DZIAŁALNOŚĆ ZAWIESZONA

[Nowe analizy co drugą niedzielę]
[teoretycznie]

[bardzo teoretycznie, bowiem
BLOG ZAWIESZONY DO ODWOŁANIA]

[i przepraszamy za niezaktualizowane Archiwum, aleśmy leniwe pipy]

1/10/2010


Analiza III. Dalekowzroczne zwierciadło i kłótnia z narratorem, czyli jak wygląda świat po drugiej stronie tęczy.

Moi drodzy, musicie mi wybaczyć, ale obiecałam Iustitii Lunie, że dostanie dzisiejszy wstęp do zredagowania, bo potem jej już nie będzie. Solennie przysięgam, że go potem dla was przetłumaczę.

Benevole lector!
Pro publico bono novae tertiae iam analysis vobis ad deliberandum tribumus. Taliter qualiter accidet, nil admirari non est. Duellum rufus Serica arcis Iaponiae, sagittae transmutationum cum fragore, columnae spirens et Tenten qua ad articulo toto abeem fatem experit: ex canis, per bulgae, transvestitia, Sina, parasitus et imago oleum, ad Robocop femina - ad pars alia pluvia omnis est abide.
Ite, missa est. Et memento: graviora manent. Et: I'll make you shorter by head!



Łaskawy czytelniku!
Dla dobra publicznego oddajemy wam do rozważenia nową, trzecią już analizę. Cokolwiek się stanie, nie dziwcie się. Chińska Armia Czerwona miastem w Japonii, transmutujące strzały, oddychające słupy oraz Tenten, która przez cały rozdział przechodzi dziwaczne przemiany: od psa, poprzez torbę, transwestytę, Chinkę, pasożyta oraz obraz olejny, aż do żeńskiej wersji Robocopa - po drugiej stronie tęczy wszystko jest możliwe.
Idźcie, msza skończona. I pamiętajcie: najgorsze dopiero nadejdzie. No i: "Skrócę cię o głowę!"

Info ogólne:
Adres: http://nejiten.blog.onet.pl/
Autorka: Lola Sete-Partis
Źródło: SPAM ze starych blogów (nie pamiętam, którego dokładnie)

Analizują: Shiro Okami, Ithildin, Anonim Anomalia i Grupa teatralna "Erotickie słonečko!"


Zimny dreszcz przeszył jej wątłe ciało.
Przebił ją na wylot razem ze słupem, na którym wisiała. Słup się złamał, a dziewczyna z impetem rąbnęła o ziemię.
Jednak ścieg, którym została przeszyta, był słaby i szybko się rozszedł. Amatorszczyzna.


Suche usta smakowały nieprzyjemnie kwaśno. Fala zimnego powietrza przepłynęła przez każdy skrawek jej ciała.
Coś mi się wydaje, że nasza aŁtorka się powtarza.
A ja boChaterce polecam gumę Orbit, neutralizuje pH.


Czuła się jak na kacu. Bolała ją głowa przymglonym bólem,
Ja się na tym nie znam, ale czy na kacu "boli głowa przymglonym bólem"? (Nie wspominając o tym, że szyk zdania jest idiotyczny.)
*przez chwilę oddaje się wspomnieniom* Nie, stanowczo. Ostatnie, co można powiedzieć o bólu na kacu, to to, że jest on przymglony. Wtedy nawet słońce, jak wiemy, świeci za głośno!


kark od naciągniętych ciągle mięśni, ramiona od wiszenia na łańcuchu, całe ciało pobolewało ją w różnych dziwnych miejscach...
Ciekawe, dlaczego głowa, kark i ramiona są przez aŁtorkę uważane za "dziwne miejsca".
"Wisiała na łańcuchu"? W sensie że zrobili jej łańcuchowy stryczek?
Nie, przykuli ją do budy, ale przyszedł listonosz i uwiesiła się na łańcuchu, próbując go dorwać >D
Powinni do niej wezwać treserkę z "Ja albo mój pies"!


nie chciała wiedzieć dlaczego...
My też nie chcemy, tak szczerze mówiąc.
A czy ona przypadkiem nie wiedziała, dlaczego ciało boli ją w różnych miejscach? Przecież pisała, że kark od ciągle naciągniętych mięśni, a ramiona od wiszenia na łańcuchu. Głowa, jak rozumiem, od kaca.
 


Świtało. Poranna rosa osiadła na słupie do którego była przykuta.
Rosa przykuta do słupa?!
Cytuję: "rosa rz. ż Ib, CMc. ~sie blm 'kropelki wody powstałe ze skroplenia pary wodnej, osadzające się na źdźbłach trawy, gałęziach drzew itp.'"*
Ten słup oddycha! Zapuścił korzenie i fotosyntetyzuje!


* Źródło: "Słownik współczesnego języka polskiego", Przegląd Reader's Digest, Warszawa, 1998.


Jej własna skóra nie była na tyle gruba aby ją dostatecznie ogrzać.
Bo przecież normalnie ludzie mają warstwę podskórną jak foki.
A może futro miała za krótkie, nie pomyślałaś o tym?


Nie obchodziło ją ciało....chciała ogrzać kości wewnątrz jej...Zimno...
A tych kości na zewnątrz NIEJ już nie chciała? A to wredna...
No bo przecież na kościach jest mnóstwo termoreceptorów i są one niezwykle wrażliwe na chłód.
Nie chcę być niemiły, ale zanim się coś napisze, to można by opanować trochę anatomii...


Która godzina? Miała nadzieje, że nie karzą jej długo tak wisieć...
Ym... 'długo-tak-wisieć' to chyba jakiś nowatorski sposób karania kogoś, bo pierwsze słyszę.
Widocznie w tym wypadku "karzą" jest sprytnym neologizmem, oznaczającym: "każą ją karać" XD


Świat pożegnała już w swoich myślach....
Dobrze, że nie pożegnała go w myślach kogoś innego, wtedy świat na pewno poczułby się gorzej.
Świat pewnie popłakuje w kąciku, bo boChaterka go pożegnała. Teraz czuje się niekochany.


jedyną rzecz {"rzeczą" i przecinek!} którą {"której"!} nie mogła sobie wybaczyć była myśl, iż nie dotrzyma obietnicy danej Nejiemu...nie wróci cała i zdrowa...Wybacz...
Nie, nie wybaczę! Szczególnie zmaterializowanej myśli!
Wróci z uchem w kieszeni i stopą w zębach.
I z syfilisem.

Świtało. Znalazł najpierw wysoki mur ukoronowany cierniow koroną.
Jezus skamieniał.
Ten Cierniow to chyba jakiś Rosjanin. Co on robi w Japonii?
Korony z czeskich koron i kapsli od Korony Książęcej, którymi koronuje się mury, żeby przypominały korony drzew. Ten dziwaczny twór nazwano jego nazwiskiem.


Główna brama była niedaleko. Mało ludzi. Małe poruszenie na środku placu.
No bo przecież mało ludzi mogłoby zrobić duże poruszenie. Albo dużo ludzi - małe.
I wszyscy ci ludzie robili poruszenie w samym środeczku placu. Na obrzeżach panowały pustki.


Kilku żołnierzy otaczają słupy. Dokładnie takie same jakie używają na swoich polach treningowych. Tylko gdzie mogą przetrzymywać Tenten...i Czego tak stoją wokół tego słupa?
"Czego", jak widać, to nazwa jednostki. Poza tym to słupy ich otaczają. Więc jak Czego mogą stać wokół nich?
Powinnyśmy to wysłać do Archiwum X albo Czynnika PSI, razem ze sprawą Dziwnego Wodospadu.


Coś biją? Czy to jakieś zwierzę? Nie...chyba więzień. Neji skupił swój wzrok na worku kości i mięśni, nad którym znęcała się grupa żołnierzy. Ten chińczyk ledwo żył.
Smutne.
Znaczy, że jak wrzucę do worka kości i kawał mięcha z obiadu, to otrzymam ledwo żywą grę planszową?
Nie... Znaczy, no, tak. Tylko te kości muszą być do gry.
Są rzeczy na niebie i ziemi, o których nie śniło się nawet filozofom...


Jednak nie jego szuka. Nie mógł mu współczuć...zaraz i tak wyzionie ducha...
No tak, bo współczuje się tylko tym, którzy są w pełni zdrowia. Ci, którzy zaraz zdechną, na współczucie nie zasługują.
No bo Neji to rasista i nie lubi żółtych. Co z tego, że sam jest żółty.


Szukał dalej. Trochę dalej, jakieś dwa namioty na wschód też były słupy.
"Namioty" - nowa miara odległości.
Słupy was obserwują... oO


Na jednym słupie również wisiało coś na kształt worka.Jakiś żołnierz szedł w jego kierunku Chwycił worek za garść kudłów wiszących z głowy. Coś powiedział. Puścił kudły i przesunął dłonie niżej. Chwycił. Chwycił
Chwycił, chwycił, chwycił, chwycił! Czy chwyci jeszcze raz? TAAAAK, chwycił jeszcze raz, proszę państwa, cóż za niespodziewane zagranie...
Ten worek ma głowę?
No ale może to nie był taki jutowy worek? Tylko taki ze skóry, z futerkiem, a w środku... z czymś.


piersi. To była kobieta. Naga kobieta. I znał tą bliznę na lewym biodrze...
Zamachał do blizny przyjaźnie. Blizna, zauważywszy go, odmachała i krzyknęła: "Cześć, Neji, dawno się nie widzieliśmy!"
Z tą na prawym boku nie miał jeszcze okazji porozmawiać, ale słyszał o niej wiele pikantnych ploteczek.


Bogowie i bóstwa!
Tenten!
Czym, do diaska, różni się bóg od bóstwa?
Żywotnością, bogowie mają więcej wyznawców. No, i płcią. Bóg, jako rodzaj męski, to on. A bóstwo to cholera-wie-co.
A o boginiach to już nie wspomniał. Cholerny seksista.

- Nie udawaj żeś zdechła. - ktoś uderzył ją w policzek.
To bolało.
Zdziwiłabym się, gdyby nie bolało.
Spojrzała na niego beznamiętnie i burknęła: "Aua".


- Co z ciebie za baba. Nie krzyczałaś, nie piszczałaś kiedy ciebie trzech pieprzyło. Teraz też kompletnie nic. Czy ty w ogóle jesteś kobietą?
"Nie, cycki kupiłem sobie na wyprzedaży. A tych trzech zapraszam ponownie i polecam się na przyszłość" ^^

Dziwna jesteś, XienXien Tao.
Chińczycy wymawiają "T" wybiórczo nieme.

Twój kolega to przynajmniej błagał o litość, stękał za nim stracił przytomność.
Stracił Przytomność stękał za jej kolegą i na tej postawie Chińczycy wiedzą, że jej kolega błagał o litość? Ja pierdzielę, chiński naprawdę jest dziwny.

Odechciało mu się dotykać jej brudnego chłodnego ciała. Z resztą nic nie zyska.
Bez reszty może się uda.
Wcześniej na myśl o brudzie i chłodzie aż podskakiwał z radości.


Był zwykłym żołnierzem, ale miał chore podniety.
Bo chore podniety mogą mieć tylko chorzy oficerowie. Zwykli żołnierze powinni mieć zwykłe podniety.

(...)
Wiedział, ze dowódca się na niego wścieknie, {Mówiłam.} ale i tak to ją czeka. A chciał usłyszeć jej skomlenie. Wyciągnął z buta schowany tam nóż. Przyjrzał się jej ciału. Tak aby nie zdechła przed egzekucją...
Pchnął ją.
W biodro. Przekręcił nóż.
Tego właśnie chciał.
Zawyła.
Długi przeciągły krzyk.
Ten lekko zabrudzony dźwięk.
Aż mu stanął z wrażenia.
Nie rozumiem.
Znaczy że.
Ten jej krzyk.
Zabrudzony dźwięk.
Mu stanął?
Już widzę.
Jak ten żołnierz.
Wyciąga szmatkę.
Z kieszeni.
I starannie.
Poleruje nią dźwięk.


Odsunął się. Jeden raz wystarczy.
No bo po co polerować drugi raz?
Był minimalistą.


Na kolejną ranę by się uodporniła.
"RaNa" to nowy wirus chińskiej grypy.
Dźgnięcie nożem to jedyna skuteczna szczepionka. Ale koniecznie w biodro.

Purpurowy szal krwi odpadł wzdłuż jej lewego biodra, uda, nogi.
Obrazek jak z reklamy Veet, gdzie puszczają apaszkę po nodze, żeby pokazać, że nie ma ani jednego włoska. Ale Tenten się chyba nie dogoliła, bo szal odpadł.
A spadając z biodra, spadał wzdłuż biodra. Wygląda na to, że Bóg się pomylił. Człowiek powinien mieć po cztery biodra. Dwa prawe i dwa lewe.

- Masz tyle błyszczących blizn na ciele. Jedna więcej niczego nie zmieni.
Odwrócił się. Odszedł.
Edward Cullen transmutował się w Tenten! Tylko mu trochę nie wyszło, bo świeci się fragmentami xD

(...) Ja już nie chce...No wieźcie..
"Ja" już nie chce, ale "ty" się jeszcze zastanawia.
Wy pieprzone gnojki, no wieźcie mnie daleko stąd...
Już przygotowują furmankę, żeby przychylić się do jej miłej prośby.

Jego uszy krwawiły...ten krzyk. Nawet on go usłyszał.
Nawet krzyk go usłyszał.
I to usłyszał go tak, że krew popłynęła mu z uszu.


- Kto idzie?! - zapytał żołnierz, który został na strażnicy kiedy reszta grała w karty.
Przecież grali w chińczyka. Tam, na placu.
*zagląda do poradnika pisania "opek"* Zapominanie, co się napisało kilka akapitów wcześniej: jest. *odhacza*



- Wybacz panie. - Neji opierając się o laskę wyciągnął przed siebie dłonie.
Jednocześnie opierał się o laskę i wyciągał przed siebie dłonie? Zdolny jest, nie ma co...


Musiał udawać ślepca, aby jego byakugan mógł być aktywny.
Nie rozumiem. Czyżby do uaktywnienia Byakugana było konieczne udawanie ślepca?
No bo przecież każdy ślepiec ma wielkie pulsujące żyły przy oczodołach, więc nikt nie mógł się zdziwić.


- Powiedz mi panie, gdzie jestem? Jestem niewidomym włóczęgą i często gubię szlak, którym chciałem wędrować...
"Niewidomy włóczęga"? Czyżby to Edyp zawędrował do chińskiego obozu w Japonii i teraz ściągnie nieszczęście na nich oraz ich święte słupy?

- Jak masz przepaskę na oczach to od razu ślepy?Żołnierz podszedł do niego i ściągnął mu opaskę z oczu.
Żołnierz pokazał znak Kozakiewicza narratorowi i sam sobie powiedział, co robi.


(...) Cóż, przynajmniej był pewien, że ten żołnierz nic nie wie o ninja z jego klanu nawet z aktywnym byakuganem.  
No bo jak żołnierz miał coś wiedzieć "z aktywnym byakuganem", skoro nie miał Byakugana?
Żadnego poszanowania dla tradycji, żeby nic nie wiedzieć o własnym klanie...


- Widzisz chłopie. Odszedłeś jakieś 4 kilometry od głównej drogi. Widzisz jak pójdziesz tą drogą...
Musiał dostać się na teren garnizonu.
Jak donosi źródło (to samo, co wcześniej), garnizon to albo oddział wojska stacjonujący w mieście lub twierdzy albo miasto lub twierdza, w której stacjonuje wojsko. A przecież wcześniej napisała, że to był obóz Chińczyków.
Musiała się pomylić. Wtedy wcześniej.
No tak, bo przecież chińskie miasto w samym środku feudalnej Japonii to standard.


(...)- Tak, tak idź już. Szczać mi się chce. Chłopaki! Zaraz wracam! Idę się odlać.
Tylko jakiś niewyraźny odgłos dobiegł jego uszu.
Neji jako boChater opka nigdy nie siusiał, więc nie miał pojęcia, że ów odgłos wydają krople wydostające się strumieniem z cewki moczowej.
Och, jakiż cudowny zbieg okoliczności! Przecież żołnierz koniecznie już teraz musiał iść w krzaki, bo dwie minuty później pęcherz by mu pękł.
Wygląda też na to, że armia chińska ma niekompetentnych żołnierzy. Obcy kręci się przy bramie, a strażnik lezie się odlać.


(...) Miał nad nim przewagę. Poszło szybko. Zablokował mu dojście tlenu do mózgu.
Hm... A więc albo go udusił, albo odciął mu głowę, albo wstrzyknął mocną dawkę cholesterolu w tętnice szyjne, albo...
...wyjął mu mózg przez nos i włożył w próżnię!

Zabrał całe umundurowanie. Szybko i sprawnie. Naciągnął niżej daszek jego czerwonej czapeczki.
Zabrał je, ale się w nie nie ubrał, tylko naciągnął daszek "jego czerwonej czapeczki". Nie wiem, na co go naciągnął. I chyba nie chcę wiedzieć.
A ja myślałam, że to była czerwona czapeczka żołnierza, nie jego.
Poza tym dziwni są ci Chińczycy. Chiński mundur ma niebieską albo zieloną czapeczkę. Ci tutaj to Armia Czerwona!


Poszedł do strażnicy. Założył pieczęć.
Próbował wciągnąć pieczęć przez głowę, ale w końcu stwierdził, że jak rozepnie kołnierzyk, to będzie mu łatwiej.
Odszedł dwa kroki. Otworzył usta. Powiedział zdanie. Krótkie.


Kiedy jeden starał oszukać drugiego, zobaczyli pióro które łagodnie opadło na ich stolik. Jednak kiedy podnieśli wzrok, nie mogli uwierzyć w deszcz spadających piór w ich strażnicy.
A strażnica to nie była przypadkiem garnizonu?
W Chinach jest komunizm. Wszystko jest wszystkich.


(...)
Jeszcze chwila. Już ją widzi swoim dalekowzrocznym zwierciadłem.
Zwierciadło bezapelacyjnie potrzebuje okularów.
Chwila zmrużyła nieco swoje dalekowzroczne zwierciadło, żeby lepiej dostrzec szczegóły.

Mimo bólu, przez chwilę było jej ciepło.
Bo zazwyczaj, jak boli, to robi się zimno.


(...) Robi się jasno. Kolejny idzie. Banda pieprzonych hujów. Dlaczego po prostu jej gardła nie poderżną? Gnojki.
No to "huje", cokolwiek to jest, czy gnojki?
Chińczycy.


Przez przymknięte oczy nie widziała dokładnie twarzy mężczyzny,
Trzeba było je otworzyć.


z resztą kolejny chińczyk.
Kolejnemu chińczykowi nie wyszło dzielenie. Biedna gierka.
Chińczyki są widać niepodzielne.
Cały czas tylko te banany i ba... erm, chińczyki i chińczyki.


(...) Kiedy miała się już wyłączyć, dziwny dreszcz przeszył jej ciało. Żołnierz wyciągnął ręce i...przytulił ją. To materiał na jej ciele.
Materiał na jej ciele ją przytulił? Patrzcie go, jaki wytresowany.
O masz, znów coś ją przeszyło. Czyżby dreszcz próbował naprawić błędy zimna?


Po prawie dwóch miesiącach przypomniała sobie jak brzmi jej imię w JEGO ustach.
Bo słowo "JEGO" było tu zdecydowanie najważniejsze. Nieważne, że od dwóch miesięcy w ogóle nie słyszała swojego imienia.
No bo w JEGO ustach brzmiało inaczej. Po tylu latach wciąż jeszcze nie nauczył się go poprawnie wypowiadać.

- Czemu...
- Myślała że nie zauważę różnicy, ale nikt w wiosce nie zna tak dobrze twoich blizn niż ja. Wpadła. Wyruszyliśmy natychmiast.
... {nie podejmuje się analizy}
*a Ith się podejmie* Hmm... Neji bierze przykład ze strażnika i wciela się w narratora. Przypomina Tenten, że uciekli z wioski, jak tylko zauważył, że niechcący zaszła w ciążę. Nie wiemy jeszcze, z kim.


Je dłonie
Smacznego.


powędrowały w górę. Do łańcuchów. Zebrał chakre w dłonie.
- Przecież mogłaś je zniszczyć sama...
Ale mama zawsze uczyła Tenten, że kiedy jest się w opresji, to nie można działać, zawsze trzeba czekać na swojego Tró Loff, który ją uratuje.


- Nie mantruj mi teraz...wiem...ale jestem wykończona...po prostu...zabierz mnie stąd.
- Wierz że się tylko z tobą droczę?
"Proszę, musisz mi uwierzyć?" - spojrzał na nią maślanym wzrokiem.- "Nigdy nie droczyłem się z nikim innym?"
"Uwierzę, jeśli wybudujesz mi wieżę, wiesz?"


Gruchnęły rozerwane kajdany.
Zagruchały jak gołąbki.
Kiedy jednak zauważyły, że wszyscy na nie dziwnie patrzą, natychmiast przestały gruchać i zawstydzone zabrzęczały.

Jej ciężkie jak kłody ramiona opadły wzdłuż tułowia,
Po kilku dniach wiszenia na maskowanym na słup drzewie zaczęła w nie wrastać.


a rozmiękłe nogi nie były w stanie utrzymać jego jej ciastowatego ciała. Neji zarzucił sobie jej ramiona na swoje barki i usadził ją sobie na plecach.
...po czym zaniósł ją do piekarnika.
AŁtorka, tak jak i żołnierz, nie jest pewna płci boChaterki/era...


Usłyszeli dźwięk trąbki wzywająca żołnierzy na poranną musztrę. Krótkie "cholera" wymknęło się z ich ust.
Jedno.
Neji powiedział "cho-", a Tenten dokończyła "-lera".


Chłopak ruszył biegiem w stronę bramy. (...) Jacyś żołnierze celowali w nich. Huk strzał.
Czy ja dobrze widzę? Chińczycy z garnizonu mieli łuki i strzelali huczącymi strzałami?


Pierwszy raz w życiu znalazła się we wnętrzu obrotu nieba.
Kopernik przewraca się w grobie z zazdrości.


Jakby ktoś umieścił ją w obrotowej szklanej kuli. Z całych sił przylgnęła do ciała Nejiego. Czuła się jakby byli jednym ciałem.
Niezła jest, już w niego wrosła jak w tamten słup.
To z przyzwyczajenia.


Nagle kopuła zniknęła i Hyuga popędził w bramę.
Wbił się w nią nosem. Szarpał się chwilę, żołnierze byli coraz bliżej.
Zza rogu wyskoczył nawet jakiś dziwny szaman, wykrzykujący: "Chupacabra! Chupacabra el diablo!"...
...ale na szczęście Neji niczym rasowy nosorożec jednym ruchem wyrwał bramę z zawiasów i popędził dalej.


Już byli za granicą garnizonu, już mieli skryć się w busz kiedy rozerwało jej plecy.
Plecy rozpadły się na dwoje, kręgosłup "zagruchał", a wnętrzności pospadały na ziemię.
To przez ten amatorski szew, znowu się rozlazł.


(...) Jednak Neji nie pozwolił jej spać.
Wredny egoista, sam nie może, to innym nie pozwala.

Prawą dłonią złapał jej ręeę {"rękę"!} i przytrzymał je {ją!} sobie na swojej szyi. Lewą podtrzymał jej opadające biodra.
Bo przez to, że plecy były rozerwane, złapanie "ręei" nie pomogło i biodra opadały dalej.


Musiał uciekać jak najdalej.
Rozważnie udawał, że nie słyszy grzechotu luźnego kręgosłupa i tego plaśnięcia wątroby, co wypadła w bramie.
Uznał przewagę ucieczki na oślep nad przemyślanym ukryciem się gdzieś.
 


- Neji...słabo..mi...
- Dostałaś kulkę w plecy.
Magiczna strzała! Transmutowała w powietrzu w kulkę bum-bum i rozerwała jej plecy >D
Magiczne strzały Bertiego Botta. Wcześniejsze dwie transmutowały losowo w gumową kaczuszkę i pluszowego Smoka Wawelskiego. Tylko Tenten miała tego pecha.


Użyli tłumika dlatego nie słyszeliśmy strzału.
Tłumik widać niezbyt pomógł, skoro słyszał "huk strzał".
No bo on słyszał huk. Strzału już nie.
Ciekawi mnie, jak wygląda tłumik na łuk...


Za dziesięć kilometrów opatrzę ciebie.
Za dziesięć kilometrów będziesz ją mógł co najwyżej zakopać.

- Moja...rodzina...
- Są bezpieczni. Założyłem na waszym domu genjutsu.
Widocznie "genjutsu", jak i tamta "pieczęć" to tradycyjny ubiór klanu Hyuuga, bo nigdy o nich nie słyszałam.
Usiadł na dachu domu Tenten i założył dziwaczne trzewiczki z zakręconymi czubkami.


Mieli się spakować i ruszyć w drogę do Konohy. Z nami będą bezpieczni...
Nie chcę nic mówić, ale czy rodzina Tenten nie mieszka aby w Konosze?
Ta, jeśli przebędą długą, pełną niebezpieczeństw drogę z jednego końca wioski na drugi, to już nic im nie będzie straszne...


- Boli...- Cii...Za chwilę ciebie opatrzę. Dopiero teraz ruszyli za nami w pościg. Mamy 4 kilometry przewagi nad nimi. Biegną najpierw do twojego domu. Za nim ruszą za naszym tropem będziemy już dawno za ich zasięgiem. Zrobiłem wcześniej klona który ma ze sobą twoje ubrania. Zmyli ich i zaprowadzi w góry. Wszytko będzie dobrze, Tenten. Mów do mnie i nie zasypiaj, bo nie będę w stanie ciebie obudzić.
Narrator w akcie zemsty wcielił się w Nejiego.
I ma on, Neji-narrator lub narrator-Neji, jakieś turbodoładowanie w dup... erm, w nogach. W ciągu rozmowy trwającej około minuty zdołał przebiec 4 kilometry, na dodatek obciążony ważącą ładne kilkadziesiąt kilogramów dziewczyną. Kurde, zazdroszczę mu.
Według mnie ci Chińczycy nie muszą się śpieszyć z "ruszaniem ich tropem". "Trop" w postaci leżących na ziemi wnętrzności będzie trwał jeszcze trochę.


- Nienawidzę cię...- szepnęła kiedy jej powieki zaczęły opadać. Wyzywała go od najgorszych. Nie była na niego zła. Łatwiej było jej go teraz wyzwać niż powiedzieć, że tęskniła, bała się, myślała o nim, że go kocha....
Tenten zgrywa nieczułą twardzielkę.
Dopiero co chciała umrzeć, a teraz wścieka się na Nejiego, że pozwala jej się wykrwawić na śmierć?
Kobieta zmienną jest.


- Otwierać! - kilku żołnierzy wyważyło drzwi do chaty kowala.
Hym? Ojciec Tenten był kowalem?
A może matka? W końcu czemu w świecie, gdzie w środku Japonii jest chiński garnizon, nie mogłoby być równouprawnienia?


(...) Tynk sypał się z sufitu, był tam zakurzony,
Tynk sypiący się z sufitu był zakurzony?!
Widać nie przykładali się do sprzątania i kurz ścierali tylko z tych łatwo dostępnych powierzchni. Zapomnieli o regularnym odrywaniu tynku z sufitu - ten ze ścian czyścili zawsze przed świętami.


a pajęczyny lepiły się ze ścian. Wszyscy wyczuli, iż nie są sami w tej ruderze.
No tak, bo przecież zakurzony tynk i lepiące się pajęczyny to najlepszy dowód na czyjąś obecność.
Znaczy że te pajęczyny tworzyły się same z tynku, gipsu i farby, tak?


Krótki przerażony krzyk, niczym rozdarcie starego materiału wdarł się między bambusowe drzewa.
Cytuję z zaufanego już źródła: "bambus rz. mnż. I, D. -u || -a, Mc. -sie 'trawa o zdrewniałych, okrągłych, pustych w środku pędach (...)". TRAWA!
*idzie na poszukiwanie jakiegoś starego materiału by zobaczyć, czy brzmi jak krzyk*
W ogóle to od kiedy krzyk ma uczucia?


Przez chwile echo tego zdarzenia odbijało na pobliskiej górze. Po za tym nie pozostał żaden ślad.
Odbijało kauczukową piłeczkę, lekko, żeby nie pozostawiać w skałach żadnych wgłębień.

-XienXien nie wlecz się, dziewczyno. Ten chłopak mówił abyśmy dotarli przed zachodem słońca do tej wioski, a ty opóźniasz nas.
Ale przecież XienXien była z Nejim... {nic już nie rozumie}
Bunshin no Jutsu?
Wiem! XienXien to była siostra Tenten, pod którą ta się podszywała, żeby ją chronić! Wolę nie wiedzieć jak się nazywają rodzice Tenten i XienXien.
Renren i Kenken?


Wszyscy mieli na plecach wypchane plecaki, a Popo robił za konia pociągowego.
A ja myślałam, że Penpen, braciszek.
Ciągnął wóz, na którym jechała jego rodzinka?
Ale plecaków nie mogli na tym wozie położyć, bo wóz by nie wytrzymał. Dlatego trzymali je na plecach.


Poruszali się tak szybko jak tylko potrafili.
Znaczy jak Penpen potrafił. Czyli stosunkowo wolno.
Co jakiś czas machali wesoło do wyprzedzających ich żółwi i ślimaków.


Mieli zacząć wszystko od początku. Od nowa.
Według mnie zabawniej by było, gdyby spróbowali zacząć od końca. Od stara.
I jakby mieli stara, to Penpenowi wystarczyłyby pedały...


W końcu po latach mieli być jedną rodziną,
Wcześniej byli trzema rodzinami.

ale czy po tych wszystkich wydarzeniach dalej wszystko będzie tak jak poprzednio?
No nie, bo przecież zaczynacie od nowa.


Jej rodzice na pewno cieszą się z takiej perspektywy, ale ona?
Ale ona nie.

Co ona ma z tego mieć?
A to mała materialistka.


Kim ma być?
Jak dla mnie to może być nawet Niewidzialnym Różowym Jednorożcem Na Turbowrotkach, Gnającym Po Autostradzie.

Czy zacząć ma wszystko od początku?
Nie, może wyłamać się z rodziny i zacząć od końca.

Czy siostra jej wybaczy?
A po co, żeby ją sobie niepotrzebnie na łeb ściągać?
{patrzy na zegarek} No, już od jakichś dwóch minut nie może wybaczyć. Jest martwa.
Ale na pewno nie odmówi sobie prześladowania jej z zaświatów.


Może i życie lepsze ... tylko kim ma być? Nie chce być wiecznie córką kowala. Nie pójdzie drogą jaką obrała siostra...chciała w końcu znaleźć własną drogę...
Polecam mapę.


Czy Ktoś zastąpi jej kiedyś KuroFuna?
Ktoś - jak rozumiem - to takie imię męskie?
Rodzice musieli mieć spory problem.


- Już, już....- Neji właśnie kończył oczyszczać jej ramy.
Ciekawe, czego używał? Chyba ramy potrzebują specjalnych środków pielęgnacyjnych.
Tak, Pronto.
Chciał się od razu zabrać za naprawianie drobnych zniszczeń na płótnie, ale wciąż musiał czekać na zgodę konserwatora zabytków.


Po drogą {"drodze"!} minęli jakieś mikroskopijne wioseczki i pojedyncze chaty.
Neji zauważył je dzięki sprzętowi laboratoryjnemu, który ze sobą zawsze nosił. Wiedział, że kiedyś mu się przyda.
W jednej chacie mieściło się od kilku do kilkunastu tysięcy wioseczek, a mieszkały w nich małe, zielone stworzonka, każdy z garnuszkiem złota w dłoni. Neji i Tenten znaleźli się po drugiej stronie tęczy. Tutaj nawet chińskie miasto w Japonii jest jak najbardziej normalne.


Neji wykradł dla nich świeże ubrania, bandaże, sake do odkażenia rany, buty dla dziewczyny i trochę jedzenia.
Wszystko mikroskopijne.
Do odkażenia rany... Ta, jasne, a potem rano nie wiadomo skąd będzie go męczył "przymglony ból".

Właśnie zrobili sobie przerwę na wartką rzeką.
Mam nadzieję, że smakowała.
Zjedzone wcześniej dłonie nie zaspokoiły ich apetytu.

Musieli odpocząć. Na szczęście kula nie utkwiła głęboko. Zatrzymała się na jej prawej łopatce. Neji zauważył w czasie drogi że dziewczyna jest strasznie lepka.
Pomylił się i wziął wiszący na słupie lep na muchy.
Zawsze mu się wydawało, że warstwa krwi i potu jest w dotyku jak kaszmir.



Widziała że Kunoichi pragnie jak najszybciej się wykąpać, ale najpierw musiał sprawdzić rany.
Neji widziała? Czy ktoś tu do cholery ma jedną płeć?
Naruto, bo o nim nie ma słowa.


- Czy mógłbyś...mi pomóc...mi się obmyć. - zapytała słabo.
Neji spojrzał na nią krytycznie.
- Nie, jesteś za brzydka.

Wiedział, że stało się coś czego on najbardziej się obawiał. Zrzucił z siebie ubrania.
Też się czasem obawiam zrzucania z siebie ubrań.
Ale... hej! Ona tylko poprosiła go o pomoc przy myciu się, to po cholerę on się rozbierał?


Pomógł jej wstać. Szedł tuż za nią przytrzymując ję wątłe ramiona.
A on ciągle o jędzeniu.
Myśli sobie, jaka z niej jędza.
Przytrzymywał jej ramiona podczas gdy reszta ciała wlokła się po ziemi.


Powoli weszli do zimnej wody. Wzdrygnęła się. Delikatnie przytulił się do jej pleców.
Czemu przytulił się do j... a-ale ona nie ma pleców.
No, ma. Dwoje, no bo rozerwało jej na pół. AŁtorka powinna była sprecyzować, do których pleców się przytulił, lewych czy prawych?


(...) Mimo piekących pleców chciała aby otoczył ją swoim ciałem. Aby zakrył każdy skrawek jej ciała.
Te porozwalane na drodze też?
Ale on musiał być... duży.


(...) Zanurzyli się w wodę. Cali.
...i się utopili.
Ta, bo od zanurzenia się w zimną wodę na pewno zrobi im się cieplej.


Ich mokre włosy i ciała łączyły się ze sobą w jeden byt.
Bo włosy przecież nie są częścią ciała.
Na powierzchnię wynurzyli się jako ohydny zmutowany stwór, którego od tej pory miejscowe leprekauny nazywały "N(i)eTen".


Wziął w dłoń trochę wody,
Przy "braniu" według mnie zakłada się, że "brany" obiekt jest ciałem stałym. Wody się nie da wziąć w dłoń. Wodę można doń nabrać.
No bo oni w poszukiwaniu ciepła weszli do zamarzniętej rzeki XD


Obmył jej szarą twarz. Mył ją. Tam gdzie skóra była brudna, lepka i bliznowata.
Inne obszary nie musiały być myte.
Woda zaiskrzyła się od opadającego z blizn brokatu, jednak samych szram Nejiemu nie udało się wyszorować nawet szczotką ryżową.


Ona tylko stała i spoglądała w przestrzeń. Woda którą ją obmył mieszała się z jej łzami cichutko wypływające z tych ciepłych, brązowych oczu.
{wyobraża sobie łzy wyskakujące spod powiek z wrzaskiem i marakasami}...
Gdyby oczy były zimne i niebieskie, łzy zamieniłyby się w lodowe kropelki. Albo wiem, w kryształy!


- Neji...
- Tak, Tenten?
- Pamiętasz jak uczyłam się techniki, która pozwoli "wyłączyć" myślenie. Po to aby nie wiedzieć co się dzieje z ciałem. Po to aby nie czuć, nie wiedzieć, nie wiedzieć...
Ciekawi mnie, czym według aŁtorki/boChaterki różni się jedna niewiedza od drugiej i one obie od trzeciej. Bo nie widzę innego powodu w pisaniu "nie wiedzieć" trzy razy.
Tenten tak polubiła tę technikę, że od teraz stosowała ją bezustannie.


-...
Neji to prawdziwy ninja - potrafi mówić wielokropkami.
To znaczy, że zapada taka niezręczna cisza, co nie?
Tak, a on wpatruje się w towarzyszkę dziwnie, nie wiedząc, o czym mowa xD
 


- Musiałam ją {"jej"!} użyć. Tam w garnizonie. Wiesz...za dużo testosteronu w jednym miejscu...
Czyżby Tenten wytwarzała testosteron? I musiała używać specjalnej techniki, żeby się go pozbyć?
No tak. Normalni faceci by się po prostu spuścili.
Ale Tenten jako osoba niepewna swojej płci spuścić się nie mogła.
I wszystko jasne.


Mocniej ją przytulił do siebie. Dobrze wiedziała co się stało. Kiedy ją zobaczył...już wiedział.
Bo Neji to Mistrz. Wie wszystko.
Te międzypłciowe rozterki mnie już nudzą. {ziew}


- Kocham Ciebie, Tenten. Mimo wszystko.
- Ja nie pamiętam, ale moje ciało będzie pamiętać.
Twojego imienia też nie pamiętałam. Strzelałam z tym "Neji". Naprawdę się tak nazywasz? o.O
*wzruszenie ściska Ithildin za gardło, usiłując "zablokować jej dostęp tlenu do mózgu"*


Jak wrócimy do wioski przejdę się do Tsunade i jeśli będzie potrzeba...wiesz...
- Wiem...Kocham cię.
Neji jakiś monotonny jest.
Cholera, on wie, ona wie, tylko ja jakaś upośledzona nie mam pojęcia.
Nie ty jedna xD


- Neji...Czy mógłbyś. - w końcu na niego spojrzała. Jej wielkie czekoladowe oczy lśniły łzami. Mógł.
Zwykle nie mógł, więc teraz aż się popłakała ze szczęścia.

Po tak długim czasie poczuła to ciepło na które tak bardzo czekała. Ciepło jego warg na jej skórze.
Ale podobno go nie pamiętała. Więc jak mogła pamiętać jego ciepło?
Hm, czy przypominanie o tym, że przez jakiś długi czas była gwałcona, bita, torturowana, a przed chwilą straciła plecy, ma jakiś sens? Nie, chyba nie...


Powoli wychodzili z wody. Ciepło jego rąk rozgrzewającą nie tylko skórę, ale docierające również do jej kości.
"Rozgrzewającą skórę"? Kurczę, też chcę taką! Termofory to przeżytek...
Neji wcisnął dłonie między rozchełstane poły skóry z jej pleców i delikatnie pomasował jej kość łonową. Potem skierował się wyżej i wyżej. Wątroba była trochę dziwna w dotyku, ale serce bardzo mu się spodobało...
Chcę poznać twoje wnętrze...
To mi przypomina taką grę, że wkłada się kilka rzeczy do pudełka, grający wkłada tam ręce i musi po dotyku poznać, co tam jest...
A mi lekcję anatomii!

Wziął ją na ręce. Wyszli z wody. Posadził ją na prześcieradle, które wykradł z jakieś chaty.
Czyli normalnych rozmiarów. Bo przecież, gdyby wykradł je z wioski, byłoby mikroskopijne.
Prześcieradło, jak wiadomo, to podstawowe wyposażenie shinobi, bez którego przeżycie byłoby niemożliwe.


Klęcząc otrzymywała od niego wszystko co mógł jej w tej chwili dać.
Gdyby siedziała, nie mogłaby otrzymywać wszystkiego. To takie oczywiste.
A żeby otrzymać to, co będzie mógł jej dać za pięć minut, będzie musiała zrobić jaskółkę.
Z rozerwanymi plecami.


Każdy pocałunek, dotyk, oddech sprawiał że czuła iż powraca ona ona sama.
Czyli pocałowała się w rękę, zmacała się, wzięła głęboki oddech i "tadaima!"? To po groma był jej tam Neji?
Bo ona, ona różne ma imiona... ~~nuci~~


Tenten. Mistrzyni Broni z Konohy.
Aha! Czyli jednak mieszkali w Konosze! {zauważa poważną niekonsekwencję}
Nie, ten tytuł to tak dla niepoznaki.


Usiadł w pozycji kwiatu lotosu.
Pozycja kwiatu lotosu była tu definitywnie najważniejszą informacją.
Ale mu musi być skrajnie niewygodnie...
To tak dla szpanu czy ma może jakiś głębszy sens? W sumie nie, co ja się łudzę, tutaj nic nie ma głębszego sensu. Ba, żeby chociaż płytki miało...


Ona usiadła na nim okrakiem wbijając się na jego fallus. Parzył ją od środka. Spajał ich. Byli jednym.
"Parzył ją"? "Spajał ich"? Co on, do diaska, ma, palnik acetylenowo-tlenowy zamiast penisa?
Spawarkę.
Taa, a ona narządy z metalu. Jak Sasuke.
No bo oni wszyscy to Robocopy!


Był delikatny. Bardzo delikatny. Jej ciało z początku nie chciało z nim współpracować. Opierało się.
Na rozkazy Nejiego wnętrzności odkrzykiwały, że na drodze im dobrze, ale kiedy zagroził, że włoży je do formaliny i będzie wykorzystywał, kiedy przyjdzie mu ochota, naburmuszone wskoczyły do wnętrza Tenten i zasunęły za sobą drzwi... yy, znaczy plecy.
Na poprzednich blogaskach delikatność objawiała się przebiciem partnera na wylot. Ciekawe, jak będzie tutaj.
Tutaj objawia się spawaniem.


Jednak powoli każdy mięsień przypomniał sobie czyje dłonie ją dotykają.
Cytuję słowa Tenten sprzed trzech akapitów: "Ja nie pamiętam, ale moje ciało będzie pamiętać."
Biedaczka aŁtorka cierpi na brak pamięci krótkotrwałej. Powinniśmy współczuć, a nie się naśmiewać.
Moja wina, moja wina...


Czyje ciało masuje jej brzuch, piersi, plecy. W końcu ciało przestało być bezkształtną, twardą gliną. Stało się wazą w dłoniach dobrego garncarza.
Przychodzi mi na myśl tylko Deidara. Tylko i wyłącznie.
- Art is a bang! - krzyczy Ithildin i czeka cierpliwie na "Katsu".


- Neji...Neji...Kocham...- nie zdążyła dokończyć. Jego usta wypełniły jej usta.
Migdałki Tenten z radością przyjęły nowe towarzystwo. Ale to był podstęp. Neji postanowił "zablokować jej dojście tlenu do mózgu".
To jednak nie Deidara? Och, a szkoda. Przy nim miałaby spory wybór ust do uduszenia się.


Jego ciało stało się częścią jej ciała.
Wlazł. Cały.
To jest chyba jakiś wyższy poziom penetracji.
Do którego konieczna jest pozycja kwiatu lotosu :/

~~~~~~~~~~~~~~
A tak z naszych refleksji na temat kłótni z panienką "Nienasyconą", która wykwitła pod ostatnią notką:
primo - niektórzy nigdy nie mają dość;
secundo - czy każdy czytający zauważył diametralną różnicę między stylem, poprawnością i zawartością bluźnierstw między komentarzami moimi, Ithildin i Pismaka a komentarzami panienki "Nienasyconej"?

4 ...:

Anonimowy pisze...

Kochani krytycy!
Dziękuję.
Dwa lata czekałam na krtyczny komentrz mojego bloga i się doczekałam.
Dziękuję...
Popłakałam się ze szczęscia i śmiechu.
Nie które błędy wynikają z waszej nieznajomości całej lektury, ale to nic. W końcu kto na to patrzy. Byleby można było się z tego pośmiać. Znam swoją tendencję do zjadania końcówek i liter. Nie sprawdzanie tekstu po jego napisaniu... Lenistwo :P ...ale jedno pytanie do was... czy wogóle powinnam pisać??:P Bo chyba będe kończyć z fanfiction i poezji i czas zająć się poważniejszym gryzmoleniem. Co wy na to? ( Już słyszne: Tylko nie to! :D )

Lola Sete-Partis

Alabastrowa pisze...

Lola! Na bogów!
To jest chyba jeden z niewielu, a u nas na blogu z pewnością pierwszy i pewnie ostatni przypadek, gdy nie zostaliśmy zjebani na "szmaty i szuje" przez autorkę, którą skrytykowaliśmy. Jestem pod wrażeniem i szczerze mówiąc, potrzebuję chwili, żeby się pozbierać xD
...
Już. Co do twojego pytania... Tylko nie to! xD A na serio: tak właściwie to nie zależy od nas, prawda? Cokolwiek powiemy, i tak zrobisz to, co sama uważasz za słuszne xD
No, ale jeśli chcesz znać moje - i tylko moje, nie wypowiem się za resztę - zdanie, to twoje krytyczne spojrzenie na siebie i swoją twórczość to bardzo dobry znak. Z pewnością nie nadajesz się jeszcze do pisania na blogi, że się tak wyrażę - komercyjnie. Ale szkoda byłoby, gdybyś w ogóle przestała pisać. Masz tę analizę, proszę, wiesz mniej więcej, jakie błędy popełniasz, ucz się na tym.
Fanficki pisze się z dwóch powodów: albo żeby dać upust swoim durnym fantazjom, albo żeby szlifować pisarstwo. Jeśli twoim celem jest to pierwsze - przestań natychmiast! Jeśli zaś to drugie, moja rada jest taka: pisz sobie do szuflady - tylko szufladą uczyń kogoś, kto będzie w stanie spojrzeć obiektywnie na twoje opowiadania, wytknąć ci błędy i powiedzieć, co robisz dobrze, a co źle. Pamiętaj - obiektywnie!
Kiedy w pewnym momencie uznasz, że idzie ci już dobrze i możesz się z powrotem pokazać w Internecie, pod żadnym pozorem tego nie rób! Wybierz opowiadanie, które będziesz chciała ukazać, przeczytaj je dwa razy, popraw wszystko, co uznasz za warte poprawienia, po czem zostaw opowiadanie na jakieś dwa-trzy tygodnie i zajmij się czym innym. Polecam przeczytanie paru dobrych książek. Po tym czasie przeczytaj opo jeszcze raz - i popraw to, co uznasz za warte poprawy. A potem znowu zostaw na dwa-trzy tygodnie, które spędź na pisaniu czegoś zupełnie innego albo czytaniu dobrych opowiadań/książek. I powtarzaj to tak aż do skutku, a właściwie aż do momentu, kiedy uznasz opowiadanie za tak zajebiste, że nie ma w nim nic do poprawy. Wtedy możesz je wystawiać.

Oczywiście służymy pomocą ^__^ Jeśli będziesz chciała, nie krępuj się zamawiać analiz albo krytyk swoich opowiadań xD
A w ogóle to odezwij się do mnie na GyGy, chciałabym porozmawiać ^___^

Anonimowy pisze...

Yo. Tak na dobry początek, od razu mówię iż mój komentarz prawdopodobnie miły nie będzie. Cenię sobie blogi z analizami, ale wymagam aby zachowywały chociaż normę w poziomie pisania i minimalny szacunek do autora. Tutaj nie widzę żadnej z tych rzeczy. Teksty wyrywane z kontekstu, puste docinki mające być śmieszne i całkowity brak poszanowania dla cudzej pracy. Ke,jestem świadoma , że dużo osób ma na blogach pierdoły, ale mam wrażenie iż czasem piszecie gorzej niż oni. Na siłę dodajecie pseudozabawne komentarze, nie zadając sobie nawet trudu aby próbować zrozumieć tekst. O ile dobrze pamiętam, to analizy blogowe powinny być w miarę inteligentne i pisane w sposób, który nie ogranicza się do zrozumienia go przez Was. Bluzgi przez was rzucane czy suche komentarze nie różnią się wiele od beznadziejnych tekstów osób, które z taką żarliwością "analizujecie". Krytyka/Analiza powinna być w założeniu inteligentną formą ośmieszenia danego tekstu, bez zbędnego hermetycznego humoru. A na Waszej stronie tego nie widzę, a nawet odnoszę wrażenie iż wzorując się na wielu blogach analizacyjnych - ciut popieprzył Wam się dobry smak sarkazmu z 'sucharami' tekstowymi godnej wulgaryzmom podstawówki.

pozdrawiam was perełki ,
schovit

Anonimowy pisze...

Witam.
Powiem krótko.
Ta wasza analiza, bardziej przypominała mi kretyńskie wytyki i czepianie się młodzieży z poziomu pół gimnazjalnego. To stwierdzenie również pozostawiam do waszej interpretacji.
Jak dla mnie nie nadajecie się do analizy i interpretacji tekstów, robicie to w sposób śmieszny, nie wnoszący żadnych wartości.
Piszę akurat teraz, bowiem jestem jednym z czytelników bloga, którego krytykę pozwoliłem sobie przejrzeć. Widziałem już parę stron, które zajmowały się podobnymi rzeczami, jednak to co napotkało mnie tutaj to jawna kpina, a nie "niby" analiza i interpretacja cudzego opowiadania.

Pozdrawiam.
Ps. Tak, to też można potraktować jako moją analizę i interpretację waszego sposobu dokonywania tych właśnie czynności.

:a   :b   :c   :d   :e   :f   :g   :h   :i   :j   :k   :l   :m   :n   :o   :p   :q   :r   :s   :t

Prześlij komentarz