W związku z niedawno postawionym zarzutem, że mamy zbyt wielu analizatorów, chcemy zapytać czytelników o zdanie. Czy przeszkadza wam "napstrokacenie kolorów" w analizach?
Nie mam zamiaru wyrzucać nikogo z Zespołu, ale możemy zrobić tak, że poza mną, Shiro, i Ith (jako stałymi elementami "wystroju") w jednej analizie będzie brało udział najwyżej dwóch analizatorów. To by ograniczyło ilość kolorów do góra czterech, więc powinno być mniej pstrokato.
Wolelibyście tak czy mamy zostać przy starym układzie pt. "Kto jest, to analizuje"?
Po długiej przerwie wracamy wreszcie do naszej ukochanej Ewelinki ^^
*w tle* NIEEEEEEEEEEE...
Ale! Zanim zaczniemy, muszę coś ogłosić xD
*w tle* NIEE... A, czekaj. TAAAAAAK! Prokrastynuj, prokrastynuj na zdrowie, słonko :)
Niektórzy z was się pewnie domyślili, innym sama powiedziałam, ale tak, żeby było oficjalnie... to niezupełnie jest twór anonimowej aŁtorki, przesłany mi na maila przez anonimową znajomą (jak to się stało, że nikomu nie zabrzmiało to podejrzanie?) >>
To opko zostało napisane dobre pięć-sześć lat temu przeze mnie samą. Przyznaję się. Jak miałam trzynaście lat, to napisałam COŚ TAKIEGO. Najśmieszniejsze jest to, że jak mi ktoś ośmielił się powiedzieć, że to opowiadanie ssie, to wpadałam w histerię, a teraz sama po nim jadę ile wlezie XD I dobrze. Tak teraz sobie myślę, że w sumie jestem z siebie dumna. Stworzyłam największą MarySujkę wszechczasów, to wyczyn :D
Ale, przejdźmy do analizy. W dzisiejszym odcinku dowiemy się, że nie wolno pocieszać, jeśli nie jest się ubranym, że nie ma to jak zakochać się o poranku i że w Pokoju Życzeń można grać w Wiedźmina na kalkulatorze. Poznamy nowe znaczenie "widoku publicznego" oraz nowy wymiar deski, a po tym wszystkim zaprzyjaźnimy się z gajowym i nożem ze złoconą rękojeścią.
Poczuj w sobie siłę lwa. Tfu! Wilka...
Info ogólne:
AŁtorka: Shiro (przed sześcioma laty)
Źródło: wykopane z przepastnych głębi komputera, wykwiczone i wrzucone na Krytykę
Poprzednia część: O TU
Bibliografia: O TU
Analizują: Shiro Okami, Ithildin, Anonim Anomalia, Iustitia Luna, Erotickie, VomitoErgoSum i Pirania Żmijowata
Rozdział IV.
Zwierzeń ciąg dalszy
Matko, znowu się będą przemieniać? Ja mam już dość tych zwierząt... A, zwierzeń! Zwierzeń, powiadasz... Tego też mam dość.Zwierzeń ciąg dalszy
Dobre zwierzę nie jest złe.
Była już dziewiąta, gdy następnego dnia Ewelina wyrwała się ze snu i usiadła.
SEN - Sticky Ectoplasmatic Nest. Trzymało mocno, ale po długiej wace udało jej się wyrwać.
I usiąść! Cóż za wyczyn!
Zerknąwszy na ścienny zegar, opadła z powrotem na poduszki i wtedy zauważyła już ubraną Lily, siedzącą na brzegu łóżka i patrzącą się w dal. Atena obserwowała ją przez chwilę, aż ujrzała w jej oczach krople łez.
Chwila. Raz... dwa... trzy, cztery, PIĘĆ synonimów dla "patrzeć" w ledwie dwóch zdaniach. Zdolnam :D
Wysunęła się cichutko z pościeli, ubrała się i podeszła do płaczącej dziewczyny.
Tylko głupcy pocieszają w piżamach.
Ale może spała nago? ;>
Myślę, że w drugim przypadku pocieszanie mogłoby być bardziej efektywne.
- Lily, co się stało? - Ewelina usiadła obok byłej przyjaciółki.
- Nie ważne
Ał! Zabolało... oO
To chyba jednak niezdolnaś :D
- powiedziała Evans, ocierając łzy. - I tak nie zrozumiesz.
- Chyba wiem o tobie więcej - zaprotestowała Atena. - W końcu byłyśmy przyjaciółkami.
Byłyśmy przyjaciółkami, więc wiem o tobie więcej, niż ty sama. Gdybyśmy wciąż się przyjaźniły, byłoby odwrotnie.
- Właśnie - Lilka wstała. - Byłyśmy, ale już nie jesteśmy. Zostaw mnie.
- Masz rację - de Nocher również się podniosła. - Zapomniałabym, że jestem umówiona. Żegnaj, Afrodyto.
- Bądź pozdrowiona, Ateno!
Rany, jakiż zaskakujący zwrot akcji.
I co dalej, i co dalej?!
Lily patrzyła na znikającą za drzwiami koleżankę.
- Żegnaj, Sowiooka - szepnęła, gdy straciła z pola widzenia rąbek niebieskiej sukni, którą Ewelina zwykła zakładać w niedziele.
Bo to szczególnie istotny fakt. Bez niego akcja nie potoczyłaby się dalej.
I dobrze.
Po chwili otworzyła swoją szafkę i wyjęła z niej sztylet ze złoconą rękojeścią. Dostała go od de Nocher na jedenaste urodziny tych wakacji.
(parsk)
Rany, wakacje też mają jedenaście lat?
Cześć, jestem Wakacje i też mam jedenaście lat.
Ujęła nóż obiema rękami i zwróciła go ostrzem w swoją pierś.
Ja wiem, że w samobójstwie nie ma nic śmiesznego, ale jakoś nie mogę się powstrzymać od chichotu.
Ona nie może umrzeć! To by zakłóciło kontinuum czasoprzestrzenne i cała saga straciłaby rację bytu.
Jako mężczyzna nie mogę pozwolić na to, żeby skrzywdziła pierś. Jaką pierś? Ona ma jedenaście lat oO
No wiesz, na męską pierś też mówisz pierś.
"Oww, my chest."
- Lily, co ty wyprawiasz?! - wykrzyknęła Clover, która właśnie się obudziła.
- Szydełkuję...
- Ziemniaki obieram, nie widać?
"Rosół z siebie i podaję tobie
Wprost do ust mój niedzielny biust."
Właśnie się obudziła. Cóż za wyczucie czasu.
Evans szybko włożyła broń z powrotem na miejsce i wyszła na śniadanie.
Popełnianie samobóstwa sprawiło, że bardzo zgłodniała.
Zaś Clover, widząc, że Evans zaprzestała prób odebrania sobie życia, z powrotem ułożyła się do snu.
~~@~~
Na dole Ewelina spotkała Huncwotów, czekających na nią przy jednym ze stolików. Byli jedynymi osobami w pokoju wspólnym. Syriusz patrzył z niepokojem na Jamesa, który siedział w zamyśleniu patrząc w okno. Peter obserwował zachowanie Auksencjusza Epifaniusza Jarogniewa VIII, obwąchującego z zapałem wszystkie kąty. Jedynie Remus zauważył jej przyjście.
- O, jest nasza Śpiąca Królewna!
- Jaka śpiąca? - wykrzyknęła de Nocher. - Od dziesięciu minut jestem na nogach, z Lilką się użerałam.
Ze dwa zdania ze sobą wymieniły, też mi dziesięciominutowe użeranie.
Większość tego czasu spędziła na ubieraniu się.
Chyba właśnie idzie, zabierajmy się stąd.
O my God! She's coming!
- A Lilce co? - zapytał James, gramoląc się na korytarz przez dziurę pod portretem Grubej Damy.
Nic, chciała się tylko zabić, takie tam babskie sprawy.
I tak nie zrozumiesz.
- Nie wiem, nie chciała mi powiedzieć - Atena wzruszyła ramionami. Przez resztę drogi nikt się nie odzywał.
Oni też nie wiedzieli, co jej powiedzieć.
- Idźcie, zaraz do was dojdziemy - Syriusz zatrzymał Ewelinę przed drzwiami Wielkiej Sali. - Słuchaj, Sowiooka - powiedział, gdy chłopcy odeszli, by zająć im miejsca. - Porozmawiaj z Jamesem, coś się cichy zrobił dzisiaj, to do niego niepodobne.
- Dlaczego ty tego nie zrobisz? - zdziwiła się de Nocher. - Znasz go dłużej.
- Ty masz lepsze zdolności dyplomatyczne - uśmiechnął się Black
Cycki, znaczy się.
Ona ma jedenaście lat!
Ale może jest... bardzo dobrze wyposażoną jedenastolatką?
i razem usiedli przy kolegach. Skończyli jeść, gdy zaczęła się schodzić reszta szkoły i powędrowali prosto do pokoju wspólnego. No, prawie prosto.
Bo zdarzyło im się wykonać kilka obrotów wokół Hogwartu i zrobić krótką wycieczkę po Zakazanym Lesie.
- Nudzi mi się - marudził Syriusz, maszerując śladem Remusa ze spuszczoną głową i rękami w kieszeniach.
- Żartujesz? - Ewelina uwiesiła się mu z tyłu na ramionach. Tylko jej nie dotknęło ogólne przygnębienie kolegów. - Chodźmy pozwiedzać zamek. Mnie też nie ciągnie do odrabiania lekcji - to powiedziawszy, skręciła nagle w wąski korytarz. Chłopcom nie pozostało nic innego, jak iść za nią.
Bo byli do niej przywiązani. Liną. Jak krowa do silnika XD
Kilka metrów dalej zrobiło się ciemno, gdyż nie paliły się tu pochodnie, a dziesięć minut później Ewelina, idąca na przedzie, wyrżnęła głową w ścianę i wyciągnęła rękę, żeby zatrzymać przyjaciół.
A pięć minut i dwadzieścia dwie sekundy później...
Ale tępa cipa z niej. Ja rozumiem, że jakaś belka pod sufitem, ale w ścianę? Płaską, pionową ŚCIANĘ?!
Dobrze, że nie w posadzkę.
Wyciągnęła rękę w absolutnej ciemności, żeby im pokazać, że mają się zatrzymać? Życzę szczęścia.
- Co jest? - zapytał Remus, który nic nie widział, zresztą tak, jak James, Syriusz i Peter.
- Ślepy zaułek - odpowiedziała Ewelina.
Zaułek TEŻ nic nie widzi? xD
- No, to wracamy - Syriusz już zaczął się cofać.
- Nie! - zaprotestowała de Nocher i zaczęła obmacywać ściany.
Sprawdza, jak się maca kogoś mniej płaskiego od niej?
Macanie ścian w egipskich ciemnościach wydaje mi się być lekko nieprzemyślane.
- W Hogwarcie nie ma korytarzy nigdzie nie prowadzących. Coś tu musi być... i eureka! - wcisnąwszy jeden z kamieni okrywających ściany korytarza, Atena odkryła tajny zakręcający tunel.
Jakież to zaskakujące //ziew//
Mmm, znaleźliśmy tajne przejście do Mordoru. Do Mordoru? Wolałabym Naarnię! ~marudzi~
Tajemnicza szafa będzie w następnym odcinku.
- Tam jest ciemniej niż tu, o ile to możliwe.
Tam jest tak ciemno, że będzie wszystkie ściany odkrywała głową.
- Możecie mi coś powiedzieć? - zapytał Peter. - Dlaczego jesteśmy tacy głupi?
Właśnie też się zastanawiam.
- Mów za siebie, mały - oburzył się James. - A o co chodzi?
- Bo przecież na ostatniej lekcji Flitwick nauczył nas zaklęcia Lumos! - Tu jego różdżka rozjaśniła się oślepiającym w ciemnościach światłem.
LUMOS! xDDDD
Jedno z lepszych zaklęć obronnych... nie no, ten musical ryje czerep XD
- Racja! - zawołała Ewelina i zapaliła swoją różdżkę.
- Peterze jesteś wielki - powiedział uroczyście Syriusz, doprowadzając Pettigrew na skraj ekstazy.
{PARSK}
Temu to niewiele potrzeba do szczęścia...
"Peterze jesteś wielki"... "Peter na skraju ekstazy"... Zaraz, CO?!
To wszystko przez to macanie w ciemnościach.
Przeszli przez otwór, aby sprawdzić, dokąd zaprowadzi ich tajne przejście. Za zakrętem pokonali schody, potem następne i dostrzegli czerwoną kotarę, za którą było trzecie piętro.
- Ale mamy szczęście - powiedział ironicznie James wychodząc za Eweliną.
- Zamknij się - odparł Black, którego mina wyrażała zupełnie co innego, niż twarz Pottera. - Nie psuj innym humoru.
- A co cię niby bawi? - zapytał James wyzywającym tonem.
Lubię pejcze, kajdanki...
- Chłopcy, spokój - nakazała Atena.
Spokój, leżeć!
Do nogi! Masz ciasteczko...
- Będziecie się kłócić w pokoju wspólnym.
Taa, kłócić... Tak to się teraz nazywa?
Teraz zwiedzamy - dodała, doprowadzając Petera do niepohamowanego chichotu.
Po lewej widzimy Wieżę Astronomiczną...
A po prawej Petera, doprowadzonego do czegoś po raz enty tego wieczoru.
- Czytałam, że na trzecim piętrze w Hogwarcie jest komnata, nazywana Pokojem Życzeń, która spełnia wymagania tego, kto do niej wejdzie.
Wymagania? Znaczy się... sprzętowe?
W tej komnacie każda gra pójdzie na każdym złomie.
Można zagrać w Wiedźmaka na kalkulatorze! *-*
- Dobra, a jak do niej wejść? - zainteresował się Lupin.
- Ojej, wiesz, że zapomniałam? Będę musiała zajrzeć do tej księgi. Wracamy.
Byli w potwornie ciemnym zaułku. Potem szli korytarzem, do nieznanego im miejsca. Udało im się trafić na trzecie piętro, ale nie wiadomo, czy wszystkie sekretne punkty w Hogwarcie prowadzą do bezpiecznych miejsc... Wszystko to po to, żeby nagle się okazało, że Marysia o czymś zapomniała i muszą się po to wrócić?!
~~@~~
- Chcecie tu przeczytać tę książkę, czy u was? - zapytała chłopców Ewelina w pokoju wspólnym.
Podryw na książkę? ;)
Hej, mała, podnieca cię zapleśniały pergamin?
James rozejrzał się po gwarnym pomieszczeniu.
- Idziemy na górę - powiedział.
- Ciekawe tylko czy zaznamy tam spokoju - dodał Remus, wspinając się po krętych schodach.
Spoczywaj w pokoju.
Amen.
- On mówi o Nudziarzu - wyjaśnił Peter Atenie. - Zwykle nie przesiaduje w dormitorium, ale to nie znaczy, że nie może teraz tam być. Nie widziałem go w pokoju wspólnym.
Pettigrew miał rację - otworzywszy drzwi, natychmiast zobaczyli Stevena Obelberga, który od razu wstał i wyszedł. Mijając Ewelinę, rzucił trochę za długie spojrzenie na skąpy gorset jej sukni,
Równie dobrze mógł popatrzeć na kolegów.
Skoro Ewelina ubrała skąpy gorset to czego się spodziewano? Że każdy mężczyzna będzie ją odpychał i nawet na nią nie spojrzy?
Jedenastolatek? Na jedenastolatkę?
za co Syriusz wymierzył mu porządnego kopniaka. Poszkodowany o mało nie spadł ze schodów, a Black zatrzasnął za nim drzwi.
- Nie musiałeś być aż tak brutalny - powiedziała Atena z lekkim wyrzutem w głosie.
O ja pierdzielę.
Ty brutalu!
Właśnie! Zły dotyk boli przez całe życie :C
- On oglądał intymne miejsca na twoim ciele - odparł Syriusz, choć patrzył w tą samą stronę.
W sensie patrzył jej na klatę?
Ach, te dzieci tak szybko dorastają...
Przypuśćmy, że oni nie mają jedenastu lat... Tak dla dobra dyskusji! Wyobrażacie sobie, żeby jeden facet sprzedał drugiemu kopa za to, że tamten spojrzał na piersi nawet-nie-jego kobiety?
- Gdyby były intymne, nie oddawałabym ich do widoku publicznego - sprostowała Ewelina,
{rechocze}
Chwali się swoim obfitym biustem rozmiaru -B.
Oni mówią szyfrem. Zastąpcie wyraz "widok" wyrazem "dom" i już wiadomo, do czego służyły dormitoria w Hogwarcie xD
siadając na łóżku Blacka i jeszcze trochę obniżając górny brzeg gorsetu, który i tak dużo odsłaniał. Gryfon zaczerwienił się i zaczął pocić.
Zobaczył żeberko więcej.
- Dobra, koniec tych amorów - przerwał im Remus. - Czytaj ten kawałek i zmywam się stąd.
Atena spojrzała na niego uważnie.
- A gdzie? - zapytała.
- Nie twoja sprawa - odpowiedział chłodno Lupin.
- Streszczaj się, bo muszę z tobą pogadać, Sowiooka - dodał James.
- Uuu, widzę, że jestem rozchwytywana - zaśmiała się Ewelina.
Przecież to dom, tfu, widok publiczny.
- Było się urodzić brzydszą i głupszą, z mniejszą ilością zalet - zachichotał Peter.
- Aleś ty dowcipny - Atena spojrzała na niego z ukosa
i otworzyła opasły tom Historii Hogwartu. - Dobra, czytam: Chcąc dostać się do Życzeń Komnaty, minąć należy drzwi jej, naprzeciwko znajdujące się gobelinu Barnabasza Bzika, razy trzy, o tym myśląc, czego się potrzebuje. I dalej w tym stylu, nie będę was zanudzać.
Jakoś dziwnie piszą w tej książce, takim stylem dowolnym.
Mistrza Jody to styl jest.
- No, to wszystko wiemy - powiedział Remus i położył rękę na klamce drzwi.. - Jak wrócę, zastanowimy się czego pragniemy, żeby móc sprawdzić działanie tej komnaty.
- Nie - odparła Ewelina, łapiąc go za ramię. - Jak wrócisz, wytłumaczysz nam szczegółowo i w kolorach gdzie byłeś i z kim.
W kolorach?
- Ech, niech ci będzie - zgodził się Lupin dla świętego spokoju. - Coś jeszcze?
Mogę już pójść, jaśnie pani?
- Tak - rzekł Syriusz. - Kiedy wrócisz?
- Nie wiem. To nie ode mnie zależy.
- A od kogo? - dopytywał się Peter, ale Remus już zamknął drzwi.
Od faz księżyca.
"W tym roku będziemy przykładać szczególną wagę do faz księżyca i ich wpływu na pewnego profesora..."
- Dobra, James, czego chcesz? - Ewelina zacisnęła pięść tak, że drut owijający ozdobnie jej rękę wpił się w mięsień i rozciął przedramię.
Poważne obrażenia, nie ma co.
-20 HP :D
W ogóle to chyba była taka bransoletka w stylu Opus Dei.
- Nie tak ostro, Sowiooka - Potter patrzył z podziwem na Blacka, który zaoferował swoją pomoc Atenie i pomógł jej zdjąć niebieską bransoletę.
Z podziwem. Bo co? Bo nie bał się zbliżyć do wściekłej Ewelinki?
Od teraz będzie ich bohaterem.
Ty też zostań bohaterem w swoim domu.
- Nie, Syriusz, poradzę sobie - powiedziała de Nocher, gdy Gryfon przyniósł z łazienki apteczkę. - To miała być ironia, James? - zapytała, liżąc ranę.
Woof, woof!
- Tak jakby - powiedział Potter, otwierając drzwi na korytarz. - Chodź, przejdziemy się, tak nikt nas nie podsłucha.
Będą spiskować?
- Aż tak ci zależy na dyskrecji? - Ewelina założyła drut z powrotem, gdyż krew przestała ciec.
(z nadzieją) Zatrzymanie akcji serca?
- Jak ty to zrobiłaś? - James patrzył na pół ze zdziwieniem, na pół z podejrzeniem na zabliźniające się błyskawicznie rozcięcie.
(parsk)
Ja to nie wiem. Koleś jest czarodziejem, uczy się magii, korzysta z różdżki i księgi czarów, nie mówiąc już o latającej miotle, i jego to DZIWI?
W odpowiedzi de Nocher dotknęła palcem języka. Wyszli na błonia. Ateny nie zdziwiłyby ukradkowe spojrzenia na jej strój,
Bo na jej brak cycków wolno było patrzeć tylko Huncwotom.
No, mnie też by nie zdziwiły, biorąc pod uwagę to, że w Hogwarcie dozwolone były tylko mundurki.
Jakby ją dorwał jakiś nauczyciel, to by na kopach poleciała czyścić kible w tej swojej sukienusi.
ale większość uczniów już się przekonała, że każdy, kto przebywa w dormitorium Huncwotów dłużej niż jedną godzinę, nie może być normalny.
- Co ty się taki cichy dzisiaj zrobiłeś? - zapytała Gryfonka, patrząc badawczo na każdego mijanego człowieka, jakby próbowała przejrzeć go do wnętrza i sprawdzić, czy ma czyste sumienie.
Badała ich dogłębnie.
Hej, może ona to jednak Temida, a nie Atena? :D
- Zakochałem się - odparł Potter bez drgnienia powieki. Ewelinę zadziwiła jego szczerość.
A mnie zadziwiło to, jak on sie zakochał z dnia na dzień. Zauważyliście? Wstał rano i pstryk! Zakochał się xD
Pasują do siebie. Tamta wstała rano i "O, zabiję się! A nie, trzeba zejść na śniadanie". Będą mieli świetne dzieci.
- Jak to? Ale w kim?
- W Lilce - odpowiedział James niewinnie. - Te jej oczy...
- Rzeczywiście - zgodziła się Atena. - Gdyby się dało zabrałabym jej je.
Niestety, łyżeczkę do gałek ocznych zostawiłam w domu.
- Nie - zaprotestował Gryfon. - Tobie zdecydowanie pasują czarne, takie jakie masz.
Oooooch, to takie słodkie (bełt)
Dzięki, stary, mam je od urodzenia, wreszcie dobrze się układają.
Czyli... Ewelina powiedziała, że chętnie wydłubałaby oczy lasce, w której James się zakochał, a on stwierdził, że nie, bo jej pasują takie oczy jakie ma...? Makabryczne.
[podśpiewuje] Czarne oczy masz, komu je dasz?
Matka Natura musiała mieć lepszy dzień, gdy was tworzyła. Ciebie i Lilkę...
Chyba raczej strasznego doła.
Jedna się zabija, druga smaga drutem po łapach... Faktycznie lepszy dzień.
- Założę się, że Remus dodałby jeszcze jedną osobę do tej listy.
- Jaką? - zapytał James.
Severusa Snape'a.
- Tego nie wiem. Ale na pewno płci pięknej - odpowiedziała de Nocher i oboje parsknęli śmiechem.
Ale czy na pewno?
Czy ja wiem, czy takiej pięknej?
Chwilę pochodzili, obgadując Gryfonów i Ślizgonów,
Bo Puchoni i Krukoni nagle przestali istnieć.
"What the HELL is a Hufflepuff?" XD
po czym Potter stanął i odwrócił się.
- Dobra, wracamy - powiedział.
- Jeszcze nie - Ewelina złapała go za ramię. Chłopiec odwrócił się.
- Czego znowu? - zapytał grzecznie.
- O, pirszaki! - zawołał mężczyzna, który był przynajmniej dwa razy wyższy i trzy razy szerszy od zwykłego człowieka. - Cholibka, dużo się o was ostatnio słyszy!
- O nas? - zapytała Atena.
- Ano, o was, huncwoty jedne - rubaszny śmiech Hagrida, hogwarckiego gajowego, potoczył się po błoniach.
Rozjeżdżając niektórych, co wolniejszych uczniów.
- Mam nadzieję, że zrobicie z tej starej budy jakąś normalną szkołę, z rozrabiakami i leserami. Wy podobno nadajecie się do tego doskonale.
- A co takiego ostatnio zrobiliśmy? - zainteresował się Potter.
- No, co ty, James, toć wszyscy w szkole słyszeli o aferze konfliktowej Snape-de Nocher!
Ciekawe spojrzenie na "rozrabianie" i "normalną szkołę". Nie dziwię się, że go wywalili.
- Och, to wyszło zupełnie niechcący - wyjaśniła Ewelina.
- A jaka skromniutka! Wychowanie jak byk!
Buahahahah. Kazali jej ciągnąć wozy i poznawać bliżej krówki?
- Musimy już iść - powiedziała Atena, chcąc uwolnić się od gromkiego rechotu olbrzyma.
Nie chciała być rozjechana.
- Pewnie Remus i Peter już na nas czekają, a Syriusz zaczyna być zazdrosny.
- Więc coś się między wami kręci!
- Hagridzie - uciszyła go Ewelina. - To sprawy intymne. On mnie kocha.
Po jednym dniu zdążyli zwiedzić całą szkołę, zgubić się w niej, zakochać się jedno w drugim, przejść dwie próby samobójcze i do tego zakumplować z gajowym. Nie mam pytań.
To się nazywa "dynamika" akcji...
- A ty go nie? - szepnął klucznik.
- Idź, James, dogonię cię - de Nocher zwróciła się do Pottera. - Jasne, że też. Dobra, pomogę ci kiedyś przy hipogryfach, to pogadamy.
- Cześć! - krzyknął jeszcze gajowy za Eweliną, która biegła sprintem w dół zbocza.
W tej niebieskiej sukni niedzielnej?! Już to widzę. "Zadzieram kiecę i lecę", jak nic.
3 ...:
*parsk*
Według netykiety i powszechnie przyjętego prawa, cudzej korespondencji nie wolno ujawniać bez wyraźnej zgody autora (źrodło: e-mail).
Przespałyście lekcje w gimnazjum?
@Anonimowy Analizatorka jest również autorką opowiadania, które analizuje. So, um... fail?
Odnośnie analizy, no cóż... flaki z olejem. Dawno się tak nie wynudziłam podczas czytania jakiegokolwiek tekstu. Tyle w temacie, by nie marnować waszego cennego czasu na wytykanie czegokolwiek.
Pozdrawiam.
Prześlij komentarz