Info ogólne:
AŁtorka: shawty vel Hania
Adres: http://jbplusosiemnascie.blog.onet.pl/
Źródło: Polecone blogi Onetu...
Bibliografia: Szczerze? Nie chciało nam się.
Analizują: Shiro Okami, Ithildin, Anonim Anomalia, Iustitia Luna, Erotickie, Pirania Żmijowata i VomitoErgoSum
Rozdział 61
Zeskoczyłam z maski i spojrzałam na niego najbardziej ponętnym wzrokiem na jaki tylko mogłam się zdobyć.Znaczy co? Wzrokiem skrzywdzonego szczeniaka?
To chyba byłoby ponętne dla jakiegoś sadysty... ale kto wie.
Uśmiechał się seksownie, co chwilę przygryzając dolną wargę.
Taa, jakie to seksowne, jak facet próbuje sam siebie pożreć.
Dlaczego nikt nigdy nie przygryza górnej wargi? To jest zdecydowanie bardziej seksowne.
Buldogi przygryzają i są taakie urocze!
Językiem, najwolniej jak tylko mogłam, {ona wszystko robi jak tylko mogła} oblizałam swoje usta, po czym wskazującym palcem prawej dłoni powędrowałam najpierw po górnej potem po dolnej wardze.
Podczas gdy małym palcem lewej dłoni drapałam się po chrząstce lewego ucha.
Ja na jej miejscu zrobiłabym to środkowym palcem...
W końcu wsadziłam go do ust i oblizałam tak seksownie jak tylko można.
Ten palec, jak rozumiem?
To "jak tylko można" to jakaś skala seksowności czynu? Można ją gdzieś znaleźć?
Może ona ma porażenie mózgowe i nie wszystko może?
Justin bez chwili wahania podbiegł do mnie i mocno pocałował.
Ja bym się jednak wahała...
Wiatr rozwiewał jego blond włosy, a promienie zachodzącego słońca tworzyły śliczny poblask na jego dziecięcej twarzy... zapomniałaś dodać.
Ciekawe, czy zanim ją pocałował, to zdążyła wyjąć palec z ust?
Nie. A on prześlizgiwał się jak tylko mógł.
Ścisnęłam mocno dolne rogi jego koszulki i wczułam się w ten pocałunek, starając się, by Justin z sekundy na sekundę był coraz bardziej podniecony.
Minutę później eksplodował.
A to ściskanie dolnych rogów koszulki pomaga się wczuć w pocałunek! A ja się zawsze zastanawiałam, co robię nie tak, ściskając ramiona albo szlufki u spodni...
Nota bene, czy koszulka ma rogi? Ma dolną krawędź, ale czy można to nazwać rogami?
Bo to szatańska koszulka była :P
Biebs odwrócił mnie tyłem do siebie.
Ten Biebs mnie rozpierdala.
Może to takie sprytne porównanie do ciężarówki? Wiecie: BEEPs, BEEPs, BEEPs, BEEPs, BEEPs...
Żeby on jeszcze był w którejś części podobny do ciężarówki albo chociaż przeżył jakiś bliższy kontakt z nią... albo nie. Mógłby nie przeżyć XD
Oparłam się dłońmi o maskę i mocno wypięłam. Odgarnął moje włosy i całował po karku, dłońmi wodząc po moim ciele. W końcu jedną rękę wsunął pod moją koszulkę. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Dłonią ściskał i masował moją pierś.
Oni chyba nie mają nic innego poza ciałem i dłońmi.
A ja proponuję za wszystkie "moje/moim/moją" wstawić odpowiednio "swoje/swoim/swoją", i od razu jest ciekawiej :D
W końcu zjechał nią niżej ..i niżej.
...i jeszcze trochę niżej. Aaż do kostek.
Jęknęłam coraz bardziej podniecona. Biebs przysunął się do mnie bliżej.
...i bliżej.
Czułam jego napiętego bakłażana.
Fuck! Prawie się udławiłam! Uprzedzajcie...
{KWIIIIIIIK}
*parsk* O matko, już widzę reakcję faceta, kiedy w niedwuznacznej sytuacji szepczę namiętnie: "Och, włóż we mnie swojego bakłażana..."
Może ta dziewczyna to absolwentka jakiejś akademii rolniczej? Studia mają czasem dziwny wpływ na ludzi...
Nie było marchewek w sklepie, to zadowolił się bakłażanem :D
W zapasie miał jeszcze pora, ogórek i pół cukinii.
Warzywa są zdrowe...
Kołysałam delikatnie biodrami. Jedna jego dłoń wciąż była w moich majtkach, dwoma palcami drugiej ręki wodził po moich wargach.
Których?
Kiedy on jej tam włożył tę rękę?
W końcu jeden z nich wylądował w moich ustach.
Leeeeci samolocik! XDDD
Odwróciłam się do niego. Musnęłam go w usta.
Już wyobrażam sobie, jak ona obraca się z beznamiętną miną, patrzy mu na usta i tylko: {poke}.
Ciekawe, czym go musnęła. Bakłażanem? :P
Marchewką.
Zębami złapał moją dolną wargę. Wsunął język do moich ust i działał cuda.
{kwiiiik}
Zamieniał ślinę w wino.
Czy on do kurwy nędzy ma sztuczną szczękę? Jak można jednocześnie ugryźć coś i wystawić język?
No bo on działał cuda :D
Czułam, że zaczynam się rozpływać.
To był bardzo gorący dzień, a ona, jak widać, była z cukru.
"Rozpływa się w ustach, a nie w kieszeni" :D
Powędrowałam dłońmi na dół jego koszulki. Zaczęłam podciągać ją do góry. Bieber podniósł ręce i za chwilę już jej na sobie nie miał.
Po prostu POOF! i znikła.
Złapała byka za rogi.
Napiął wszystkie mięśnie które miał.
To dużo się nie ponapinał...
Oj, to swoją drogą, bo jakieś tam malutkie musiał mieć, nie? Ale wyobraź sobie, że jednocześnie napinasz wszystkie mięśnie.
Jak donosi Ciocia Wikipedia, "liczba mięśni jest określana na 450-500". Pokusiłabym się o liczenie, ile cząsteczek ATP potrzebowałby do napięcia wszystkich tych mięśni i ile wysokokalorycznych posiłków musiałby zjeść, żeby móc tę dziołchę jeszcze... ale nie chce mi się.
A właściwie to jak on zdołał napiąć jednocześnie biceps i triceps?
Może na zmianę? I mu by wtedy tak śmiesznie ręka latała :D
Uśmiechnęłam się.
Też bym się, kurwa, uśmiechnęła, gdyby przede mną zaczął tańczyć taki bezwładny pajacyk, napinający na zmianę wszystkie zginacze i wszystkie prostowniki...
Ja bym zaczęła krzyczeć: "Nie, proszę, nie rób mi krzywdyyyy!" Już widzę, scena jak z horroru, mroczna muzyczka w tle, czarno-biały ekran i taki Bieber z wyrazem o-matko-zaraz-stracę-dziewictwo na twarzy i z podrygiwającą ręką... BRR.
Pocałowałam go delikatnie, po czym rozchylonymi ustami zaczęłam zsuwać się po jego klatce piersiowej. Oddałam na niej kilka niewinnych pocałunków i ruszyłam niżej.
Wraca do kostek :P
Komu oddałaś?
Wodziłam wargami po jego brzuchu. Kiedy dojechałam do brzegów jego bokserek, podniosłam głowę do góry i uśmiechnęłam się.
Ona się cały czas uśmiecha. Może on wcale nie jest taki sexy i męski, jakby się wydawało...
KOMU wydawało?!
Może nie ma żadnej wypukłości i uśmiechnęła się z politowaniem?
Nie wracajmy do tematu wypukłości, błagam...
Odpięłam pasek. Podniosłam się i patrząc mu prosto w oczy, odpinałam guziki. Najpierw jeden, potem drugi. Wciskając kciuki w boki jego jeansów, zsunęłam je na dół.
Bo paznokcie miała ostre jak nożyki tapicerskie.
Żadne z nas nie chciało przystopować, ani na chwilę. Żadne z nas nie chciało się ograniczać. Oboje wiedzieliśmy, ze dziś pójdziemy na całość...
*skanduje* Idź na całość! Idź na całość!
Chajzer zaciera rączki.
Objął dłońmi moją twarz i całował mnie tak nachalnie, jak jeszcze nigdy. Mruczałam cicho, podniecona i zaskoczona, bo jeszcze nigdy aż tak go nie pożądałam.
Bo dopiero co osiągnęli dojrzałość płciową.
Słaba z niej fanka... <ekhem, ekhem> ...Justinka.
Otwartą dłonią krążyłam po jego bakłażanie.
Nie no, nie, no po prostu nie mogę...
{płacze ze śmiechu} Matko, za każdym razem jak widzę tego bakłażana, to mnie szlag trafia... Co prawda pojawia się tylko dwa albo trzy razy, ale i tak...
Że się raz w ogóle pojawia, to już chore...
Jeśli jego penis ma ten fiolet, kształt i wielkość bakłażana, to ja dziękuję, nie chciałabym być na jej miejscu.
Otwartą dłonią to go może co najwyżej po pysku zdzielić.
Uśmiechał się wciąż mnie całując. Ściągnął ze mnie koszulkę, a potem stanik. Odszedł kawałek do tyłu. Ściągnął buty, a następnie spodnie, po czym znów włożył swoje fioletowe supry. Wyglądał przezabawnie.
Tylko w bokserkach i suprach.
Ona się non-stop z niego nabija, ja nie wiem...
Różne ludzie mają podniety...
Rzeczywiście, sam seks.
Pewno założył te supry, żeby mu się delikatne stópki nie poparzyły o piasek tej pustyni, na której byli...
Fioletowe, żeby podkreślały kolor "bakłażana" :D
Lekko chłodne powietrze, przeszyło mnie na wskroś.
A moje policzki, były lekko ciepłe.
Oczyma duszy mojej...
Widzę dziurę w jej brzuchu.
Justin przytulił mnie mocno po czym objął dłońmi moje piersi.
Najpierw przytulił mnie, a potem moje piersi.
Podsadził mnie, bym usiadła na masce.
O Borze, to czym oni jechali? xD
Może SUV-em albo jakimś vanem? Ewentualnie pick-upem!
A nie, bo ona była TIR-ówką, wszystko na to wskazuje :D
Sam spojrzał mi w oczy,
Jaaaki samodzielny~!
Jaki Sam? Gdzie jest Bieber?
po czym zaczął całować każdy centymetr mojej napiętej skóry.
Cztery dni później...
Pewnie każdy pocałowany centymetr zakreślał markerem, żeby się nie pomylić... ja tak robię.
Odpiął guzik od moich spodni. Podniosłam pupę w górę, by mógł je ze mnie ściągnąć. Zatrzymał je na wysokości kolan, po czym zdjął ze mnie buty. Położyłam się na plecach. Patrzyłam wprost w błękitne niebo. Uśmiechałam się pod nosem.
O jeju, ona się naćpała czegoś?
To bardzo prawdopodobne, przecież uprawia seks z Bieberem.
Biebs całował wewnętrzną część moich ud. Dłońmi mierzwiłam jego włosy. Podparłam się na łokciach. Wtedy Justin zatrzymał się na moment, spojrzał na mnie i powiedział
-Chciałaś mi o czymś powiedzieć ..
Dobry moment do poważnej rozmowy, rzeczywiście.
-Nic wielkiego. Tylko tyle, że bardzo Cię kocham. -uśmiechnęłam się.
-To nie jest nic takiego. To znaczy dla mnie więcej niż może Ci się wydawać.
Bleeeh... {rzyg}
O, widzę opkowy postęp, boChater jest kanoniczny. Straszna z niego cipa.
Oparłam dłonie na jego ramionach i znów go pocałowałam.
-Nie mam gumek - odparł po chwili.
-Nieważne. - odpowiedziałam z trudem łapiąc oddech.
No tak, każda piętnastka chce mieć dziecko Biebera =='
Bo przecież sekszą się na środku pustyni i tak daleko do sklepu...
Ojciec w bluzie Iron Maiden gra na gitarze i nuci ballady metalowe. Nagle drzwi się otwierają. Wpada piętnastolatka i oznajmia:
- Tatusiu~! Będę mieć dzidziusia z Bieberkiem~!
Ja nie widzę powodu, żeby się martwić, przecież dwie kobiety nie mogą zajść ze sobą w ciążę.
Z powrotem położyłam się na plecach, spoglądając kątem oka na Justina. Ściągał bokserki. W bardzo komiczny sposób.
Znaczy że co? Żonglował, turlał się i penis mu tak podskakiwał?
Ja wolę sobie jednak nie wyobrażać...
Uważa, że on komicznie zdejmuje bokserki? Niech poczeka na to, co zaraz zobaczy XD
Zaśmiałam się. Zerknął na mnie po czym delikatnie ugryzł mnie w udo.
-Ała - jęknęłam, choć wcale mnie to nie bolało.
Ale faza, co?
Ściągnął ostatni element blizny jaki na sobie miałam
Bo jak była mała, to usnęła na puzzlach i jej się wryły w ciało...
i przysunął mnie do siebie bliżej. Wiatr rozwiewał mi włosy.
Justin tradycyjnie, nim zaczął, spojrzał na mnie w celu upewnienia się czy na pewno tego chcę.
Dała się bez słowa rozebrać, to logiczne, że tego nie chce.
Dziwne mają tradycje w tej rodzinie...
Kiwnęłam głową. Wszedł we mnie powoli.
Ruszał biodrami, jakby w rytm melodii, którą słyszał tylko on.
*śpiewa* Baby, baby, baby, ooh... Nie, to jest złe! T__T
Ciekawe, jak on w nią wchodzi, skoro musiał ją podsadzić na maskę. Pewnie ma bardzo dlugie nogi albo...
Oparłam stopy na jego ramionach.
A potem zrobiłam przewrót w tył.
Już ją widzę taką zwiniętą w ciasny kłębek. Musi jej być bardzo dobrze, nie ma co.
Dłonie oparł o maskę, więc złapałam go za ręce. Ścisnął je mocno.
Jak?! Skoro dłonie miał oparte na masce?
I czyje ręce? Bo coś mi się zdaje, że swoje własne.
Uśmiechnęłam się, wiedząc, że dla niego to nie jest tylko zwykły seks.
Poruszał się coraz szybciej. Oddychałam szybko, nierówno.
Przyspieszył jeszcze bardziej. Jęknęłam, bo trochę mnie to zabolało.
Justin musi być naprawdę niezły, skoro zaczęła jęczeć dopiero, gdy ją to zabolało -.-'
-Przepraszam - szepnął.
Podniosłam się delikatnie i uśmiechnęłam się, dając mu do zrozumienia, ze nic takiego się nie stało.
Dostrzegłam pierwsze stróżki potu na jego czole.
Krzyczały: "Stój, bo strzelam!"
To naprawdę brzmi tak, jakby ona się czegoś porządnie najarała.
Przysunął mnie do siebie bliżej.
Wcześniej uprawiali seks na odległość.
Podniosłam się opierając stopy o krawędź samochodu.
Już widzę, jak zjeżdża z tej pochyłej maski, a jej stopy zostają, przyklejone...
Wziął mnie na ręce. Przytuliłam się do niego mocno, podskakując w górę i w dół.
Jak piłeczka.
Wzdychałam głośno, szepcząc mu do ucha jak bardzo go kocham.
Czemu ja nigdy nie gadałam facetowi, jak bardzo go kocham, podczas seksu?
Pewnie dlatego, że brakowało ci oddechu. Tak się generalnie dzieje, zwłaszcza kiedy jest się na górze.
"Kocham cię tak mocno... AH! Tak bardzo mocno... AH! Bardzo cię kocham... AH! Jakże cię kocham..."
Postawił mnie na ziemi. Odwróciłam się do niego tyłem i wypięłam, by mógł we mnie wejść ponownie.
Pot leciał ze mnie strumieniami, a gęsia skórka widniała na całym moim ciele. Ale było mi cudownie.
Ale nam jest niecudownie.
~wyje~ "Ludzie śmieją się, gdy widzą na mnie krople! I co? Ciągle moknę! Pocę się przy niepogodzie i pogodzie!"
Justin zbliżał się chyba ku końcowi. Ja zresztą też. Czułam jak drętwieje.
Rany borskie, JAK? Ona mnie zaczyna przerażać... O______O'''
Justin wyszedł ze mnie, szybko aby potem nie było niespodzianki.
Przerywany stosunek - najlepsza antykoncepcja! Zapewnia udane zabezpieczenie przez 9 miesięcy!
Jęknęłam głośno, łapiąc powietrze w płuca.
Doszła dopiero wtedy, gdy on z niej wyszedł. Musiał być naprawdę beznadziejny.
Ach, ten bakłażan.
Przeciwko tak zmyślnej pułapce natury powietrze nie miało szans.
Bieber mocno mnie przytulił.
-Jesteś cudowna. - szepnął mi do ucha.
-Mam nadzieję, że to nie ostatni taki Twój pomysł. Szczerze mam już dosyć tego nietrafnego wyczucia czasu Twojej mamy. - odparłam ubierając się.
-Ja też. Ale chyba nie mam jeszcze dosyć.
Mam już dosyć, ale chyba jeszcze nie mam dosyć. Ja go nie słucham i się tym chlubię, ale jak jego piosenki mają tyle sensu, co to opko, to dziękuję bardzo.
On jest (według niej) taki zajebisty, że musi się do niego zwracać wielką literą :O
Co powiesz jutro na biały dywan w salonie ?
-Chyba cudem chcesz to tam zrobić.
Nie bój, mała, on jest dobry w cudach. Hej, może on ma na imię Jesustin? XD
Pytanie, czy ten dywan jest obecnie biały, czy dopiero będzie >D
-Wyślę mamę do kina. Uda się - puścił mi oczko.
Jak przystało na boChatera opka, Justin ma nad swoją matką niepodzielną władzę.
Puścił oczko boChaterki, a to z głośnym plaśnięciem upadło na ziemię.
Wróciliśmy do domu jak gdyby nigdy nic.
-3 godziny odwoziliście rodziców na lotnisko ? - zapytała Pattie kiedy weszliśmy do kuchni.
-Znów zaczynasz ? Byliśmy na zakupach - skłamał.
-Na zakupach ? - zapytała patrząc na nas rozbawiona - I co kupiliście ?
-A takie tam ..-Justin wyjął z lodówki butelkę wody mineralnej.
Zaglądaliśmy do sklepu z kołyskami dla dzieci, bo oczywiście jesteśmy boChaterami opka i uprawiamy seks bez gumek, nie biorąc pod uwagę możliwości kupienia tabletki "72 godziny po stosunku", w pełni przekonani, że tzw. stosunek przerywany zapewnia nam 100% bezpieczeństwa i ochrony przed ciążą =='
-Wyprzedaże były i musieliście biegać po centrum handlowym ? - zapytała.
Spojrzałam na Justina nie mając zielonego pojęcia o co jej chodzi.
-Co ?
-Wyglądacie jakbyście przebiegli co najmniej pół maratonu.
-Wydaje Ci się. - syknął podjadając z patelni kawałki kurczaka.
-Ahh rzeczywiście. Bo to było coś bardziej w stylu hmm OHHH JUSTIN! - jęknęła.
Albo: "Baby, BABY, BABY, OHHH!".
Spaliłam buraka.
Zauważam cokolwiek chorobliwe zamiłowanie aŁtorki do różnych dziwnych warzyw.
Ciekawe, jaka faza po tym jest.
Justin się wkurzył.
Le gasp. ~ziew~
Staram się to sobie wyobrazić, ale coś mi nie wychodzi...
-Przesadzasz. I obrażasz Hanię. - burknął -Mogłabyś się czasem ugryźć w język.
Nie no, nie ma to jak dobre imię dla MarySujki.
To brzmi jakoś tak niepoważnie... Ta Hania. Zwłaszcza w ustach Biebera, będącego bądź co bądź Kanadyjczykiem.
-Kochanie nie miej mi tego za złe - spojrzała na mnie z uśmiechem -To było całkiem zabawne i ..nie chce mi wypaść z pamięci.
-To sobie to wybij siłą i przestań się zachowywać jak dziecko mamo. - syknął Bieber.
Ale pojazd, no naprawdę... Nie ma to jak szacunek do starszych i miłość do rodziców.
-Idę się wykąpać - odparłam lekko zażenowana.
Ta, wbiła się komuś do domu i idzie się kapać.
Ohh Justin będzie mi towarzyszył co najmniej do 50
Na wieczność i jeszcze dalej!
Och, jaki on był wspaniały, tak broniąc mnie przed swoją wyrodną matką =='
[od aŁtorki]
___________________________________________________________
No to tego .. <wstydniś>
GG niszczy ludzi.
Widać, że kobita nieśmiała, zwłaszcza po tym, co napisała.
okropni jesteście, naprawdę. Byłam tak czerwona pisząc ten rozdział jak ściany w moim pokoju, przysięgam.
Tak, bo cały świat siłą zmusza cię do pisania rozdziałów ociekających seksem z warzywami.
Prawie jak kurczak z warzywami.
Czerwone ściany w pokoju, no rzeczywiście. A jak wchodzisz, to czujesz się nagle wściekła, tak bez żadnego powodu...?
42 ...:
"Zauważam cokolwiek chorobliwe zamiłowanie aŁtorki do różnych dziwnych warzyw."
Co jest dziwnego w bakłażanie i buraku?
Co najmniej dziwne to jest tworzenie idiotycznych synonimów dla narządów rozrodczych, ot co.
"Le gasp. ~ziew~"
A pani przy tzw. "zatkaniu" potrafi jednoczesnie ziewnąć? Gratuluję.
Ogólnie wasze analizatorskie umiejętności - bez szału.
Elektro,
Wybacz mi następujący biologiczny bełkot, ale każdy organizm na Ziemi jest w jakiś sposób odmienny od wszystkich innych organizmów na Ziemi, co też oznacza, że każdy organizm z jakiejś perspektywy jest dziwny. To raz. Dwa: być może ja uważam za dziwne kształt bakłażana i kolor buraka. Zabronisz mi?
Gdyby "le gasp" było tzw. "zatkaniem", znajdowałoby się w cudzysłowie Vomito, a więc wyglądałoby tak: "~le gasp~". Jednak cały urok "le gasp" polega na tym, że się je MÓWI, a nie WYKONUJE. W związku z tym można rozumieć, że Vomito najpierw powiedziała "le gasp", jak można przypuszczać niezbyt podekscytowanym głosem, a następnie ziewnęła, aby jeszcze bardziej pokazać, że jest zupełnie nieprzejęta tym... co tam było napisane {nie pamięta}
Pozdrawiam i życzę na przyszłość umiejętności spoglądania na sprawy z cokolwiek innych perspektyw niż ta twoja ^^
Wybaczam nie tylko biologiczny bełkot (w tym i w innych wypadkach dramatycznie nieśmieszny).
I między nami...
"...życzę na przyszłość umiejętności spoglądania na sprawy z cokolwiek innych perspektyw niż ta twoja [ptaszek ptaszek]"
http://pl.wikipedia.org/wiki/Opinia_%28pogl%C4%85d%29
Uczymy sie podstaw blogowania?
Pozdrawiam
PS Hasło: guide (powaga:)
Elektro,
podstawy blogowania mam opanowane, wcale to nie takie trudne włączyć okienko i coś napisać. Podstawy kulturalnej dyskusji też mam opanowane, czego najwyraźniej tobie brakuje. Na przykład zdajesz się nie wiedzieć, że oczywiście, możesz mieć i wyrażać własną opinię, ale powinnaś przy tem uwzględniać i szanować opinie innych ludzi. Na tym samym polega demokracja: rządy większości, lecz za poszanowaniem praw mniejszości. Dlatego bacz, bo ja od samego początku mam niezwykłą ochotę wyrazić swoją skromną opinię, że moim zdaniem jesteś idiotką, a nie zrobiłam tego jeszcze tylko dlatego, że potrafię uwzględnić i uszanować twoją opinię i twoje uczucia, których najwyraźniej nie chcę zranić (co prawda tylko i wyłącznie dlatego, że nie chcę wyjść na chama, no ale zawsze).
Shiro Okami (vel "ta niebieska")
Hm, muszę przyznać ze swojej całkiem neutralnej pozycji, że zabrzmiałaś jak rozzłoszczona aŁtorka, która pragnie mieć monopol na krytykę.
No, ale co kto lubi. Moja opinia brzmi: analizy macie nijakie, irytują mnie w nich z czapy wzięte zaczepki (na domiar złego okropne suchary) włącznie z tymi "niebieskiej" niemal dorównujacej zbuntowanej aŁtoreczce, która, uchowaj Borze, jeszcze śmiertelnie sie obrazi za odrobinę krytyki i zbluzga. Oj...
ALE zdarzyło sie parę zdań zabawnych, jednak w mojej skali całość wyszła raczej kiepsko. Jestem na nie.
Pozdrawiam
Elektra
Ok... Pozwalam se pisać z innego kompa... Z tej strony VomitoDeArcoIris.
No tak. Jeśli jeszcze ja dowalę się do tej kompanii aŁtorek, to rzeczywiście zabrzmi to trochę jakbyśmy były biednymi, urażonymi żuczkami xD. No cóż, wypada jeszcze, bym ja dowaliła swoją opinię co do tej sprawy...
Mi jest to wszystko obojętne~! Niektórzy leją ze śmiechu, niektórym pasuje co innego. Tą osobą jest Elektra. Nie będę się na siłę bronić. Szanuję to, że uważasz, że nadmiernie się czepiamy... No cóż, po przejrzeniu miliona blogów analizatorów śmiem stwierdzić, iż czepiamy się głupot tak samo, jak inni. Na tym polegają blogi z analizami~! Na czepianiu się najgłupszych rzeczy... Do sucharów się nie odniosę, bo to, co dla innego jest beznadziejnym, zasłyszanym "żartem", dla innego może być nowym, niesamowicie błyskotliwym dowcipem~! A Shiro dość ostro zareagowała... Bo szczerze. Iao^Kamirru(tak wiele osób się za tym nickiem kryje, że nie wiem, kto to tym razem) po prostu wytłumaczyła ci rzeczy, które ci się nie spodobały. A ty o tym, że się uczymy blogowania, no kurde.
Vomito,
Iao^Kamirru to zawsze ja i tylko ja :D Co do twojego komentarza, nic dodać, nic ująć. Właściwie twoje podejście podoba mi się bardziej niż moje... >> Ale to nie moja wina, do diabła, że miałam kiepski humor po odpisywaniu i że szczerze mówiąc wszystko mi już zwisa, a już szczególnie to, co sobie ludzie myślą (albo i nie myślą). Ja jestem sadystką, znęcać się lubię i mam zamiar to czynić dla własnej chorej frajdy, czy komuś się to podoba, czy nie; ot co ><
Elektro,
jako już było powiedziane, nikt ci nie zabrania mieć własnej opinii (choć moim zdaniem czasem trzeba wiedzieć kiedy i jak ją wyrażać). A jak jesteś na nie, to zwyczajnie nie wchodź i nie czytaj, oszczędź sobie cierpień i nam zdenerwowania.
Shiro (vel "ta niebieska")
Iao^Kamirru
"Nikt ci nie kazał czytać, w ogóle to nie wchodź tutaj, bo jesteś idiotką, a ja sadystką i jeszcze zrobię ci krzywdę"
Ten rodzaj zachowania dziwnie kogoś mi przypomina.
I po czym można poznać, że osoba komentująca wie kiedy i jak trzeba wyrażać opinię? *double facepalm*
Z każdym twoim komentarzem jest coraz śmieszniej, dlatego nie "cierpię", lecz czuję coś na pograniczu niesmaku i rozbawienia.
Miło, że interesujesz się moimi uczuciami.
VomitoDeArcoIris
Zasłanianie się gustami nie pomaga.
Elektro,
naprawdę, nie ogarniam cię. Chamstwo do ciebie nie przemawia, grzecznie do ciebie się nie da, sarkastycznie tym bardziej... Czy w ogóle cokolwiek do ciebie dociera? Poza: "Och tak, moja pani, masz absolutną rację, korzę się w pokłonach i błagam o wybaczenie za bezczelne niezgadzanie się z tobą"?
Było chamsko, grzecznie, sarkastycznie. Mnie wystarczyłoby "rozsądnie". Zbyt wiele wymagam od analizatorki?
Pozdrawiam.
Elekro,
zależy, co dla ciebie znaczy "rozsądnie". Jeśli według ciebie rozsądnie byłoby przyznać ci rację, to sorry, ale na to nie licz, bo się z tobą zwyczajnie nie zgadzam; a wolę już wyjść na... jak to szło?... "rozzłoszczoną aŁtorkę" niż porzucić swoje stanowisko.
Swoją drogą, dalej nie wiem, czego ty od nas oczekujesz. Powiedziałaś, że ci się nie podoba, spoko, wiemy, nikt cię do czytania nie zmusza - sprawa zamknięta. A ty mimo wszystko wciąż tu przyłazisz i czepiasz się wszystkiego, do czego się da przyczepić, a i to już nie w analizie, przeciwko której tak bardzo jesteś, tylko jakichś wyjętych z przestrzeni kosmicznej szczegółów, na które normalni ludzie nie zwracaliby uwagi.
Więc, zapytam jeszcze raz (żebyś nie przeoczyła w natłoku literek) - czego ty chcesz?
Iao^Kamirru
Poobserwować twe sadystyczne zapędy przeradzające się w dziką rozpacz?
Z tym "rozsądnym" postępowaniem to było raczej oczekiwanie na logiczną, pojednawczą odpowiedź od zrównoważonej osoby, ale chyba się nie doczekam.
Resztę pominę wymownym milczeniem.
Pozdrawiam ciepło i polecam herbatę ziołową na uspokojenie.
"Dzika rozpacz"? Interesującym jest fakt, że po wyjaśnieniach Iao co do tych dwóch pierwszych zdań w cudzysłowach, które przytoczyłaś... Śmiem stwierdzić, że to nie Iao wpadła w dziką rozpacz. Brakiem argumentów nie zastąpiła stwierdzeniem, że "uczysz się podstaw blogowania".
"Pozdrawiam ciepło i polecam herbatę ziołową na uspokojenie."
Nawzajem.
Resztę pominę wymownym milczeniem. :3
Vomito
Hmm... Jakby to wam wytłumaczyć... Najlepiej prostym językiem.
Wstawiasz coś to sieci - licz się z tym, że ludzie na to patrzą i to komentują. Jeżeli nie chcesz by to robili = nie wstawiasz do sieci. Chyba proste, prawda?
A teraz parę słów od analizatora na emeryturze:
" Chamstwo do ciebie nie przemawia" - cieszę się, że się przyznajesz do swojego chamstwa, ale wybacz, do mnie, na ten przykład, nie przemawia, bo chamstwo się tępi, a nie używa jako środka perswazji.
"podstawy blogowania mam opanowane, wcale to nie takie trudne włączyć okienko i coś napisać." - nie, to potrafi każdy, średnio rozgarnięty nastolatek, więc tym bym się nie chwaliła.
"Ok... Pozwalam se pisać z innego kompa..." - Se... Słoma z butów nie tyle co wystaje, ale nawet się wysypuje.
"Na tym polegają blogi z analizami~! Na czepianiu się najgłupszych rzeczy... " - To ja chyba ideologii nie załapałam... Bo mi się wydawało, że się czepiamy błędów logicznych, ortograficznych i jakie tak jeszcze się znajdzie.
A, i odmienność nie równa się dziwność. To czy coś jest dziwne czy raczej nie, to twoja subiektywna opinia.
F.
A czy ja komukolwiek gdziekolwiek zabroniłam komentować? Nie no, proszę, cytujemy, cytujemy~! Ja tam lubię otrzymywać komentarze, ale to, że ktoś mi coś skomentował i wyraził swoją opinię, nie musi od razu znaczyć, że mam się z nim zgadzać, nieprawdaż? A skoro się nie zgadzam lub też sądzę, że jego uwagi są bezpodstawne, to mu odpisuję, próbując wyjaśnić sprawę. Niestety, z panną Elektrą tego się zrobić nie dało, bo panna Elektra wdała się ze mną w bezsensowną dyskusję, której celu dotychczas nie jestem w stanie określić i o który to cel, jak widać w moich poprzednich komentarzach, próbowałam pannę Elektrę zapytać - bezskutecznie. Okej, przyznaję się: niepotrzebnie dawałam się wciągać w jakiekolwiek dyskusje - mea culpa, mea maxima culpa, idę się poumartwiać batogiem, bo wszyscy tutaj zdają się tego ode mnie wymagać.
Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że o gustach się nie dyskutuje. Nie podoba ci się? Okej, masz do tego prawo. Chcesz powiedzieć, że ci się nie podoba? Do tego też masz prawo. A ja mam prawo powiedzieć, że mi się podoba i dlatego, choć powinnam uprzejmie zignorować twoją opinię, chcę wyjaśnić rzeczy, które według ciebie są nie tak.
Już pomijając analizatorów, którzy oczywiście ciągną z tego chorą rozkosz, to jest gron osób, którym Krytyka się podoba. I dla tych osób mamy zamiar dalej ją prowadzić. A teraz będę wdawać się w rozważania, czegóż też panna Elektra mogła chcieć, wdając się ze mną i z Vomito w tamtą dyskusję.
Być może chciała usunięcia bloga - w takim przypadku dyskusja była bezprzedmiotowa, bo to za żadne skarby nie nastąpi.
Być może chciała mi wykazać, jaki ten blog jest (według niej) beznadziejny - w takim razie cała dyskusja była bezprzedmiotowa, bo to już powiedziała w pierwszym komentarzu.
Być może chciała mi wykazać, jaka ja jestem (według niej) beznadziejna - w takim razie dyskusja była bezprzedmiotowa, bo nie dość, że zasugerowała mi to już w pierwszym komentarzu, to powtarzają mi to wszyscy naokoło i ja o tym doskonale wiem. To, że jeszcze żyję, świadczy o tym, że mnie moja beznadziejność nie rusza. Nie mam zamiaru się chlastać, bo ktoś nie umie trzymać języka za zębami.
Być może chciała po prostu potracić trochę swojego i mojego czasu na prowadzeniu ze mną bezprzedmiotowej dyskusji - w takim razie doskonale jej to wyszło, tylko powinszować.
Analizowanie zawsze było bezsensowne i chamskie z natury, a jako "emerytowana analizatorka" powinnaś, F., o tym dobrze wiedzieć. Owszem, czasem zdarzy się uczynić świat lepszym, jeśli trafi się akurat na porządną aŁtorkę, która nasze wysiłki doceni, ale to jednostki. Wiesz też prawdopodobnie, że gdyby analizator miał się czepiać tylko i wyłącznie błędów ortograficznych i interpunkcyjnych, to nie miałby co robić, bo "ktury" nie jest śmieszne, jest tragiczne - a dobra analiza to zabawna analiza. A wiadomo - jednych śmieszy to, innych śmieszy co innego.
Ponadto, czy błędy ortograficzne i interpunkcyjne nie są głupie? Są. Błędy "jakie tak jeszcze się znajdzie", czyli merytoryczne, logiczne, składniowe i leksykalne też. Także Vomito nie popełniła żadnego z tych błędów, mówiąc, że czepiamy się najgłupszych rzeczy.
"Se... Słoma z butów nie tyle co wystaje, ale nawet się wysypuje."
Po pierwsze, "se" to forma "sobie", która jest nie tylko potoczna, ale przede wszystkim pochodząca z dialektów regionalnych, np. Ślązacy często mówią "se", Kurpie też... Dlatego jeśli Vomito pochodzi(łaby) z regionów, to mogłaby się zwyczajnie obrazić. Po drugie, nawet jeśli ta forma używana by była tylko przez ludzi ze wsi, to dyskryminacja przez pochodzenie też jest chamstwem. Ja na przykład spędziłam całe dzieciństwo na wsi i wspominam ją miło. A moje wujostwo to inteligentni, czyści ludzie i wiesz co? Nawet mimo że używają "se"!
"To czy coś jest dziwne czy raczej nie, to twoja subiektywna opinia." - masz rację, zagalopowałam się z tą odmiennością. Co nie zmienia faktu, że mam prawo powiedzieć, że bakłażan i burak są dziwne, a Elektra ma prawo powiedzieć, że nie zgadza się z moją opinią. I nic więcej.
"Cieszę się, że się przyznajesz do swojego chamstwa, ale wybacz, do mnie, na ten przykład, nie przemawia, bo chamstwo się tępi, a nie używa jako środka perswazji." - tu także masz rację i wcale nie jestem dumna z bycia chamską (czego też nigdzie nie powiedziałam), a używam tegoż jako środka perswazji tylko i wyłącznie wtedy, kiedy wszystko inne zawodzi. Bo są osoby, do których nie dotrzesz w inny sposób niż rzucając im w twarz paroma przekleństwami. Wtedy jest (znikoma) szansa, że się wreszcie przymkną i posłuchają, co ty masz do powiedzenia. (Proszę zauważyć, że nie mówię, że panna Elektra należy do jednej z tych osób.)
Z poważaniem.
"A czy ja komukolwiek gdziekolwiek zabroniłam komentować? Nie no, proszę, cytujemy, cytujemy~!" - chcesz dowodu - proszę: "A jak jesteś na nie, to zwyczajnie nie wchodź i nie czytaj, oszczędź sobie cierpień i nam zdenerwowania." Skoro ma nie czytać, ma też nie komentować. Logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy.
"<>
Po pierwsze, "se" to forma "sobie", która jest nie tylko potoczna, ale przede wszystkim pochodząca z dialektów regionalnych, np. Ślązacy często mówią "se", Kurpie też... Dlatego jeśli Vomito pochodzi(łaby) z regionów, to mogłaby się zwyczajnie obrazić. Po drugie, nawet jeśli ta forma używana by była tylko przez ludzi ze wsi, to dyskryminacja przez pochodzenie też jest chamstwem. Ja na przykład spędziłam całe dzieciństwo na wsi i wspominam ją miło. A moje wujostwo to inteligentni, czyści ludzie i wiesz co? Nawet mimo że używają "se"!"
Po pierwsze primo - niech i będzie to "se" regionalizmem, nikt mu tego nie broni. Ale analizator powinien i w analizie, i w komentarzach pod nią posługiwać się "wysoką polszczyzną", bez naleciałości regionalnych i spolszczonych zapożyczeń. To tak nawiasem, żaden przytyk do kogokolwiek. Po drugie primo - też jestem ze wsi i jakoś "se" nie mówię. Nigdy.
I jeszcze raz przeczytam coś o gustach, to mnie szlag jasny trafi. Zasłaniasz się tym, jak tarczą. A sama wyśmiewasz w analizie fanki Biebera. Ich gust - ich sprawa. Że blogasek pełen "kfiotków", które można skomentować inaczej, to już zupełnie inna.
"<> - tu także masz rację i wcale nie jestem dumna z bycia chamską (czego też nigdzie nie powiedziałam), a używam tegoż jako środka perswazji tylko i wyłącznie wtedy, kiedy wszystko inne zawodzi" - dziwne... " Chamstwo do ciebie nie przemawia, grzecznie do ciebie się nie da, sarkastycznie tym bardziej..." - skoro wyliczasz, to pewnie od początku. Poza tym, patrząc po komentarzach, Elektra była kulturalna, ty się zaczęłaś pieklić.
"Analizowanie zawsze było bezsensowne i chamskie z natury" - mylisz chamstwo ze złośliwością i uszczypliwością. I kiedy ja to robiłam, zawsze był cel - pośmiać się z idiotyzmów, które się kupy nie trzymają i może komuś uświadomić, że robi z siebie kretyna. A ja widocznie mam jakieś resztki z tego, dlatego teraz molestuję klawiaturę, pisząc ten i poprzedni komentarz.
"Już pomijając analizatorów, którzy oczywiście ciągną z tego chorą rozkosz, to jest gron osób, którym Krytyka się podoba." - nie będę się zagłębiać w to grono osób, ale wiem, że innym analizatorom (nie z tej analizatorni) to już się to nieszczególnie podobało, sama pisałam wam komentarze pod analizą, której już nie ma.
Zaczynam wątpić w sens dyskutowania z tobą (nie piszę zaimków wielką literą, nie oczekuję też tego od innych i nie uważam tego za przejaw nieszanowania rozmówcy). Zapierasz się rękoma i nogami przed krytyką, argumentując to tym, że masz prawo sądzić inaczej. Masz. Ja też mam prawo sądzić, że to cienka lura, nie analiza.
F.
F.,
"I jeszcze raz przeczytam coś o gustach, to mnie szlag jasny trafi."
Mnie szlag jasny trafił już jakiś czas temu i nikt się tym nie przejął, więc możesz sobie odpuścić.
"Że blogasek pełen "kfiotków", które można skomentować inaczej"
To, że ty skomentowałabyś to inaczej, nie znaczy, że nasze komentarze są złe.
"skoro wyliczasz, to pewnie od początku."
Tak się składa, że właśnie od końca.
"Poza tym, patrząc po komentarzach, Elektra była kulturalna, ty się zaczęłaś pieklić."
Tak więc chyba mamy inne spojrzenie na "bycie kulturalnym". Co też widać po twoich komentarzach.
"zawsze był cel - pośmiać się z idiotyzmów, które się kupy nie trzymają i może komuś uświadomić, że robi z siebie kretyna."
No tak, tylko że powiedziałam idealnie to samo innymi słowami. Ponadto, nazywanie kogoś kretynem, nie znając go, lub jego pracy idiotyzmami, nie wiedząc, czy się może przypadkiem nie postarał - jest chamstwem.
"wiem, że innym analizatorom (nie z tej analizatorni) to już się to nieszczególnie podobało, sama pisałam wam komentarze pod analizą, której już nie ma."
Dokładnie. Pierwsza analiza, która się nie spodobała większej ilości osób, wyleciała, bo uważaliście, że była beznadziejna. To zaiste świadczy o tym, jaka jestem zastała w swoich przekonaniach i jak w ogóle nikogo nie słucham.
Ponadto, w analizach przed tą jedną nieszczęsną, jest przynajmniej jeden komentarz Kury z Biura (a więc jednej z analizatorek SuS-a), gdzie chwali nas ona za nasze umiejętności.
To, że po farsie z tamtą analizą SuS przeniósł się na innego mojego bloga i zamiast przyczepić się do mojego opowiadania, jak na porządnych analizatorów przystało, przywalił się do mojego charakteru, pominę wymownym milczeniem, bo to wcale przecież nie było chamskie, prawda? A że wiem, że jakiekolwiek złe komentarze na którymkolwiek z moich blogów teraz to zwyczajnie oddźwięk tamtego pisany przez wierne faniątka SuS-a, to i się nimi nie przejmuję, bo i po co.
Zresztą, nie widzę sensu w jakichkolwiek dyskusjach teraz. Obie doskonale wiemy, że ja i Vomito będziemy bronić Krytyki, bo to nasz blog, a ty i Elektra będziecie go wyśmiewać, bo przecież żadna z was nie zejdzie ze swojego stanowiska, choćbym nawet i wykazała, że jest ono bezsensowne - bo przecież przyznanie, że nie ma się racji, jest takie poniżające (i właśnie dlatego przyznałam ci rację aż dwa razy, bo bardzo lubię się poniżać).
"Opinie, które przedstawiam są mojsze niż twojsze; a ty chamie, idioto spier... stąd."
Amen.
Wybacz, ale według ciebie chamska jest każda osoba, która nie wypowiada się w sposób pochlebny lub nie wyjaśnia pewnych spraw jak dla nieświadomego świata, wrażliwego 5-latka.
A jeszcze prościej: masz złe samopoczucie, gdy ktoś negatywnie ocenia twoją analizatornię (zresztą słusznie)? Nie prowadź jej. Naprawdę, twoje problemy z emocjonalnością obchodzą komentujących tak samo jak ciebie interesują uczucia analizowanych aŁtorek.
"...panna Elektra wdała się ze mną w bezsensowną dyskusję, której celu dotychczas nie jestem w stanie określić."
Czy każdy musi mieć wytyczony cel do wszystkiego (jak ja do komentowania twoich wypocin)? I czy ja ciebie pytam po co zakładałaś analizatornię, czemu czerpiesz "chorą satysfakcję" z pisania analiz oraz kto ciebie zranił? Nie. Ponieważ nawet nie interesuje mnie to.
Ściskam.
"
No tak, tylko że powiedziałam idealnie to samo innymi słowami. Ponadto, nazywanie kogoś kretynem, nie znając go, lub jego pracy idiotyzmami, nie wiedząc, czy się może przypadkiem nie postarał - jest chamstwem." - jeżeli uważasz, że "Analizowanie zawsze było bezsensowne i chamskie z natury" = "pośmiać się z idiotyzmów" to to samo, to ja nie mam więcej pytań. I nikogo kretynem nie nazwałam. Być kretynem, a robić z siebie głupa, to dwie różne sprawy. I idiotyczne są twoje argumenty - niezależnie od tego, ile pracy w nie włożyłaś. A są idiotyczne, bo nie są niczym poparte.
"
To, że ty skomentowałabyś to inaczej, nie znaczy, że nasze komentarze są złe." - są złe, bo nieśmieszne. Jakoś nie widzę tutaj wiernych fanów, ergo, nikt się tutaj nie zatrzymuje na dłużej, ergo, nie przyciągacie uwagi.
"Tak więc chyba mamy inne spojrzenie na "bycie kulturalnym". Co też widać po twoich komentarzach." - cytując (ciebie zresztą) "cytujemy, cytujemy!"
"żadna z was nie zejdzie ze swojego stanowiska, choćbym nawet i wykazała, że jest ono bezsensowne" - jeżeli mi to udowodnisz, przeproszę i wycofam się z dyskusji, ok?
"
Tak się składa, że właśnie od końca." - wybacz, moje domysły. Argument przebity.
"A że wiem, że jakiekolwiek złe komentarze na którymkolwiek z moich blogów teraz to zwyczajnie oddźwięk tamtego pisany przez wierne faniątka SuS-a, to i się nimi nie przejmuję, bo i po co" - nie wiem, o co chodzi. Wiem i pamiętam jedynie tę nieszczęsną analizę, którą wyrzuciłyście, bo się zlecieli ludzie i zaczęli krytykować. Swoją drogą - trochę lipa. Wstawiać coś, zanim się pomyśli, czy aby śmieszne, popatrzy się krytycznym okiem na swoje dzieło. A, i drobna rada, przejmij się może jednak krytycznym komentarzem, bo czasami ludzie prawdę powiedzą.
"bo przecież przyznanie, że nie ma się racji, jest takie poniżające" - nie mam racji w wielu rzeczach. Przyznaję się do tego bez bicia i nie uważam tego za poniżające. Wręcz przeciwnie, to budujące, bo już wiem, tak na przyszłość, gdzie robię błąd w polemice.
Piłka po twojej stronie.
F.
P.S. Mam gdzieś, czy cię trafił szlag czy nie. To było tylko dosadne stwierdzenie, że przesadzasz już z pewnym argumentem, bo można go obrócić przeciw tobie. Ale dyskusja o gustach, to problem bardziej chyba filozoficzny.
Elektro,
proszę, nie wkładaj mi w usta czegoś, czego nigdzie nie powiedziałam, zwłaszcza że robisz się niesmaczna.
Za Mistrzem Sokratesem: "Chamem jest ten, kto gardzi podobnym sobie." - a twoją pogardę do mnie widać chyba w każdym twoim zdaniu. Ale, już pomijając starożytne mądrości...
Według mnie chamska jest osoba wulgarna i ordynarna, np. taka, która zamiast ze zrozumieniem czytać wypowiedzi innych ludzi, zauważa tylko to, co jej potrzebne do wywinięcia kota ogonem. Lub taka, która rzuca na prawo i lewo obelgami w stosunku do rozmówcy, lub taka, która nie potrafi zatkać sobie kanałów jadowych swoim własnym sarkazmem chociaż na moment.
Hm, czyli wygląda na to, że uważam za chamstwo dokładnie to samo, co mój słownik. No, chyba że powiesz, że mój słownik jest skorumpowany. Na to chyba nie będę miała argumentu :D
"Naprawdę, twoje problemy z emocjonalnością obchodzą komentujących tak samo jak ciebie interesują uczucia analizowanych aŁtorek."
1. To tak à propos cytatu wykazującego twoje chamstwo. Bo przecież ty nie jesteś chamska: ja mam problemy z emocjonalnością, nie jestem zrównoważona (no dobra, nie jestem, ale to i tak jest obraźliwe), dorównuję zbuntowanej aŁtoreczce i nie umiem blogować... ale ty nie jesteś chamska. Nie, serio, nic a nic.
2. Mnie i Vomito bardzo obchodzą moje uczucia, wiesz? A przecież komentujemy. O, Ithildin, która komentowała jedną z poprzednich analiz, też moje uczucia bardzo obchodzą, ba, chyba nawet bardziej niż mnie samą. To samo tyczy się Neko, która też gdzieś tam komentowała, Naomi, Eru-chan, Erotickiego... i jeszcze kilku osób, które mogę powyliczać.
Nie generalizuj, bo ci to nie wychodzi.
3. Ależ mnie bardzo obchodzą uczucia "analizowanych aŁtorek" (a dokładniej: "autorek, których opowiadania analizujemy", tak gwoli ścisłości, żeby nie było, że jestem hipokrytką). Naprawdę, bardzo mnie obchodzą ich uczucia, szczególnie te, których odpowiednie poruszenie może sprawić, że zaczną pisać humanitarnie. Jak na przykład uczucie wstydu.
"Czy każdy musi mieć wytyczony cel do wszystkiego (...)?"
Każdy zdrowy żywot musi mieć treść i cel. (Hermann Hesse)
No chyba że nie jesteś zdrowa. Albo żywa.
"Ponieważ nawet nie interesuje mnie to."
Popatrz, a mnie motywy innych ludzi interesują. Nie wiem, chyba po prostu lubię stawiać sprawy jasno, wiedzieć, na czym stoję. Wiedzieć, czego ludzie ode mnie chcą, wymagają. Wiedzieć, co według nich należy poprawić. No, chyba że sądzisz, że tutaj nie ma nawet co poprawiać. Wtedy chociaż przyznaj się, że jesteś podobna do mnie w kwestii czerpania chorej satysfakcji ze znęcania się nad innymi.
F.,
może spróbuj spojrzeć na analizatornię NIE przez pryzmat tej analizy-zakalca, która mi RAZ (!) nie wyszła. Albo poczytaj trochę wstecz. Znajdziesz i bardziej śmieszne teksty, i "wiernych fanów" (choć ja wspominałam tylko o czytelnikach, niekoniecznie wiernych). Bo tak się składa, że to nasza druga analiza po rocznej przerwie (co powinnaś wiedzieć), więc musimy się jeszcze rozkręcić, a i ludzie muszą się z powrotem przyzwyczaić, że działa już też blog, nie tylko moje GG (zresztą ludzie komentujący analizę u mnie na GG zamiast w komentarzach to też nie nowy problem...).
Twoje cytaty:
"Jakby to wam wytłumaczyć... Najlepiej prostym językiem."
"Se... Słoma z butów nie tyle co wystaje, ale nawet się wysypuje."
Przyznaję, nie bije to od ciebie tak bardzo, jak od Elektry, ale twoją pogardę czuć. A to już niezbyt kulturalne.
"Piłka po twojej stronie."
{wyrzuca piłkę w krzaki}
Szczerze mówiąc, już nie chce mi się z wami polemizować. To absolutnie bez sensu, dlatego zrobię mądrą rzecz i po tym komentarzu zamilknę. A analizatorni nie usunę, bo cały zespół dobrze się przy tym bawi, jest to coś co nas łączy, do czego z chęcią wracamy i tyle. Cokolwiek nie powiecie, nic tego nie zmieni, więc bon voyage na waszej drodze... gdziekolwiek teraz zmierzacie. Ja idę przygotowywać materiały do kolejnej analizy.
"Każdy zdrowy żywot musi mieć treść i cel"
Jak to ma się do potrzeby komentowania blogów?
No spójrz, nagle zrobiłaś się wrażliwa, ale po pierwszych odpowiedziach nie było widać tej chęci pomocy i uczuciowości. Podobno czerpałaś tylko "sadystyczne korzyści" ze znęcania się nad ludźmi i czepiania absolutnie wszystkiego, nawet bezpodstawnie. I znowu mnie rozbawiłaś.
Fanów zbyt wiele tu nie było, natomiast określenie "faniątka" dla czytelników obcej analizatorni śmierdzi rozżaleniem i zazdrością. Może czas zapracować na własnych czytelników w uczciwy sposób?
Trzeba ci przyznać, że jesteś beznadziejnie uparta. No cóż, będzie dla mnie wielkim zdziwieniem, jeśli analizatornia kiedykolwiek stanie na nogi z takimi umiejętnościami autorów analiz i podejściem założycielki (najbardziej razi ten brak podejścia i dystansu).
Pozdrawiam
""Jakby to wam wytłumaczyć... Najlepiej prostym językiem."
"Se... Słoma z butów nie tyle co wystaje, ale nawet się wysypuje."
Przyznaję, nie bije to od ciebie tak bardzo, jak od Elektry, ale twoją pogardę czuć. A to już niezbyt kulturalne." -nie jestem pogardliwa, tylko złośliwa; w złośliwy sposób odniosłam się do tego, że Elektra nie była w stanie wytłumaczyć, że ma prawo komentować, bo się ją zbyło "nie podoba się, to nie wchodź i nie czytaj". "Se" będę tępić na wszystkie możliwe sposoby, bo mnie mierzi. I nie mów, że masz to gdzieś, bo coś tam - jako analizatora, też cię pewnie coś irytuje w blogaskach i próbujesz to zwalczyć.
I czytałam inne analizy. Nudą powiewa.
"Szczerze mówiąc, już nie chce mi się z wami polemizować." - znaczy się: nie mam argumentów i nie chcę jeszcze bardziej się pogrążać. A mnie ta cała polemika bawi.
Wcale nie chcę, żebyście zamknęli analizatornię. Nie wiem, skąd ci się to wzięło. Tu nudno jest, nic więcej.
I moja rada (rady?) - trzy osoby do analizy to jest wystarczająca ilość. Później się człowiek gubi, a jak jest za kolorowo, to oczy mogą boleć. I nie czepiajcie się poprawnie użytych frazeologizmów. To nieprofesjonalne. Raczej czepiajcie się (czep, czep) tych użytych w złym kontekście. Dobre blogi wybieracie, tylko nie umiecie tego wykorzystać. I jednak znajomość kanonu jest ważna (analiza poprzednia, z której się dowiedziałam, ze tylko dwie osoby oglądały Hellsinga).
F.
sratatata. mi się podoba. :D
F.: Humor, który zanadto zmusza do myślenia, by go zrozumieć, przestaje być zabawny. Może więc za bardzo go analizujesz i dlatego cię to nie śmieszy? ;)
Za dużo myślisz, nie zapominaj, że jesteś już na analizatorskiej emeryturze, trzeba się oszczędzać :D
S.
"sratatata. mi się podoba. :D"
Obowiązkowa mała litera na początku zdania i "mi", zamiast "mnie"? Nic dziwnego, że nie masz wygórowanego poczucia humoru.
Zmusić to można dziecko do jedzenia kaszki.
I czy to nie przypadkiem aŁtoreczkowa linia obrony - "bo wy nie rozumiecie tej głębmi i pszekazu! Boście hamy i wieśniaki"? Po tej całej artylerii już nic mnie nie zdziwi.
Elektro,
tak się składa, że mogła w tym przypadku użyć obu form, zależnie od tego, czy chciała zaakcentować, że jej się PODOBA, czy że JEJ się podoba.
Co na ten temat mówi PWN.
Masz, poczytaj trochę, co piszą mądrzejsi od ciebie.
Więc generalnie obie formy są poprawne. Doszukujesz się błędów tam, gdzie ich nie ma. Nie wspominając o tym, że podczas naszej dyskusji też mogłam się czepiać różnorakich błędów, które robiłaś, ale sobie odpuściłam, bo to w sumie dziecinne. Wiesz, tak jakby: "Nie mam się do czego przyczepić, to przyczepię się do literówki. I przydałoby się jeszzcze coś... Dobra, przyczepię się do tej poprawnej formy, może nikt nie zauważy."
{aplauz}
Shiro Okami (vel "ta niebieska")
PS. Wiem, że miałam już milczeć, ale nie mogłam się powstrzymać. Popłakałam się ze śmiechu jak przeczytałam, że "mi" jest niepoprawne XDD
" Humor, który zanadto zmusza do myślenia, by go zrozumieć, przestaje być zabawny." - a humor, który bazuje na "sandale z masłem" i innymi tego typu rzeczami jest żałosny. Wolę humor Pratchetta niż autorów scenariusza American Pie.
No ale niektórzy wolą Opla Corsę z 1993 roku, o którym Jeremi Clarkson nawet nie wspomni, bo szkoda słów, a niektórzy Volvo V50 z 2011. O modelach Porsche nie wspomnę. I nie chodzi tu o coś tak subiektywnego jak gust, a o coś obiektywnego jak osiągi czy też silnik.
Elektro, od kogo ty wymagasz zrozumienia? Od kogo ja wymagam zrozumienia? Od osoby, która uważa swoich czytelników za tak tępych, że stwierdza, że musi im wytłumaczyć niektóre żarty...
Skoro na rady odpowiadasz chamstwem, to czemu ja się dziwię? Masz mentalność aŁtoreczki i rozchwianie emocjonalne gorsze niż kobieta w ciąży... Raz wrażliwa, że my chamy i prostaki, rzucająca jakimiś cytatami, a później "będę pisać jak mi się podoba". A rób co chcesz. Świadczy to tylko o tobie i twojej ignorancji. A pieklenie się o twoim braku dystansu do siebie i alergii na krytykę.
Aha i myślenie nie boli, tak dla twojej wiadomości, więc nie musisz się o mnie martwić.
F.
Kiciu, słońce ty moje!
"Na początku zdania używa się tylko tej pierwszej, np.: „Mnie to daj” (ale „Daj mi to”)." - tak napisali mądrzejsi od ciebie. "sratatata. [b]mi[/b] się podoba. :D" - tak napisałaś ty. Tu jest kropka. Kropka oznacza koniec zdania. "Mi" nie zaczyna zdania, chyba że "a początku zdania składowego, po spójniku, jeśli pada na niego akcent: „Robię tak, jak mi się podoba”. "
Ej, i co się stało z tamtym komentarzem? Taki słodki był, jak się uroczo piekliłaś, że możesz pisać jak chcesz... I twój humor to twoja sprawa... To nie fair... Ja nie usuwam swoim komentarzy.
F.
"Na początku zdania używa się tylko tej pierwszej (mnie), np.: „Mnie to daj”" ->>"sratatata. mi się podoba. :D"
To może zaczniemy od podstaw? Umiejętności czytania ze zrozumieniem?
[ojoj, zostalam uprzedzona]
F.
Sama nie wiem, dziewczę mnie bawi niemiłosiernie zarozumiałością i z czapy wziętymi argumentami.
Posłuchaj, rozkapryszona panienko. Moje poczucie humoru to wyłącznie moja sprawa, jak mi się analiza podoba, to mam prawo to wyrazić w komentarzach (w końcu po to istnieją), o ile robię to w kulturalny sposób. A szukanie dziury w całym to znak, że naszej rozhisteryzowanej pseudohumanistce brakuje argumentów w tej, jakże pasjonującej, dyskusji.
Pozdrawiam (acz niechętnie),
S.
PS. Brawa dla Iao, że chciało jej się udawadniać twoje nieuctwo. ; )
F. i Elektra.
Nie mylcie ludzi, dziewczynki.
Jakbyście nie zauważyły, ja, Shiro Okami, zawsze piszę z mojego konta Google.
I ZAWSZE piszę poprawnie. I z dużej litery.
A S. to... cholera, nawet nie wiem, kim ona jest XD Dość, że pisze z Anonimowego.
Ale wracając do PWN. Wiedziałam, że zaraz znajdziecie zdanie, które pozwoli wam trochę dłużej ciągnąć tę farsę, bo przecież czemu nie. To i ja znajdę jedno dla siebie. Cytuję:
"form krótszych używa się w pozycji nie akcentowanej, form dłuższych – tylko wtedy, gdy są pod akcentem."
No chyba że chcecie znowu popadać w pochopne założenia (który to już raz? trzeci?) albo wkładać komuś w usta to, czego nie powiedział (drugi? czwarty?), i zaczniecie udowadniać S., że nie miała na myśli tego, co miała na myśli.
S.,
dziękuję. Ale wolałabym, żebyś pisała kulturalniej. To mój "dom", panują tu moje zasady i choć wiem, jak czasami ciężko jest nie rzucać obelgami, to trzeba się powstrzymywać. Mam nadzieję, że skoro wydajesz się być po naszej stronie, to posłuchasz ^^ Od naszych rozmówczyń już nie będę tego wymagać, to dla nich najwyraźniej za ciężkie.
No. A teraz, skoro wszystko już wyjaśnione, usuwam się z powrotem w cień. Baju, baju, mam analizę do zrobienia. Ciekawe, czy Erotickie będzie na GG... {mamrocze, odchodząc}
[Komentarz Elektry został usunięty ze względu na całkowity brak jakichkolwiek wartości, czy to edukacyjnych, czy literackich.]
Wybaczcie moje faux pas, sądziłam, ze Shiro i osoba podpisująca się S. to jedna i ta sama osoba... Moja nieuwaga. ale to nie zmienia faktu, że S jest ignorantką.
Dołączam się do facepalma.
F.
Nie mam pojęcia, co S. miała na myśli, ale to nie było coś głębokiego, skoro stwierdziła, że za dużo myślę i muszę przestać... Dla mnie z tego płynie jasny wniosek - osoba taka rzadko kiedy używa mózgu w sposób świadomy.
F.
F.: Jeśli dla ciebie to jest "sandał z masłem", to już naprawdę dobrze zrobiłaś, że przeszłaś na tą emeryturę.
+ Uwierz mi, "analizatorski" bełkot w twoim wykonaniu i naśmiewanie się z cudzego poczucia humoru nie dodaje ci inteligencji. Leczenie w ten sposób kompleksów - także nie.
Elektra: Facepalm to za mało, żeby skwitować twoje komentarze tutaj.
Iao: Przepraszam, starałam się być uprzejma i kulturalna, ale głupota ludzi czasem potrafi wyprowadzić z równowagi...
Ja także umywam rączki i czekam na kolejną fajną analizę. ;)
S.
Kończę dyskusję, z idiotami z zasady nie rozmawiam.
Aha, i "tĘ emeryturĘ" - pisz poprawnie, bo to aż boli...
F.
Iao^Kamirru
Gdybyś mogła, wcisnęłabyś nam swoją własną wersję poprawnej polszczyzny/kultury/moralności/itd, zależnie od okoliczności.
S. czy Shiro Okami, piłyśmy do tego samego - podkreślenia błędu, który sama popełniasz broniąc go.
"Mam nadzieję, że skoro wydajesz się być po naszej stronie, to posłuchasz "
Litości. Zajrzyj wgłąb swej duszy i ujrzyj w niej 100%, kasującą komcie aŁtoreczkę, którą można spokojnie podstawić jako szablon dla reszty.
"Baju, baju, mam analizę do zrobienia."
Strach się bać. *macha z nadzieją, że nie wróci, by oświecać ludzi przy pomocy wątpliwej inteligencji*
F.
Wdawanie się w polemikę z osobą, która nie wnosi nic do dyskusji poza dennymi pyskówkami na poziomie gimnazjalisty wydaje mi się cokolwiek bezsensowne. Ani to śmieszne, ani interesujące.
PS Widzę, że sama słusznie to zauważyłaś.
PPS Do zobaczenia więc w następnej "noci".
F.: Masz rację, mój błąd. To z pośpiechu.
S.
PS. Skoro nie rozmawiasz z idiotami, to dlaczego czytam już twój ósmy komentarz na tej stronie? ;)
Elektra: Daj sobie na wstrzymanie, kotku. Możesz się ciskać, i tak wiadomo, kto ma rację. ;)
Ponadto, twój komentarz - tu cytuję: "*facepalm*" - wnosił bardzo dużo do dyskusji, prawda? ^^ Brawo, poziom starszej podstawówki, do gimnazjum niewiele ci brakuje, próbuj dalej. ;)
"Kończenie" dyskusji, którą ktoś zakończył kilka komentarzy wyżej, także ma ogromny sens.
Pozdrawiam.
S.
"I tak niczyje nie będzie na wierzchu".
Ja sobie odpuściłem udział w ekhm dyskusji po tym jak Shiro się przyznała do błędu (tak jakby przyznała ;)). Nie spodziewałem się tego doświadczyć, ale to zawsze miłe.
Co do samego opka cóż bakłażan był niepokojący, jest dużo innych owoców/warzyw mających kształt bardziej zbliżony do penisa. Czemu więc wybrała tą bulwę o.O.
Co do buraka nie mam zastrzeżeni, raczej pali się cegłę, ale burak też trzyma kanon.
Tak na marginesie, pozycja z nogami partnerki na ramionach to dla osób z mniejszymi możliwościami.
P.S. Na złość pomaga Origami robisz figurkę, podpisujesz i palisz/tniesz/rwiesz/miażdżysz.
Prześlij komentarz