DZIAŁALNOŚĆ ZAWIESZONA

[Nowe analizy co drugą niedzielę]
[teoretycznie]

[bardzo teoretycznie, bowiem
BLOG ZAWIESZONY DO ODWOŁANIA]

[i przepraszamy za niezaktualizowane Archiwum, aleśmy leniwe pipy]

2/20/2017


Analiza XXX. Mustangi are sexy, czyli Envy zazdrości, Lust pomaga mu pożądać, a Gluttony dobrze połyka

Nota przedanalizowa:
Witamy was serdecznie w "Analizie XXX Mega Porno FMA Envy XXX Ed" i z góry najmocniej przepraszamy za wszelkie nieodwracalne uszczerbki na waszym zdrowiu psychicznym. (Jego resztkach. To już trzydziesta analiza!)
Also, najmocniej przepraszamy za brak kolorów, ale znów Wielki Dong-e-dong Życia i Nieszczęścia wsunął się w nasz dobrze nawilżony, wyrobiony odbyt i... no. Takie skutki. Pod koniec tego sensualno-seksualnego diabelstwa sił zostało już tylko niektórym z nas. Zrobiłybyśmy podsumowanie, ale... ale nie.

Info ogólne:
AŁtorka: Natalia
Adres: http://envyxed.blog.onet.pl
Źródło: zbyt trafna fraza wpisana w Google.

Analizują: Shiro Okami, Ithildin, Iustitia Luna, Erotickie, Anonim Anomalia, Rucz

Naleśniki
Naprawdę nie chcę pytać...
Niee, mnie już i tak regularnie mdli.
Porno z udziałem naleśników, co może pójść nie tak?


No więc muszę przyznać – nieźle namęczyłam się pisząc to opowiadanie, a i tak nie jestem zadowolona >,<.
Prawdopodobnie dokładnie tak samo będzie z nami, gdy będziemy je czytać.
Ale człowiek trzymający spluwę przy mojej głowie mówi, że muszę to opublikować teraz, a nie dopiero gdy będę ze swojej pracy zadowolona :(

No cóż – mam nadzieję, że praktyka czyni mistrza
Ty nam już nic nie mów o mistrzach...

i wkrótce napiszę coś co da sie czytać ><.
Śmiem wątpić.
Zwłaszcza, jak tak dalej będziesz publikować co popadnie.

Opowiadanie jest dość długie, ale po napisaniu stwierdziłam, że… zresztą nieważne. Przeczytacie, ocenicie.
O, co to, to tak.
Wprost nie mogę się doczekać.

            Ed jakzwykle zalegał z raportem dla Roy’a. Było pół do dwunastej, gdy zmierzał dopułkownika ze świstkiem nabazgranym na kolanie.
Dopułkownik spojrzał z zażenowaniem na pomazane kolano i westchnął.
A potem dopułkownik dostanie awans na dospółkownika?

 Po drugiej stronie budynku Envy buszował wposzukiwaniu czegoś o homunkulusach
Gdzie buszował? W zbożu?
Nie w zbożu. Wposzukiwaniu.

– żeby wiedzieć, co wojsko o nich wie.
A wojsko, jak zwykle, wiedziało niewiele.
Liczył na to, że wszystko, co ktoś w wojsku o nich wie, jest spisane i zgromadzone w jednym miejscu? Naiwniak.

Znalazłtylko kilka szkiców-portretów – Lust, Greeda i… jego. Wykonane przez Edwarda.
Taa, bo z tego Edwarda taki rysownik.
Czyli te szkice wyglądały mniej więcej tak?


‘Zabije dzieciaka, narysował mnie!’ – pomyślał Envy
I tupnął nóżką.
Którą?
{lekcja filozofii} Ale jak Envy rozpoznaje siebie na obrazku skoro zmienia formy na zawołanie?

mając przed oczami wizjęćwiartowania ciała alchemika.
Mam wrażenie, że do tego potrzebowałby całej szafy narzędzi... Zwykły tasak nie ujdzie.
I Winry związana z tyłu: "NO CO TY ROBISZ, DURNIU, TEN KLUCZ TO POWINNA BYĆ 10, A NIE 12!"
Nie prościej dobry brzeszczot?
Może niech on się przedzierzgnie w Eda i dokona samoćwiartowania?
Szydełkiem.

Zaśmiał się cicho, uwielbiał być okrutny.
Tylko żeby sobie ubrania nie pobrudził z tej ekscytacji.
Stoi taki złoczyńca i knuje...

Pochwili jednak przywołał się do porządku i poszedł dalej.
Pochwili czy... pochwilił? Pokwilił? Pochwalił? Pochwa? I gdzie tu yaoi?
Bo to pochwie opowiadanie jest.
[minuta dla filozofa] Ale czy w ogóle można mówić o yaoi, kiedy jedna z postaci to zasadniczo bezpłciowy stwór?
Pochwili to taka krzatka. Kili, Fili, Pochwili.

Roy zaprosił Elrica do środka.Zrobił kawę i kazał mu siadać.
"Siadaj, kurwa."
"Ta jest, dopułkowniku!"
Sam, własnymi rencyma zrobił kawę dla Elrica? Ktoś podmienił Mustanga.

Długo rozmawiali o wszystkim i o niczym.
Czyli o Prawdzie i o Envym?
Ploteczki o piersiach Lust.
O wypukłościach Gluttony'ego.

- Powiedz Roy, to prawda, że coś cię łączy z Rizą? – spytałspontanicznie Stalowy.
Tak, bo Ed całe życie wszystko robi spontanicznie.
W ogóle, od kiedy Ed zwraca się po imieniu do Mustanga?
Bo "panie dopułkowniku" jest za długie.
"A widziałeś, co ostatnio miała na sobie sekretarka? Przecież kolor tej bluzki zupełnie nie pasuje do jej cery!"

- Nie, nic. A ciebie z Winry?
Nie interesuj się.

- Także nic.
Lata przyjaźni? Wspólne dzieciństwo? To, że zbudowała mu dwie protezy?
Takie nic.

Milczeli. Tą krótką wymianę zdań pułkownik wziął za zachętędo działania. Od dawna miał ochotę na słodkiego Edzia.
Analizatorzy:
To jakaś metafora, prawda? Nazwa deseru?... PRAWDA...?

Dochodziła pierwsza, gdyMustang podszedł do rozmówcy i niespodziewanie go pocałował, potem przewróciłich razem z krzesłem – które spadło z hukiem na ziemię, wzbudzając niepokójhomunkulusa
Kurwa, przeczytałam "nie po chuj humusa"! Dziewczyno, naucz się pisać.
Nie budźcie Humusa!
Hummus jest zdrowy. W przeciwieństwie do czytania takich opek. (Teraz wszyscy google'ują, co to jest hummus.)
Mustang najbardziej lubił gdy partner miał czaszkę rozłupaną po spotkaniu z podłogą.

 – na kanapę.
Że co?!
No, że przewrócili się z krzesłem na kanapę.
Tak jak "na rowerze samochodem"?
No! Tylko że krzesło w międzyczasie spadło na ziemię. Nie wiem, jak według aŁtoreczki działa fizyka.
Bo krzesło to był tak naprawdę Człowiek Guma!
Gumowe krzesło, dopułkownik, klucz francuski... Nie ma to jak wyposażenie.

- Co ty do cholery wyprawiasz? Ktoś nas usłyszy! – mówiłusiłując się wyrwać.
Mówił usił kusił dusił.
Dusił go gumowym krzesłem.
Chyba odwrotnie.
To zależy, jakie masz fetysze.

- Nikt nas nie usłyszy, jesteśmy całkowicie sami – błyskpożądania w oczach pułkownika przeraził Eda.
Już widzę te ksenony. Ciekawostka - ksenony wymagają specjalnego układu zapłonowego, żeby mieć wysokie napięcie.
No. Przerażające:


- Puść mnie, Roy, upadłeś na głowę?
Jak to mustang. Źrebakom zdarza się czasem przewrócić, gdy jeszcze nie wiedzą, jak działa chodzenie.
Grzywka im zasłania.
"Sam upadłeś na głowę!... Przed chwilą."

Odpowiedzi nie usłyszał. Pułkownik przygryzł ucho alchemika,zaczął lizać i delikatnie podgryzać jego szyję.
Wszystko naraz? O, jebany...
Niee, ja już nie mogę...
{rzeczowo} Nie rzygaj. A jak będziesz rzygać, to nie do jedzenia, tylko do zlewu.
Zaklepuję wiadro!

Mocno trzymał podwładnego,który nadal się wyrywał.
Też bym się wyrywała, jakby mi ktoś odgryzał ucho.

Edo nie wiedział już co ma robić, pułkownik byłsilniejszy.
Jasne, że jest silniejszy. Jego wyimaginowane protezy to przecież model "WN-2000", a nie ten chłam, który ma Ed.
Biedna Edzio-mimoza. On jest chyba w trybie "i chciałabym, i boję się", więc wyrywa się tak, żeby się nie wyrwać, ale i nie wyjść na łatwego.

Nie chciał z nim tego robić. ‘Niech coś się stanie, ja nie chcęzostać przez niego zgwałcony’.
Zaproponuj mu w zamian grę w bierki. Albo w picipolo.
No jasne, trzeba poinformować, że Ed nie chce być OFIARĄ GWAŁTU. To wcale nie jest zawarte w definicji. Zawsze przecież mógłby siedzieć z rozłożonymi nogami i nirvanić: "Rape me, rape mee..."
(Przypomniało mi się.)

Mustang zdarł z niego koszulę i zaczął rozpinaćspodnie
Przypomina mi się ten środowy rozród koni...
A mnie przypomina się Joanna Chmielewska:

– A tam, w tej piwnicy… Niech nam pani powie, jak to było. Jak zdejmował spodnie, to przecież pani nie trzymał?
– Owszem, trzymał mnie.
– W jaki sposób? Nie miał przecież trzeciej ręki?
– Zębami – podsunęła Patrycja życzliwie i cichutko. – Siłą woli.

– co wyglądało przekomicznie, bo jedną ręką trzymał mocno Edwarda, adrugą dobierał się do jego rozporka.
Ale komiczne. Hon, hon, hon.


Niestety nawet będąc w takiej pozycjiStalowy nie był w stanie się wyrwać.
Trzymajcie mnie...

- Proszę puść… – powiedział cicho Ed
Na pewno go to przekonało.
Chyba zapiszczał niczym mała dziewczynka.
To zależy, gdzie Mustang ma kolano...
Jak zapiszczał, to trzeba naoliwić...

Roy tylko pomyślał, że alchemik zaraz się do niego przekona.
W końcu wszyscy wiedzą, czym dysponują mustangi...
Wdziękiem!

Tak jednak nie było, to dla blondyna była jedna z najgorszych chwil w życiu.
Jak to? Czyżby gwałt był nieprzyjemny? Jasny chuj, niesłychane!
No! Ciągle tylko jasny chuj i jasny chuj. A gdzie ciemny chuj, pytam ja się? Gdzie jest reprezentacja rasowa?

Pułkownik w końcu uporał się z guzikiem od spodni, po czym obaj usłyszelidźwięk otwieranych drzwi. Obaj pomyśleli, że to Havoc, albo Riza…
Dobrze, że to nie Riza, bo by im obu jaja odstrzeliła z pięciuset metrów z zamkniętymi oczętami.
"Dobry strzał!"
"Celowałam w głowę..."
W główkę!

ku ichzdumieniu zobaczyli wysokiego, zielonowłosego chłopaka
A skąd ty, kurna, wiesz, jakie on sobie wytworzył gonady?!

nie wyglądającego nazadowolonego – w jego oczach Mustang zauważył typowe dla niego okrucieństwo.
- Puść go – powiedział głosem wypranym z emocji.
Wypranym w Perwollu.
Okrutny obrońca cnoty ^^

- Skąd się tu wziąłeś? I jakim prawem wchodzisz do mojegogabinetu? – warknął płomienny alchemik.
Był caly rozpalony, kiedy to mówił.

- Puść go jasne?! – Envy podniósł głos.
- Nie, nie jasne - odparł Mustang, wstając z wywieszonym prąciem - ale jasny chuj!
Niesłychane!
Majtał nim jak Mustang z Dzikiej Doliny grzywą.

Jego głos przyprawiał o dreszcze strachu, a nieprzeniknioneoczy nie zwiastowały niczego dobrego.
To zupełnie jak tytuł tego opka!

Edward miał mieszane uczucia co doprzyjścia homunkulusa.
"Doprzyjścia"? A może dodojścia?

Jedno jest pewne – przynajmniej uwolni się od nachalnegoalchemika. Chociaż z drugiej strony bał się, co Zazdrość planuje.
Pewnie był - badum tss - zazdrosny.

Po plecachpułkownika przebiegł dreszcz strachu. Nie bał się nikogo ani niczego – zwyjątkiem tego psychopaty. Posłusznie zszedł z blondyna,
A teraz zmienimy "z" na "w"...
Dobry Royek, łap ciasteczko!
Zatem gdyby się go nie bał, to dalej dobierałby się do Edzia, nie zważając na publiczność? To takie porno lubi Mustang.

 który w milczeniuubrał się i wyszedł za Envy’m z gabinetu przełożonego.
- Słynny Edward Elric nie potrafi sobie poradzić zprzełożonym. Kto by pomyślał – kpił Envy.
- Dzięki – powiedział.
Dawno nikomu nigdy nie był tak wdzięczny jak w tamtej chwiliEnvy’emu.
TAKI był wdzięczny. Tak jak Envy zazdrosny. Niech zmieni imię na Gratitude od razu. (Bo Grace to na pewno nie.)

Uśmiechnął się szeroko do niego. Envy bez słowa machnął ręką napożegnanie i odszedł szybkim krokiem.
Żeby Edzio się nie dopatrzył jego rozszalałego wzwodu?

Ed natychmiast ulotnił się z paskudnejmiejscówki, nie chcąc wpaść ponownie na Roy’a.
NA Roya. Jak na pal.
Dobrze, że nie W Roya.
Jeszcze by nie daj Borze wyszło, że tego chciał.

Po kilkunastu minutach wchodziłjuż do swojego domu. Był średniej wielkości,
Nie wypominaj Edowi jego wzrostu!
Może nie o jego wzrost chodzi...
To ja już nie wiem, co on w tym domu zobaczył.

 mieszkał z bratem. Szybko walnąłsię
W łeb.
Próżne nadzieje.

 na łóżko i natychmiast zasnął. Al zastanawiał się, dlaczego jego nii-sannie powiedział nawet „cześć”,
"Niisannie". Prawie jak nizanie. Nanizanie. Edzia. Na gorący pal Roya.
...Nieważne.
Nie sanie, tylko dorożka! Przecież to nie Drachma.
Dobrze, że nie ssanie.
Też przeczytałam "ssanie". Nam chyba już starczy.

ale jutro w nocy miał jechać razem z Winry pojakieś tam żelastwo, nie miał czasu zaprzątać sobie tym głowy.
A nie powinno być "hełmu"?

Envy wszedł do domu, gdziemieszkał razem z Lust, Greedem i Wrathem.
Brzmi jak początek złego dowcipu. Zazdrość, Pożądanie, Chciwość i Gniew wchodzą do baru...

Pożądanie wmusiła w niego kolację.
Chcę wiedzieć, jak ją w niego wmusiła? Chyba nie...
Powinni byli pójść zjeść na mieście. "Let's go eat out tonight."
"Mm, Pycha!" - rzucił Envy, widząc generała.

Wrath widział, że zielonowłosy jest nie w humorze, więc poszedł za nim, na góręi wszedł do pokoju Zazdrości.
...I zgwałcił go na jego własnym łóżku. Wiemy. Next!

‘Jak on może żyć w takiej wszechogarniającejzieleni?’ – przeleciało mu przez myśl.
I z tego GNIEWU i tej jadowitości zaraz potem przeleciał Envy'ego.
Wiem, że się powtarzam - ale pewnie był zazdrosny.

Znienacka przytulił się do „psychopaty”i wyszeptał mu do ucha ciche „nie przejmuj się”.
"Nie przejmuj się, będzie gorzej." A potem szeptem: "On jest hetero..."
Jednocześnie ocierał się lubieżnie o jego pośladki. Policzkiem.

Homunkulus był po prostuwściekły.
Powiadasz, że się... pogniewał?
A między jego pośladki a policzek Wratha wkradło się pożądanie.
I chciwość.

Odepchnął od siebie dzieciaka.
A Wrath: "Niee ;-;"


- Co ty sobie do cholery wyobrażasz? – warknął
A imię jego Wrrrr! ...ath.

- Chciałem… – zaczął, ale Zazdrość mu przerwał.
- Wynoś się – powiedział swoim zwykłym, wypranym z emocjigłosem.

Wrath spojrzał z nadzieją w oczy homunkulusa, ale niedostrzegł niczego dobrego – jedynie złość
A potem zdał sobie sprawę, że patrzy w lustrzanki.

i nienawiść. Czyli to co zawsze.Gniew ze łzami w oczach wyszedł.
Ach, te bogate osobowości, plastyczność postaci... Popatrzcie tylko, jacy oni wszyscy są głębocy.
No. Niczym rura wydechowa.

Od dawna był zakochany w Zazdrości.
Od dawna, czyli co - z tydzień?

Imponowałmu okrucieństwem, charyzmą i tym, że większość ludzi się go bała. A poza tymmiał tak seksowne ciało…
Cylindry takie seksowne.


Zawsze miał nadzieję, że zielonowłosy odwzajemniajego uczucie. Przez tą sekundę w ramionach Zazdrości był najszczęśliwszymczłowiekiem – o ile można go uznać za człowieka – na ziemi.
Był najszczęśliwszym Humusem.

Niestety, jak widaćnie dane mu było być z nim.  Sfrustrowanydzieciak położył się na swoje łóżko, wtulił w poduszkę i zaczął płakać wpoduszkę,
Dobrze, że nie w żyrandol.


użalając się nad sobą i przeklinając swoją głupotę, że w ogóle miałnadzieje. I że poszedł za nim. Po chwili poszedł do Lust, wyżalić jej się,
Przeczytałam "wylizać jej się". Dalibóg nie chcę wiedzieć gdzie i jak dokładnie.

aleta zła odesłała go z kwitkiem,
Paleta? Kaleta? Zaleta? Ale Pożądanie to podobno wada...

stwierdziwszy, że ma ważniejsze sprawy niżsłuchanie go.
Kolejna gniewna?
Wszyscy tu się gniewają, tylko nie Gniew. Jego męczy pożądanie.
A może on się nazywa Gniew, bo wszystkich wkurwia? Takie, wiecie, ostrzeżenie. "Hej, nazywam się Gniew" i już wszyscy wiedzą, że zaraz będą przewracać oczami.

            Dochodziładruga w nocy,
Już?! To kto doszedł pierwszy?
Mustang?
Pierwsza doszła, gdy Mustang.

kiedy rozległo się ciche pukanie do drzwi Zazdrości.
Ja tu nie nadążam za tą gramatyką.
Nie próbuj, bo będzie boleć.

Envy otworzył, nastawiając się
Już? Nawet nie spojrzy, komu się nastawia?
Pewnie śniły mu się mechaniczne członki Edwarda i jeszcze się nie do końca obudził.

na nawrzeszczenie na tej jakżeupierdliwej istocie jaką jest Wrath.
"KURWA MAĆ, JA PIERDOLĘ, POJEBAŁO CIĘ?!"

W drzwiach zobaczył jednak Lust. Była onanajbliższą osobą dla zielonowłosego – jedyną osobą którą lubił. No możewyłączając Gluttony’ego.
Ciekawe dlaczego. Dobrze połyka?
Lust czy Gluttony?
A to już Envy'ego pytaj.

- Chcesz pogadać czy dać ci spokój? – spytała.
Za to właśnie ją lubił – zawsze wiedziała, że coś jest nietak, ale nie narzucała swojej pomocy. Jeżeli chciał, żeby mu dać spokój –odpuszczała sobie. Nienawidził gdy ktoś go do czegoś zmusza,
No to kiepską fuchę masz, Humus.

a szczególnie gdyna siłę pociesza.
Ta, pocieszę cię na siłę.



Tak zawsze próbowała robić Sloth. W tej chwili jednak chciałsię komuś wygadać, osunął się, żeby weszła.


- Pogadać – powiedział – siadaj.
"Słuchać."
"Rozbierać się."

Usiadła na sofie, Envy zaś usadowił się w swoim ulubionymfotelu.
Wsunął się w ten fotel jak w dobrze nawilżony, wyrobiony odbyt Edzia.

- Co się dzisiaj stało? Przyniosłeś wszystkie informacje,idealnie zrobiłeś to, co miałeś zrobić, a nie wyglądasz mi na szczęśliwego.
{PORNMIND PORNMIND PORNMIND PORNMIND}

- Hm… ten idiota Wrath poszedł za mną i usiłował pocieszyćprzytulając się do [[mojej dupy]] mnie – w tym miejscu chłopak się skrzywił – żałosne.
"A do tego... się, ugh... ŚLINIŁ!"

- Oj, Envy, Envy… Za długo cię znam, żeby uwierzyć, żeprzejąłeś się czymś takim– zaśmiała się cicho kobieta.
Obślinionym tyłkiem? W tej jego spódniczce? Mógł się przejąć.

- No dobra, dobra.
Dobra dupa nie jest zła.

- Więc?
- Szukałem dokumentów po całym budynku, byłem pewny, żenikogo tam nie ma… Podszedłem pod gabinet Mustanga…
"Zacząłem sobie walić na dźwięk jego aksamitnego rżenia..."

- Co się wtedy stało?


- Usłyszałem, że nie jestem sam {ze swoim wzwodem}, ktoś kogoś miał chybazamiar zgwałcić…
"A byłem to JA."

Lust zaczynała podejrzewać, że ktoś zgwałcił Envy’ego, aleszybko odtrąciła tą myśl – nikt nie dotknąłby tego hom{o}nculusa bez jego woli,nawet gdyby spróbował umierałby w męczarniach.
Ta, Envy nałożyłby temu komuś swoją spódniczkę na łeb i zacząłby się true bondage.
50 Twarzy Envy'ego. 

Ech… Zazdrość wie jaktorturować ludzi.
No, zazdrość jest istotnie torturą, szczególnie w związkach. Doprowadza do różnych głupich rzeczy. W sumie Envy też.

- Więc wszedłem tam…
I jak było?


zobaczyłem Mustanga usiłującegorozebrać wyrywającego się alchemika… – Envy zawiesił głos. Nie wyglądał naszczęśliwego.
Mustang czy alchemik? Już widzę Roya z taką zniesmaczoną miną: "Ech, ciągle tylko na siłę i na siłę..."
Bycie rozbieranym przez konia jest w końcu kopalnią radości.

- Od kiedy przejmujesz się cierpieniem innych?
Od kiedy moje własne mi się znudziło, a czemu pytasz?

- Hm… nie wiem, po moich słowach Mustang ze strachu puściłgo i chyba miał ochotę uciec, widziałem w jego oczach strach – tutaj homunculusuśmiechnął się złośliwie
Nie "homunculus", tylko ho-mo-sek-su-a-lis-ta~!
Homunculusuś!

– ale pierwszy raz było mi kogoś żal, miałem ochotęrozszarpać pieprzonego pułkownika na strzępy, za to co mu zrobił.
Ale nohomo-nculus.

- Zaraz, ale kogo w końcu kogo ten cały półkownik chciałzgwałcić?
PÓŁ-kownik to taki trochę jeździec bez głowy, no nie? Taki pół-konnik.
Pół-kowalik to taki ptaszor, którego dorwał kot. A pół-konik...?
Naprawdę znowu mam to wstawiać?
  
– Pożądanie kompletnie pogubiła się w opowieści przyjaciela.
Pożądanie zgubiła się w opowieści o pożądaniu?

- Kurdupla, a do kogo? – powiedział Envy spokojnie.
Ta, bo Envy taki wysoki.
A do kogo próbował zgwałcić? A do kogo mógł się chcieć wsunąć jak w dobrze nawilżony wyrobiony odbyt... no właśnie.

- Jeszcze parę dni temu mówiłeś, że pragniesz jego śmierci,a teraz jesteś nie do życia, bo jakiś idiota się do niego dobierał? – Lust niemieściło się to w głowie.
To dlatego, że jest ZAZDROSNY.
Badum tssssss...
Read more!

1/20/2016


Analiza XXIX. Gej-porno i mały mistrz, czyli marsz imperialny komunistycznej Rosji.

Nota przedanalizowa:
W dzisiejszym wydaniu same zimne kolory i zimna przestrzeń kosmiczna. Dowiemy się co nieco o myciu i konserwacji statków kosmicznych, ale też o działaniu droidów bojowych i fizjologii mistrzów Jedi. Spodziewajcie się zawoalowanych uczuć, seksualnej frustracji i podtekstów. Będzie również kilka pomysłów prosto z Cosmo, jak wykorzystać hologramy w igraszkach sypialnianych i w gej-porno. Przeniesiemy się w hiperprzestzeni do Naszej Matulki Rosji wraz z naszymi towarzyszami i odkryjemy różne zastosowania mięsa armatniego. (Spoiler alert: Opowiadanie tylko dla mocnych nerwów.)

Info ogólne:
AŁtorka: Anita
Adres: http://gwiezdne-wojny-opowiadania.blog.onet.pl/
Źródło: Ciemna Strona Internetu /Nie obrażaj Ciemnej Strony./
Źródło: Jasna Strona Internetu. (Zbyt jasna. To parzy. Na to się nie powinno patrzeć, jak w słońce.)

Analizują: Shiro Okami, Iustitia Luna, VomitoErgoSum, Kandyzowana Lasagna, Starnonim Wojnomalia, Rucz

1. ,, Misja na Mandalore ,,
I oto, wszystkie przecinki, które powinny być dalej w opku, zostały zużyte na zjebanie tytułu.
GDZIE? Nie, to opowiadanie nie ma prawa bytu, kto to wymyślił, dziękuję, koniec, było szybko [kontynuuje jęczenie, zatapiając się w otchłani cierpienia]

Niepozorny statek zbliżał się do małej planety Mandalora. Jego kadłub lśnił od słońca.
A nie od spermy? To jest takie... naturalniejsze zakończenie tego zdania.

Odbijając promienie i mieniąc się jasnym światłem.

Ale co innego miał odbijać od słońca?
A bo ja wiem? Może ona ma na myśli, że jest tak wypolerowany, że odbija promienie lasera czy coś.
No patrzcie, wszyscy ciągle są zestrzeliwani przez te lasery i plazmy, a tu wystarczyło umyć...

Za sterami siedzieli dwaj mężczyźni. Mistrz Jedi i jego młody uczeń.
Jak młody? Jest już fuckable?
Zależy od preferencji.

Starszy z nich

Domyślam się, że chodzi o... Mistrza?
Pff. Ona tu łamie tyle konwenansów, że wcale bym się nie zdziwiła, gdyby to uczeń był jednak starszy. Zaraz się okaże, że ten Mistrz to jakiś młody geniusz Jedi, który skończył Akademię w wieku 2,5 roku i jest niższy nawet od Yody.

ubrany był w długą, jasną szatę i brązowy płaszcz. U boku do wielkiego pasa przyczepiony miał miecz świetlny – niezastąpioną broń używaną przez Jedi.
Naprawdę?! Niezastąpioną? Osobiście, gdybym miała ten wybór, wolałabym popierdalać z bowcasterem i się nie musieć zbliżać do ludzi i tylko czekać, aż mi odrąbią ręce.
I nogi.
Większość tych mieczy świetlnych jest niedorzeczna.

Nosił krótko obciętą {rękę} brodę i wąsy. Włosów zaś nigdy nie ścinał.
Włosów zaś nigdy nie miał.

Jego towarzysz około dwudziestoletni mężczyzna, wciąż uczył się rzemiosła.

W sensie, że do lekcji szermierki i panowania nad Mocą dokładali też kowalstwo i lepienie glinianych garnków?
A ja zawsze myślałem, że Jedi to artyści. Całe życie w kłamstwie.

Był niższy od swojego mistrza, mocno zbudowany i żwawy.
Mm. Był taki... żwawy.
Lepiej ci?

Ubierał się podobnie co on, tylko włosy nosił krótko przycięte. Na ramię spadał mu malutki warkoczyk – świadczący o randze padawana. U pasa przyczepiony miał miecz świetlny o jasnym, niebieskim ostrzu.
W sensie to ostrze było aktywne?
Tak. Przy każdym kroku odrąbywał sobie kolejne kawałki kończyn. Naprawdę chce być taki, jak jego Mistrz.
Zależy, gdzie u pasa miał ten miecz "przyczepiony"...
No to tym swoim mieczykiem już nie pomacha.

- Mistrzu, dlaczego to właśnie my dostajemy najnudniejsze misje ? – zapytał młody uczeń

Bo jesteś głupią pizdą i nikt ci nie da nic poważnego.
Bo to okres względnego spokoju w Galaktyce, mało okazji, by cię skutecznie uśmiercić.

- Mam przeczucie, że zdarzy się coś złego. A wtedy zmienisz zdanie – odpowiedział jego towarzysz

To Mistrz czy towarzysz? Czy ta Akademia Jedi jest na planecie skolonizowanej przez Związek Radziecki?
Tak, a że przeczuwał coś złego, to użył starej ruskiej taktyki i zabrał ze sobą mięso armatnie.

- Przecież mamy tylko ochraniać księżną

Tylko?! Ktoś wyraźnie nie oglądał "Ochroniarza". Przecież to początek pięknej miłości!

- To nie jest jakaś tam zwykła władczyni. Ona rządzi Mandalorą,

/khem/ Mary Sue! /khem khem khem/
Szok: Księżna rządzi planetą, z której pochodzi.

 a to jest bardzo cenna planeta i oczywiście neutralna. Rozumiesz ?
Oczywiście.
...że nie rozumie. To tylko padawan. Co on tam wie o życiu i Galaktyce.

- Tak mistrzu – odparł padawan, spoglądając na swego mistrza,
A nie, bo spoglądając na swego członka.
Na jedno wychodzi.
Może on nazywał go mistrzem? Niektórzy mają małego generała...
A może zawiesił sobie jego członka na szyi, żeby przypominać mu o bezpiecznym używaniu miecza?

który przygotowywał się do lądowania
W sensie że rozpostarł płaszcz, podwinął nogi i "Zaraz będę lądował!"?

- Noi jesteśmy ! – zawołał mistrz – Odłącz zasilanie

Młody (głupi) padawan złapał kabel i wyrwał ze ściany. "To była chłodnica" - jęknął z bólem Mistrz.

Mandalora była piękną planetą znajdującą się na Zewnętrznych Rubieżach galaktyki.
Panował tam spokój i harmonia. Jednak została ona okupowana przez seperatystów.

To została czy nie została w końcu? (A w ogóle to spierdalaj od harmonii.)
Nie ma to jak spokój i harmonia okupacji. Jogging przed łapanką, gimnastyka podczas przeszukań. Sielanka.

Wszyscy ludzie zostali wzięci do niewoli, a droidy burzyły miasto.
Jedno miasto. Ale cała planeta była okupowana.
W pozostałych miastach droidy zostały przekupione olejem silnikowym.

- Mistrzu co się dzieje ?- krzyknął uczeń

- Nie interesuj się.

- Szybko biegnijmy do pałacu. 
Nie ma czasy do stracenia! – powiedział nerwowo mistrz
A z powrotem będzie "wolno biegnijmy do statku, bo nie mogę dychać". Tak to jest, jak się starzy ludzie na misje wybierają. On powinien był już w ogóle dawno skończyć swoją karierę akademicką.
Powinni byli zabrać ze sobą więcej czasu, tak na zapas.

Pałac znajdował się w centrum miasta. Był to wysoki budynek, z wielkim ogrodem i sadzawką. Wewnątrz sal rozciągały się wielkie okna, które wpuszczały do środka jasne światło.

W sensie że one się tak rozciągały w poprzek sali?
A światło było jasne, bo wpadli do niego Jedi. Gdyby byli tam Sithowie, światło byłoby ciemne. (#legit)

Jedi dostali się do pałacu. Wszędzie było pełno droidów.

Właziły na siebie i potykały o nogi kolegów jak kurczaki brojlery.

Padawan włączył swój miecz świetlny. Niebieskie ostrze zaczęło huczeć w powietrzu.

Bum, bum, bum, bum-bumbum, bum-bumbum.

Mężczyzna walczył z taką gracją i szybkością, że wszystkie droidy zostały pokonane.
Ach, ta gracja młodego padawana.
Aż droidy padły na kolana i zaczęły mu bić pokłony.
Widzicie? Jednak artysta! <łezka w oku>

- Brawo mój uczniu!

Aplauz na stojąco.
Dla mnie to brzmi jak mamusia nagradzająca synka, gdy zrobił pierwszą kupkę do nocniczka.

Widzę, że nauki w świątyni nie poszły na marne – oznajmił mistrz, bardzo dumny ze swego towarzysza
- Dziękuje – odpowiedział uczeń
A potem stanęli na baczność i zanucili uroczyście: "Rosja to nasze święte mocarstwo, Rosja to ukochany nasz kraj."
Umknęło mi czy oni nie mają imion?
No nie mają. Jak to mięso armatnie. Tylko numerki.

W więzieniu, gdzie prawdopodobnie mogła znajdować się księżna,

Oni mieli ją w końcu ratować czy eskortować?
Seksortować?

wielkich drzwi pilnowało dwóch strażników. Jedi obeszli ich od tyłu
A strażnicy tak patrzyli, jak ci ich okrążają i myśleli sobie "Nie no, spoko".
Uu, ale tak od tyłu?

i włączyli swe miecze. Dwa, wielkie cielska runęły na ziemię.
To brzmi jak wstęp do kiepskiego gay porn.
JAKIEGO KIEPSKIEGO?

Mistrz wyłączył pole siło

A jak je wyłączył? Mieczem czy Moco?
Jego... "miecza" w to nie mieczaj.

automatyczny zamek oraz kajdanki w których wisiała księżna, a padawan wysunął ręce.
Niewyżyty.
Ja widzę tylko: "Dalej, dalej, rączki Padawana!"

Kobieta spadła prosto w jego ramiona.
"Dwa wielkie cielska runęły na ziemię."

Była nieprzytomna.
TO DOBRZE.

- Co teraz ? – zapytał młodszy mężczyzna
Bo jak sobie babę pomacał, to wreszcie stał się mężczyzną.
Odkrył swojego wielkiego mistrza.
Nie, myślę, że u niego mistrz nie był wielki.

- Wracamy do naszego statku – odpowiedział Jedi

Statek stał w porcie i tupał z niecierpliwością nóżką, patrząc na swój zegarek kokpitowy.
Łatwo przyszło, łatwo poszło.

Gdy wyszli z sali, zaskoczyły ich droidy.

Cała planeta droidów, cóż za zaskoczenie.
To tak, jak zima w Polsce co roku zaskakuje kierowców.

Tym razem starszy mężczyzna pokazał na co go stać.
Stary człowiek, a może.

Uruchomił swoją broń i zadał śmiercionośny cios. Wszystkie droidy zostały pokonane.
Wszyyystkie droidy! Na całej planecie! Bo Mistrz jednym ciosem spuścił bombę atomową.
No! I nie można było tak od razu?


Jedi pobiegli czym prędzej przed wejście do pałacu.
Po drodze jednak przygrzmocili w okna Mocy rozciągnięte w poprzek sali i misja mimo wszystko zakończyła się niepowodzeniem. Koniec?

- Mistrzu śmigacze ! – krzyknął młody uczeń pokazując palcem
- Dobra myśl- pochwalił go mistrz

- Ale nie pokazujemy palcem, cyt cyt.
Statek w porcie ostentacyjnie przewrócił oknami.

Mężczyźni położyli nieprzytomną księżną na śmigaczu,

Uważajcie, bo spadnie.
Przywiążcie ją. Pewnie lubi BDSM.
Żywa tarcza. Dobry pomysł.

a sami usiedli za sterami.
Jak OBAJ usiedli za sterami? Jeden złapał za jedną... ekhem, wajchę, a drugi za drugą?

Polecieli prosto do statku. Droidy zostały w tyle, więc byli bezpieczni.
Bo te droidy wcale nie miały żadnej broni palnej.
WIADOMOŚĆ:
Moje opowiadanie rozgrywa się przed bitwą o Naboo, czyli przed ,,Mrocznym Widmem,,.
To opowiadanie JEST mrocznym widmem...

Czekam na komentarze
Tak, dostaniesz taki jeden, który powie ci "Zostałaś zanalizowana!"
2. ,,Złe wieści,,
- Panie Jedi uciekli wraz z księżną śmigaczem. Nie wiemy gdzie są.- powiedział niepewnie jeden z droidów
- Powtórz jeszcze raz- rzekł mężczyzna grubym głosem. Był nim  Jack Thampson.
W sensie tym głosem?
A nie, bo był panem Jedi.

Seperatysta pracujący dla tajemniczego Lorda Sithów.
Sithowie tacy tajemniczy.
Bo to Ciemna Strona. Nic nie widać.

-Jedi zdołali uciec….- droid nie dokończył bo został zmiażdżony przez niezwykle ostry przedmiot.
Co? Wielki, dwutonowy skalpel na niego spadł?

Po sali przeszło tylko ciche wołanie o pomoc.
Droid słabnącym głosem pisnął "halp", wyciągając rękę spod skalpela.

Droid może nie był żywa istotą, ale też nie można było go tak traktować.
Droid-huggers!
Stowarzyszenie Walki o Emancypację Droidów Bojowych.
Sporo kosztują, ludzie są znacznie tańsi w takiej eksploatacji.

Jednak seperatyste to bawiło. I to bardzo.
Niespodziewanie za plecami Thampsona pojawił się mały hologram,
Sithowie tacy tajemniczy, tacy zaskakujący.
Tupiący niecierpliwie holo-nóżką.

przedstawiający przygarbioną postać w płaszczu. Kaptur zasłaniał jej twarz. Tylko było jej widać chude ręce.
Seperatysta gwałtownie odwrócił się do tajemniczej postaci.
- Lordzie Sithów. Mój Panie- powiedział
Kto do Lorda Sithów zwraca się per "Lordzie Sithów"?!
Ktoś, kto chce zginąć w męczarniach?

- Thampson mów do rzeczy. Czy księżna zgodziła się podpisać traktakt ?- zapytał Sith
A imię jego Sith.
Pan Złowieszczy von Groźny.
- Nie. Ona….. uciekła- oznajmił nieśmiało Thampson
- Jak ?- głos Lorda robił się coraz bardziej okrutny
Niebawem ten okrutny głos weźmie go na tortury i będzie mu wkładał rozpalone do czerwoności żelazne holo-jajko w dupę.
Kinky!

- Dwoje Jedi pomogło jej uciec
DWOJE?! No to obstawiamy, który z nich był dziewczynką?
Uczeń został już określony jako mężczyzna, więc...
Czyli mistrz go o tym ucinaniu członków uczył z autopsji?

- Czy znasz tych Jedi ?
- Tak to Qui-Gon Jinn i Obi-Wan Kenobi.
Z ostatniej chwili - Qui-Gon Jinn to ona, bezpłciowa kaleka. Nosi swojego utraconego członka na szyi na przestrogę padawanów.
A Obi-Wan Kenobi to jego przydupas.

- Qui-Gon Jinn i Obi-Wan Kenobi – zamyślił się Sidious - Obi-Wan Kenobi i Qui-Gon Jinn. Jinn i Kenobi. Nie, nie znam.
"Zamyślił się Sidious." Dwa lata później...

- Obiecuję, że księzna jeszcze podpisze traktakt oraz odnajdziemy ją- powiedział Seperatysta
Najpierw podpisze, a potem ją odnajdziecie? Szczęścia życzę.
Pff. Obiecanki-cacanki.
A jak Sidious przybędzie pomóc, to będą obiecanki-macanki.

- Jedynie twoja szczerośc chroni cię przy życiu – rzekł stanowczo Lord Sithow i rozlaczył się .
HA! Szczerość. To są obietnice polityczne, kochany, ogarnij się.

Jego sylwetka znikla, zostawiając Thampsona samego w sali.
A te wszystkie droidy w tle? Zostały już zmasakrowane przez Wielki Skalpel i teraz zdobią ściany czy jak?

Nigdy nie lubił takich rozmów, a zwłaszcza z najgrożniejszą istotą w galaktyce.
A Wielki Skalpel?
Nie, Wielki Skalpel był za tępy.

- Szybko szukajcie ich ! – krzyknął Jack wracając do rzeczywistości.
- Macie przetrząsnąć całą planetę, a jeśli będzie trzeba to całą galaktykę! - krzyknął jego klon.

Odpierdolcie się od mojej Galaktyki! ;___;
A co, jeśli opuścili Galaktykę? Co wtedy? Błąd początkującego, JACK.

- Rozkaz, rozkaz-
 powiedziały chórem droidy
A potem w rozsypce zaczęły wyczołgiwać się z sali.
Read more!