam się, że chodzi o... Mistrza?
Pff. Ona tu łamie tyle konwenansów, że wcale bym się nie zdziwiła, gdyby to uczeń był jednak starszy. Zaraz się okaże, że ten Mistrz to jakiś młody geniusz Jedi, który skończył Akademię w wieku 2,5 roku i jest niższy nawet od Yody.
ubrany był w długą, jasną szatę i brązowy płaszcz. U boku do wielkiego pasa przyczepiony miał miecz świetlny – niezastąpioną broń używaną przez Jedi.
Naprawdę?! Niezastąpioną? Osobiście, gdybym miała ten wybór, wolałabym popierdalać z bowcasterem i się nie musieć zbliżać do ludzi i tylko czekać, aż mi odrąbią ręce.
I nogi.
Większość tych mieczy świetlnych jest niedorzeczna.
Nosił krótko obciętą {rękę} brodę i wąsy. Włosów zaś nigdy nie ścinał.
Włosów zaś nigdy nie miał.
Jego towarzysz około dwudziestoletni mężczyzna, wciąż uczył się rzemiosła.
W sensie, że do lekcji szermierki i panowania nad Mocą dokładali też kowalstwo i lepienie glinianych garnków?
A ja zawsze myślałem, że Jedi to artyści. Całe życie w kłamstwie.
Był niższy od swojego mistrza, mocno zbudowany i żwawy.
Mm. Był taki... żwawy.
Lepiej ci?
Ubierał się podobnie co on, tylko włosy nosił krótko przycięte. Na ramię spadał mu malutki warkoczyk – świadczący o randze padawana. U pasa przyczepiony miał miecz świetlny o jasnym, niebieskim ostrzu.
W sensie to ostrze było aktywne?
Tak. Przy każdym kroku odrąbywał sobie kolejne kawałki kończyn. Naprawdę chce być taki, jak jego Mistrz.
Zależy, gdzie u pasa miał ten miecz "przyczepiony"...
No to tym swoim mieczykiem już nie pomacha.
- Mistrzu, dlaczego to właśnie my dostajemy najnudniejsze misje ? – zapytał młody uczeń
Bo jesteś głupią pizdą i nikt ci nie da nic poważnego.
Bo to okres względnego spokoju w Galaktyce, mało okazji, by cię skutecznie uśmiercić.
- Mam przeczucie, że zdarzy się coś złego. A wtedy zmienisz zdanie – odpowiedział jego towarzysz
To Mistrz czy towarzysz? Czy ta Akademia Jedi jest na planecie skolonizowanej przez Związek Radziecki?
Tak, a że przeczuwał coś złego, to użył starej ruskiej taktyki i zabrał ze sobą mięso armatnie.
- Przecież mamy tylko ochraniać księżną
Tylko?! Ktoś wyraźnie nie oglądał "Ochroniarza". Przecież to początek pięknej miłości!
- To nie jest jakaś tam zwykła władczyni. Ona rządzi Mandalorą,
/khem/ Mary Sue! /khem khem khem/
Szok: Księżna rządzi planetą, z której pochodzi.
a to jest bardzo cenna planeta i oczywiście neutralna. Rozumiesz ?
Oczywiście.
...że nie rozumie. To tylko padawan. Co on tam wie o życiu i Galaktyce.
- Tak mistrzu – odparł padawan, spoglądając na swego mistrza,
A nie, bo spoglądając na swego członka.
Na jedno wychodzi.
Może on nazywał go mistrzem? Niektórzy mają małego generała...
A może zawiesił sobie jego członka na szyi, żeby przypominać mu o bezpiecznym używaniu miecza?
który przygotowywał się do lądowania
W sensie że rozpostarł płaszcz, podwinął nogi i "Zaraz będę lądował!"?
- Noi jesteśmy ! – zawołał mistrz – Odłącz zasilanie
Młody (głupi) padawan złapał kabel i wyrwał ze ściany. "To była chłodnica" - jęknął z bólem Mistrz.
Mandalora była piękną planetą znajdującą się na Zewnętrznych Rubieżach galaktyki.
Panował tam spokój i harmonia. Jednak została ona okupowana przez seperatystów.
To została czy nie została w końcu? (A w ogóle to spierdalaj od harmonii.)
Nie ma to jak spokój i harmonia okupacji. Jogging przed łapanką, gimnastyka podczas przeszukań. Sielanka.
Wszyscy ludzie zostali wzięci do niewoli, a droidy burzyły miasto.
Jedno miasto. Ale cała planeta była okupowana.
W pozostałych miastach droidy zostały przekupione olejem silnikowym.
- Mistrzu co się dzieje ?- krzyknął uczeń
- Nie interesuj się.
- Szybko biegnijmy do pałacu. Nie ma czasy do stracenia! – powiedział nerwowo mistrz
A z powrotem będzie "wolno biegnijmy do statku, bo nie mogę dychać". Tak to jest, jak się starzy ludzie na misje wybierają. On powinien był już w ogóle dawno skończyć swoją karierę akademicką.
Powinni byli zabrać ze sobą więcej czasu, tak na zapas.
Pałac znajdował się w centrum miasta. Był to wysoki budynek, z wielkim ogrodem i sadzawką. Wewnątrz sal rozciągały się wielkie okna, które wpuszczały do środka jasne światło.
W sensie że one się tak rozciągały w poprzek sali?
A światło było jasne, bo wpadli do niego Jedi. Gdyby byli tam Sithowie, światło byłoby ciemne. (#legit)
Jedi dostali się do pałacu. Wszędzie było pełno droidów.
Właziły na siebie i potykały o nogi kolegów jak kurczaki brojlery.
Padawan włączył swój miecz świetlny. Niebieskie ostrze zaczęło huczeć w powietrzu.
Bum, bum, bum, bum-bumbum, bum-bumbum.
Mężczyzna walczył z taką gracją i szybkością, że wszystkie droidy zostały pokonane.
Ach, ta gracja młodego padawana.
Aż droidy padły na kolana i zaczęły mu bić pokłony.
Widzicie? Jednak artysta! <łezka w oku>
- Brawo mój uczniu!
Aplauz na stojąco.
Dla mnie to brzmi jak mamusia nagradzająca synka, gdy zrobił pierwszą kupkę do nocniczka.
Widzę, że nauki w świątyni nie poszły na marne – oznajmił mistrz, bardzo dumny ze swego towarzysza
- Dziękuje – odpowiedział uczeń
A potem stanęli na baczność i zanucili uroczyście: "Rosja to nasze święte mocarstwo, Rosja to ukochany nasz kraj."
Umknęło mi czy oni nie mają imion?
No nie mają. Jak to mięso armatnie. Tylko numerki.
W więzieniu, gdzie prawdopodobnie mogła znajdować się księżna,
Oni mieli ją w końcu ratować czy eskortować?
Seksortować?
wielkich drzwi pilnowało dwóch strażników. Jedi obeszli ich od tyłu
A strażnicy tak patrzyli, jak ci ich okrążają i myśleli sobie "Nie no, spoko".
Uu, ale tak od tyłu?
i włączyli swe miecze. Dwa, wielkie cielska runęły na ziemię.
To brzmi jak wstęp do kiepskiego gay porn.
JAKIEGO KIEPSKIEGO?
Mistrz wyłączył pole siło
A jak je wyłączył? Mieczem czy Moco?
Jego... "miecza" w to nie mieczaj.
automatyczny zamek oraz kajdanki w których wisiała księżna, a padawan wysunął ręce.
Niewyżyty.
Ja widzę tylko: "Dalej, dalej, rączki Padawana!"
Kobieta spadła prosto w jego ramiona.
"Dwa wielkie cielska runęły na ziemię."
Była nieprzytomna.
TO DOBRZE.
- Co teraz ? – zapytał młodszy mężczyzna
Bo jak sobie babę pomacał, to wreszcie stał się mężczyzną.
Odkrył swojego wielkiego mistrza.
Nie, myślę, że u niego mistrz nie był wielki.
- Wracamy do naszego statku – odpowiedział Jedi
Statek stał w porcie i tupał z niecierpliwością nóżką, patrząc na swój zegarek kokpitowy.
Łatwo przyszło, łatwo poszło.
Gdy wyszli z sali, zaskoczyły ich droidy.
Cała planeta droidów, cóż za zaskoczenie.
To tak, jak zima w Polsce co roku zaskakuje kierowców.
Tym razem starszy mężczyzna pokazał na co go stać.
Stary człowiek, a może.
Uruchomił swoją broń i zadał śmiercionośny cios. Wszystkie droidy zostały pokonane.
Wszyyystkie droidy! Na całej planecie! Bo Mistrz jednym ciosem spuścił bombę atomową.
No! I nie można było tak od razu?
Jedi pobiegli czym prędzej przed wejście do pałacu.
Po drodze jednak przygrzmocili w okna Mocy rozciągnięte w poprzek sali i misja mimo wszystko zakończyła się niepowodzeniem. Koniec?
- Mistrzu śmigacze ! – krzyknął młody uczeń pokazując palcem
- Dobra myśl- pochwalił go mistrz
- Ale nie pokazujemy palcem, cyt cyt.
Statek w porcie ostentacyjnie przewrócił oknami.
Mężczyźni położyli nieprzytomną księżną na śmigaczu,
Uważajcie, bo spadnie.
Przywiążcie ją. Pewnie lubi BDSM.
Żywa tarcza. Dobry pomysł.
a sami usiedli za sterami.
Jak OBAJ usiedli za sterami? Jeden złapał za jedną... ekhem, wajchę, a drugi za drugą?
Polecieli prosto do statku. Droidy zostały w tyle, więc byli bezpieczni.
Bo te droidy wcale nie miały żadnej broni palnej.
Czekam na komentarze
Tak, dostaniesz taki jeden, który powie ci "Zostałaś zanalizowana!"
-Jedi zdołali uciec….- droid nie dokończył bo został zmiażdżony przez niezwykle ostry przedmiot.
- Dwoje Jedi pomogło jej uciec
- Qui-Gon Jinn i Obi-Wan Kenobi – zamyślił się Sidious - Obi-Wan Kenobi i Qui-Gon Jinn. Jinn i Kenobi. Nie, nie znam.
- Obiecuję, że księzna jeszcze podpisze traktakt oraz odnajdziemy ją- powiedział Seperatysta
A jak Sidious przybędzie pomóc, to będą obiecanki-macanki.
- Jedynie twoja szczerośc chroni cię przy życiu – rzekł stanowczo Lord Sithow i rozlaczył się .
- Szybko szukajcie ich ! – krzyknął Jack wracając do rzeczywistości.
- Macie przetrząsnąć całą planetę, a jeśli będzie trzeba to całą galaktykę! - krzyknął jego klon.
Odpierdolcie się od mojej Galaktyki! ;___;
A co, jeśli opuścili Galaktykę? Co wtedy? Błąd początkującego, JACK.
- Rozkaz, rozkaz- powiedziały chórem droidy
A potem w rozsypce zaczęły wyczołgiwać się z sali.
GDZIE? Nie, to opowiadanie nie ma prawa bytu, kto to wymyślił, dziękuję, koniec, było szybko [kontynuuje jęczenie, zatapiając się w otchłani cierpienia]
Niepozorny statek zbliżał się do małej planety Mandalora. Jego kadłub lśnił od słońca.
A nie od spermy? To jest takie... naturalniejsze zakończenie tego zdania.
Odbijając promienie i mieniąc się jasnym światłem.
Ale co innego miał odbijać od słońca?
A bo ja wiem? Może ona ma na myśli, że jest tak wypolerowany, że odbija promienie lasera czy coś.
No patrzcie, wszyscy ciągle są zestrzeliwani przez te lasery i plazmy, a tu wystarczyło umyć...
Za sterami siedzieli dwaj mężczyźni. Mistrz Jedi i jego młody uczeń.
Jak młody? Jest już fuckable?
Zależy od preferencji.
Starszy z nich
Domyślam się, że chodzi o... Mistrza?
Pff. Ona tu łamie tyle konwenansów, że wcale bym się nie zdziwiła, gdyby to uczeń był jednak starszy. Zaraz się okaże, że ten Mistrz to jakiś młody geniusz Jedi, który skończył Akademię w wieku 2,5 roku i jest niższy nawet od Yody.
ubrany był w długą, jasną szatę i brązowy płaszcz. U boku do wielkiego pasa przyczepiony miał miecz świetlny – niezastąpioną broń używaną przez Jedi.
Naprawdę?! Niezastąpioną? Osobiście, gdybym miała ten wybór, wolałabym popierdalać z bowcasterem i się nie musieć zbliżać do ludzi i tylko czekać, aż mi odrąbią ręce.
I nogi.
Większość tych mieczy świetlnych jest niedorzeczna.
Nosił krótko obciętą {rękę} brodę i wąsy. Włosów zaś nigdy nie ścinał.
Włosów zaś nigdy nie miał.
Jego towarzysz około dwudziestoletni mężczyzna, wciąż uczył się rzemiosła.
W sensie, że do lekcji szermierki i panowania nad Mocą dokładali też kowalstwo i lepienie glinianych garnków?
A ja zawsze myślałem, że Jedi to artyści. Całe życie w kłamstwie.
Był niższy od swojego mistrza, mocno zbudowany i żwawy.
Mm. Był taki... żwawy.
Ubierał się podobnie co on, tylko włosy nosił krótko przycięte. Na ramię spadał mu malutki warkoczyk – świadczący o randze padawana. U pasa przyczepiony miał miecz świetlny o jasnym, niebieskim ostrzu.
W sensie to ostrze było aktywne?
Tak. Przy każdym kroku odrąbywał sobie kolejne kawałki kończyn. Naprawdę chce być taki, jak jego Mistrz.
Zależy, gdzie u pasa miał ten miecz "przyczepiony"...
No to tym swoim mieczykiem już nie pomacha.
- Mistrzu, dlaczego to właśnie my dostajemy najnudniejsze misje ? – zapytał młody uczeń
Bo jesteś głupią pizdą i nikt ci nie da nic poważnego.
Bo to okres względnego spokoju w Galaktyce, mało okazji, by cię skutecznie uśmiercić.
- Mam przeczucie, że zdarzy się coś złego. A wtedy zmienisz zdanie – odpowiedział jego towarzysz
To Mistrz czy towarzysz? Czy ta Akademia Jedi jest na planecie skolonizowanej przez Związek Radziecki?
Tak, a że przeczuwał coś złego, to użył starej ruskiej taktyki i zabrał ze sobą mięso armatnie.
- Przecież mamy tylko ochraniać księżną
Tylko?! Ktoś wyraźnie nie oglądał "Ochroniarza". Przecież to początek pięknej miłości!
- To nie jest jakaś tam zwykła władczyni. Ona rządzi Mandalorą,
/khem/ Mary Sue! /khem khem khem/
Szok: Księżna rządzi planetą, z której pochodzi.
a to jest bardzo cenna planeta i oczywiście neutralna. Rozumiesz ?
Oczywiście.
...że nie rozumie. To tylko padawan. Co on tam wie o życiu i Galaktyce.
- Tak mistrzu – odparł padawan, spoglądając na swego mistrza,
A nie, bo spoglądając na swego członka.
Na jedno wychodzi.
Może on nazywał go mistrzem? Niektórzy mają małego generała...
A może zawiesił sobie jego członka na szyi, żeby przypominać mu o bezpiecznym używaniu miecza?
który przygotowywał się do lądowania
W sensie że rozpostarł płaszcz, podwinął nogi i "Zaraz będę lądował!"?
- Noi jesteśmy ! – zawołał mistrz – Odłącz zasilanie
Młody (głupi) padawan złapał kabel i wyrwał ze ściany. "To była chłodnica" - jęknął z bólem Mistrz.
Mandalora była piękną planetą znajdującą się na Zewnętrznych Rubieżach galaktyki.
Panował tam spokój i harmonia. Jednak została ona okupowana przez seperatystów.
To została czy nie została w końcu? (A w ogóle to spierdalaj od harmonii.)
Nie ma to jak spokój i harmonia okupacji. Jogging przed łapanką, gimnastyka podczas przeszukań. Sielanka.
Wszyscy ludzie zostali wzięci do niewoli, a droidy burzyły miasto.
Jedno miasto. Ale cała planeta była okupowana.
W pozostałych miastach droidy zostały przekupione olejem silnikowym.
- Mistrzu co się dzieje ?- krzyknął uczeń
- Nie interesuj się.
- Szybko biegnijmy do pałacu. Nie ma czasy do stracenia! – powiedział nerwowo mistrz
A z powrotem będzie "wolno biegnijmy do statku, bo nie mogę dychać". Tak to jest, jak się starzy ludzie na misje wybierają. On powinien był już w ogóle dawno skończyć swoją karierę akademicką.
Powinni byli zabrać ze sobą więcej czasu, tak na zapas.
Pałac znajdował się w centrum miasta. Był to wysoki budynek, z wielkim ogrodem i sadzawką. Wewnątrz sal rozciągały się wielkie okna, które wpuszczały do środka jasne światło.
W sensie że one się tak rozciągały w poprzek sali?
A światło było jasne, bo wpadli do niego Jedi. Gdyby byli tam Sithowie, światło byłoby ciemne. (#legit)
Jedi dostali się do pałacu. Wszędzie było pełno droidów.
Właziły na siebie i potykały o nogi kolegów jak kurczaki brojlery.
Padawan włączył swój miecz świetlny. Niebieskie ostrze zaczęło huczeć w powietrzu.
Bum, bum, bum, bum-bumbum, bum-bumbum.
Mężczyzna walczył z taką gracją i szybkością, że wszystkie droidy zostały pokonane.
Ach, ta gracja młodego padawana.
Aż droidy padły na kolana i zaczęły mu bić pokłony.
Widzicie? Jednak artysta! <łezka w oku>
- Brawo mój uczniu!
Aplauz na stojąco.
Dla mnie to brzmi jak mamusia nagradzająca synka, gdy zrobił pierwszą kupkę do nocniczka.
Widzę, że nauki w świątyni nie poszły na marne – oznajmił mistrz, bardzo dumny ze swego towarzysza
- Dziękuje – odpowiedział uczeń
A potem stanęli na baczność i zanucili uroczyście: "Rosja to nasze święte mocarstwo, Rosja to ukochany nasz kraj."
Umknęło mi czy oni nie mają imion?
No nie mają. Jak to mięso armatnie. Tylko numerki.
W więzieniu, gdzie prawdopodobnie mogła znajdować się księżna,
Oni mieli ją w końcu ratować czy eskortować?
Seksortować?
wielkich drzwi pilnowało dwóch strażników. Jedi obeszli ich od tyłu
A strażnicy tak patrzyli, jak ci ich okrążają i myśleli sobie "Nie no, spoko".
Uu, ale tak od tyłu?
i włączyli swe miecze. Dwa, wielkie cielska runęły na ziemię.
To brzmi jak wstęp do kiepskiego gay porn.
JAKIEGO KIEPSKIEGO?
Mistrz wyłączył pole siło
A jak je wyłączył? Mieczem czy Moco?
Jego... "miecza" w to nie mieczaj.
automatyczny zamek oraz kajdanki w których wisiała księżna, a padawan wysunął ręce.
Niewyżyty.
Ja widzę tylko: "Dalej, dalej, rączki Padawana!"
Kobieta spadła prosto w jego ramiona.
"Dwa wielkie cielska runęły na ziemię."
Była nieprzytomna.
TO DOBRZE.
- Co teraz ? – zapytał młodszy mężczyzna
Bo jak sobie babę pomacał, to wreszcie stał się mężczyzną.
Odkrył swojego wielkiego mistrza.
Nie, myślę, że u niego mistrz nie był wielki.
- Wracamy do naszego statku – odpowiedział Jedi
Statek stał w porcie i tupał z niecierpliwością nóżką, patrząc na swój zegarek kokpitowy.
Łatwo przyszło, łatwo poszło.
Gdy wyszli z sali, zaskoczyły ich droidy.
Cała planeta droidów, cóż za zaskoczenie.
To tak, jak zima w Polsce co roku zaskakuje kierowców.
Tym razem starszy mężczyzna pokazał na co go stać.
Stary człowiek, a może.
Uruchomił swoją broń i zadał śmiercionośny cios. Wszystkie droidy zostały pokonane.
Wszyyystkie droidy! Na całej planecie! Bo Mistrz jednym ciosem spuścił bombę atomową.
No! I nie można było tak od razu?
Jedi pobiegli czym prędzej przed wejście do pałacu.
Po drodze jednak przygrzmocili w okna Mocy rozciągnięte w poprzek sali i misja mimo wszystko zakończyła się niepowodzeniem. Koniec?
- Mistrzu śmigacze ! – krzyknął młody uczeń pokazując palcem
- Dobra myśl- pochwalił go mistrz
- Ale nie pokazujemy palcem, cyt cyt.
Statek w porcie ostentacyjnie przewrócił oknami.
Mężczyźni położyli nieprzytomną księżną na śmigaczu,
Uważajcie, bo spadnie.
Przywiążcie ją. Pewnie lubi BDSM.
Żywa tarcza. Dobry pomysł.
a sami usiedli za sterami.
Jak OBAJ usiedli za sterami? Jeden złapał za jedną... ekhem, wajchę, a drugi za drugą?
Polecieli prosto do statku. Droidy zostały w tyle, więc byli bezpieczni.
Bo te droidy wcale nie miały żadnej broni palnej.
WIADOMOŚĆ:
Moje opowiadanie rozgrywa się przed bitwą o Naboo, czyli przed ,,Mrocznym Widmem,,.
To opowiadanie JEST mrocznym widmem...Moje opowiadanie rozgrywa się przed bitwą o Naboo, czyli przed ,,Mrocznym Widmem,,.
Czekam na komentarze
Tak, dostaniesz taki jeden, który powie ci "Zostałaś zanalizowana!"
2. ,,Złe wieści,,
- Panie Jedi uciekli wraz z księżną śmigaczem. Nie wiemy gdzie są.- powiedział niepewnie jeden z droidów
- Powtórz jeszcze raz- rzekł mężczyzna grubym głosem. Był nim Jack Thampson.
- Powtórz jeszcze raz- rzekł mężczyzna grubym głosem. Był nim Jack Thampson.
W sensie tym głosem?
A nie, bo był panem Jedi.
A nie, bo był panem Jedi.
Seperatysta pracujący dla tajemniczego Lorda Sithów.
Sithowie tacy tajemniczy.
Bo to Ciemna Strona. Nic nie widać.
-Jedi zdołali uciec….- droid nie dokończył bo został zmiażdżony przez niezwykle ostry przedmiot.
Co? Wielki, dwutonowy skalpel na niego spadł?
Po sali przeszło tylko ciche wołanie o pomoc.
Droid słabnącym głosem pisnął "halp", wyciągając rękę spod skalpela.
Droid może nie był żywa istotą, ale też nie można było go tak traktować.
Droid-huggers!
Stowarzyszenie Walki o Emancypację Droidów Bojowych.
Sporo kosztują, ludzie są znacznie tańsi w takiej eksploatacji.
Jednak seperatyste to bawiło. I to bardzo.
Niespodziewanie za plecami Thampsona pojawił się mały hologram,
Niespodziewanie za plecami Thampsona pojawił się mały hologram,
Sithowie tacy tajemniczy, tacy zaskakujący.
Tupiący niecierpliwie holo-nóżką.
przedstawiający przygarbioną postać w płaszczu. Kaptur zasłaniał jej twarz. Tylko było jej widać chude ręce.
Seperatysta gwałtownie odwrócił się do tajemniczej postaci.
Seperatysta gwałtownie odwrócił się do tajemniczej postaci.
- Lordzie Sithów. Mój Panie- powiedział
Kto do Lorda Sithów zwraca się per "Lordzie Sithów"?!
Ktoś, kto chce zginąć w męczarniach?
- Thampson mów do rzeczy. Czy księżna zgodziła się podpisać traktakt ?- zapytał Sith
A imię jego Sith.
Pan Złowieszczy von Groźny.
- Nie. Ona….. uciekła- oznajmił nieśmiało Thampson
- Jak ?- głos Lorda robił się coraz bardziej okrutny
- Jak ?- głos Lorda robił się coraz bardziej okrutny
Niebawem ten okrutny głos weźmie go na tortury i będzie mu wkładał rozpalone do czerwoności żelazne holo-jajko w dupę.
Kinky!
- Dwoje Jedi pomogło jej uciec
DWOJE?! No to obstawiamy, który z nich był dziewczynką?
Uczeń został już określony jako mężczyzna, więc...
Czyli mistrz go o tym ucinaniu członków uczył z autopsji?
- Czy znasz tych Jedi ?
- Tak to Qui-Gon Jinn i Obi-Wan Kenobi.
- Tak to Qui-Gon Jinn i Obi-Wan Kenobi.
Z ostatniej chwili - Qui-Gon Jinn to ona, bezpłciowa kaleka. Nosi swojego utraconego członka na szyi na przestrogę padawanów.
A Obi-Wan Kenobi to jego przydupas.
- Qui-Gon Jinn i Obi-Wan Kenobi – zamyślił się Sidious - Obi-Wan Kenobi i Qui-Gon Jinn. Jinn i Kenobi. Nie, nie znam.
"Zamyślił się Sidious." Dwa lata później...
- Obiecuję, że księzna jeszcze podpisze traktakt oraz odnajdziemy ją- powiedział Seperatysta
Najpierw podpisze, a potem ją odnajdziecie? Szczęścia życzę.
Pff. Obiecanki-cacanki.A jak Sidious przybędzie pomóc, to będą obiecanki-macanki.
- Jedynie twoja szczerośc chroni cię przy życiu – rzekł stanowczo Lord Sithow i rozlaczył się .
HA! Szczerość. To są obietnice polityczne, kochany, ogarnij się.
Jego sylwetka znikla, zostawiając Thampsona samego w sali.
A te wszystkie droidy w tle? Zostały już zmasakrowane przez Wielki Skalpel i teraz zdobią ściany czy jak?
Nigdy nie lubił takich rozmów, a zwłaszcza z najgrożniejszą istotą w galaktyce.
A Wielki Skalpel?
Nie, Wielki Skalpel był za tępy.- Szybko szukajcie ich ! – krzyknął Jack wracając do rzeczywistości.
- Macie przetrząsnąć całą planetę, a jeśli będzie trzeba to całą galaktykę! - krzyknął jego klon.
Odpierdolcie się od mojej Galaktyki! ;___;
A co, jeśli opuścili Galaktykę? Co wtedy? Błąd początkującego, JACK.
- Rozkaz, rozkaz- powiedziały chórem droidy
A potem w rozsypce zaczęły wyczołgiwać się z sali.
4 ...:
Zajebista Anal(na)Iza XD
Serio mega...
W niektórych momentach ryczkałam ze śmiechu :D
Pozdrawiam i życzę dużo pomysłów na następne analizy
AnAstar
Dziękujemy ci, Lady Lucifer ;)
Dziewczyny ,że się spytam co z następnymi analizami? Nie macie czasu czy może nie macie żadnych opowiadań do analizowania? Pozdrawiam ciepło z czeluści piekielnych i życzę wam więcej czasu do analiz ;)
AnAstar
Ach, ach, taka smutna historia, że po pierwsze nie mamy czasu, a po drugie, gorsze, nie mamy weny ;-; A że nie chcemy wam dawać wymuszonej, mało śmiesznej analizy, to tak odkładamy, złe istoty. Mamy część zrobioną, więc jak tęsknicie, to zastanowię się nad puszczeniem jej teraz, a nad resztą będziemy się głowić dalej :)
Prześlij komentarz